1.15

2.1K 50 0
                                    

Jakiś czas później zeszliśmy razem na dół. Weszliśmy do salonu gdzie siedzieli inni domownicy. Spojrzałam po wszystkich po kolei.

-Wychodzimy.- powiedziałam i odwróciłam się by wyjść. Chłopacy patrzyli na nas zdezorientowanym wzrokiem. Pociągnęłam Jackoba za rękę i poszłam w stronę drzwi wejściowych.

-To gdzie jedziemy?- zapytał chłopak jak byliśmy w samochodzie.

-Poznasz moich znajomych. Dobra?- zapytałam chwilę się zastanawiając czy to dobry pomysł, bo przecież oni pomogli uratować Jackoba oraz resztę i chłopak może rozpoznać kto tam wtedy był. Chociaż było ciemno, więc wątpię, że widzieli twarze.

Po chwili zrobiło mi się smutno, bo Alex leży w szpitalu, a ja nawet nie wiem co z nim jest. Pojadę dzisiaj do niego. Może jest mu już lepiej. Mam nadzieję.

-Okej.- powiedział i uśmiechnął się. - No to gdzie jechać?

-Pod tą ville obok.- powiedziałam. Spojrzał na mnie dziwnie, a ja tylko wzruszyłam ramionami i oparłam się o oparcie fotela. Jackob odpalił silnik, a po chwili ruszył w stronę domu mojego gangu. Mimo, że mieliśmy ville prawie koło siebie, to i tak wzieliśmy auto, bo powiedziałam Jackob'owi, że później chce jechać do szpitala.

Byliśmy już pod domem moich przyjaciół. Wysiedliśmy ze samochodu i spojrzeliśmy w stronę otwierających się z hukiem drzwi.

-No w końcu przyjechałaś!- krzyknęła rzucając mi się na szyje.

-Kurwa!- krzyknęłam ledwo oddychając.- Haney! Udusze się!

Dziewczyna poluźniła uciska na mojej szyi, a ja odwzajemniłam ucisk. Po chwili odsunęłam się od niej i powiedziałam.

-Jackob.- zwróciłam się do chłopaka, który stał już koło nas.- To jest Haney, moja przyjaciółka. Haney.- teraz spojrzałam na dziewczynę.- To Jackob, mój chłopak.- powiedziałam.

-O kurwa.- powiedziała i spojrzał na mnie zdziwiona.- Hej!- krzyknęła i podeszła do chłopaka. Podała mu rękę i uśmiechneła się.

-Cześć.- powiedział i również podał jej rękę.- Miło mi.

-No mi też.- przestała na chwile gadać, ale po chwili dopowiedziała.- Jak będzie chociaż raz przez ciebie płakać to ci nogi z dupy powyrywam.- powiedziała „groźnie" i wtedy wróciły te wszystkie złe wspomnienia związane z nim. Kto by pomyślał, że chłopak który mnie kiedyś bił i wyzywał, jest teraz moim chłopakiem.- Tobie... Słuchasz mnie w ogóle?- zapytała zirytowana Haney.

-Sory, zamyśliłam się. Co mówiłaś?- spojrzałam na nią.

-Już nic.- powiedziała.- Chodźcie do środka.

Ruszyła w stronę drzwi do domu, a my za nią. Udaliśmy się do kuchni, gdzie było słychać głośne rozmowy i piękny zapach. Pewnie Lauren coś gotuje. Ona to zawsze lubiła coś piec czy gotować.

Mówiła też, że jak była mała to pragnęła zostać najlepszą kucharką i mieć własną restauracje, a skończyła w takim głównie, będąc w najniebezpieczniejszym gangu na świecie.

-O boże, Natalia!- krzyknęła Kendall i po chwili wszyscy razem przytulaliśmy się. Jackob patrzył się na nas z uśmiechem na twarzy.- Czemu nic nie mówiłaś, że masz chłopaka?- zapytała obóżona dziewczyna kiedy już wszyscy siedzieliśmy w salonie, na wielkich kanapach.

-Dopiero dzisiaj zaczęliśmy ze sobą chodzić.- uśmiechnęłam się patrząc na Jackoba. Chłopak odwzajemnił uśmiech.

Po jakiejś godzinie stwierdziliśmy, że pojedziemy wszyscy do szpitala, żeby odwiedzić Alexa.

-To jak jedziemy?- zapytałam wstając i ciągnąc mojego chłopaka za rękę ku górze dalej patrząc na resztę. Kiedy poczułam, że stoi już na swoich nogach splątałam nasze palce razem.

-No to może ja z Harry'm, Nathan'em, Alan'em i Jason'em.- zaczął Zack.- Kendall, Veronica, Haney, Lauren i Christian razem i wy osobno.- zwrócił się do mnie i Jackoba.

-Mi pasuje.- powiedziałam patrząc pytającym wzrokiem na resztę. Po chwili każdy przytaknął.- No to chodźmy.

Każdy wziął swoje rzeczy i wyszliśmy z domu. Ja z Jackob'em już poszliśmy do samochodu, a reszta poszła po swoje do garażu. Postanowiliśmy, że spotkamy się pod szpitalem.

Byliśmy już w połowie drogi. Przez cały czas rozmawialiśmy o głupotach. Dojeżdżaliśmy do skrzyżowania, na którym mieliśmy pierwszeństwo.

Jackob nie chamował, bo nie musiał. Nie zauważył jadącego samochodu, wyjeżdżającego z zakrętu z mojej strony.

-KURWA CHAMUJ!- krzyknęłam, ale było już za późno. Rozpędzony samochód walnął w nas bardzo mocno.

Ostatnie co słyszałam to huk i krzyki ludzi, czułam ból, a widziałam to ciemność...

Bad Sister I/IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz