1.12

2.3K 54 2
                                    

Od naszego pocałunku minęły trzy dni. Jak coś robię to nie mogę się skupić, a jak już jestem skupiona to zaraz i tak wracam myślami do Jackoba.

Właśnie leżę na łóżku i nie wstaje, bo mi się nie chce. Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, więc wzięłam do ręki mój telefon. Weszłam w wiadomości i od razu zauważyłam SMS'a od nieznanego numeru.

Od: nieznany
Jeśli chcesz widzieć swojego chłoptasia całego to masz 10 minut na dotarcie na stare bunkry. Czas start!

Kurwa! Nie jestem jeszcze uszykowana, a mam tylko dziesięć minut. Szybko wstaje z łóżka i wbiegam do garderoby. Wybieram jakieś czarne jeansy i tego samego koloru bluzkę na ramiączkach. Wzięłam jeszcze ramoneske i szybko wybiegłam z domu zakładając wcześniej buty.

Szybko usiadłam do mojego samochodu i jak najszybciej wyruszyłam na bunkry. W naszej dzielnicy są tylko jedne, więc w ich kierunku jadę.

Już w pięć minuty byłam pod opuszczonym budynkiem. Wbiegłam do środka i zaczęłam latać po piętrach. Podeszłam do wejścia do jakiegoś pomieszczenia, gdzie było słychać rozmowy. Wychyliłam się zza ściany i ujrzałam leżącego na ziemi, poobijanego na twarzy Jackoba i stojącego nad nim Josepha. Kurwa mać on mnie znalazł. Postanowiłam, że wejdę do środka.

-Zostaw go, Joseph.- powiedziałam na razie spokojna.

-No trochę się spóźniłaś.- powiedział kpiącym głosem mój wróg.- Natalia.- dodał po chwili, a Jackob spojrzał na mnie nie zrozumiale. Żuciłam mu spojrzenie typu ,,Później ci wytłumaczę". Wyciągnęłam zza paska pistolet i wycelowałam w chłopaka, który stał nad Jacob'em. On już trochę się podnosił. Kurwa co oni mu zrobili.

-Uważaj!- krzyknął nagle i słabo Jackob. Nie zdążyłam się nawet odwrócić, a już poczułam ucisk po obu stronach ramion. Jebany Joseph! Nagle do Jackoba podeszło jeszcze dwóch gości. Zaczeli go okładać pięściami, a ja nie wytrzymałam i zaczęłam krzyczeć.- ZOSTAWCIE GO!

Patrząc na to w jakim stanie jest chłopak to on nie ma z nimi szans. W pewnym momencie postanowiłam kopnąć tych dwóch co mnie trzymali w krocze. Gdy oni zwijali się z bólu ja pierw im sprzedałam kulkę w łeb, a później podbiegłam do pozostałych osób. Jebnęłam tym gościom kilka kulek w klatkę piersiową. Następnie wycelowałam w Josepha i strzeliłam mu kilka razy w serce.

Podbiegłam szybko do Jackoba i zapytałam się czy wszystko dobrze. Mimo, że chłopak miał dużo ran na twarzy i chyba też na brzuchu to powiedział, że jest okej.

Jackob nagle syknął i złapał się w miejsce nad brzuchem.

-Matko, co się stało?- zapytałam przejęta.

-Nic tylko trochę boli mnie tu.- powiedział już spokojnie i pokazując na dany punkt.

-Trzeba ci to opatrzyć.- powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.

-Dobra, ale pomóż mi pierw wstać.- powiedział podnosząc się powoli. Ja mu podałam rękę i przy mojej pomocy wstał. Wzięłam go pod ramię kierując się do samochodu. Chłopak co mógł to szedł o swoich siłach, ale i tak wolałam mu pomóc.

Gdy chwilę jechaliśmy chłopak położył mi na kolanie rękę. Nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie. Podobało. Kontem oka mogłam zauważyć jak Jackob uśmiecha się cwaniacko. Położyłam rękę na biegach, bo chciałam je zmienić, ale teraz ręka chłopaka znalazła się na mojej. Wspólnie zmieniliśmy bieg, a po wszystkim jego ręka znów powędrowała na moje kolano. Trzymał ją tam, aż nie dojechaliśmy do domu.

Wyszliśmy ze samochodu, oczywiście Jackob przy mojej pomocy i weszliśmy do domu.

Od razu wzięłam mojego towarzysza za rękę i powędrowaliśmy razem na górę. Weszliśmy do mojego pokoju. Chłopakowi kazałam usiąść na łóżku, a sama poszłam do łazienki po apteczke. Gdy ją miałam wróciłam do chłopaka i z czerwonego pudełka wyciągnęłam wacik oraz wodę utlenioną.

-Teraz może trochę zaszczypać.- powiedziałam i po chwili przyłożyłam mokry wacik do łuku brwiowego. Chłopak nic sobie z tego nie zrobił. Opatrzyłam mu dokładnie reszte ran oraz tam gdzie go bolało, czyli nad brzuchem. Na szczęście nic poważniejszego się nie stało, ale ma tam mega dużego siniaka. Posprzątałam moje miejsce pracy.

Po wszystkim usiadłam koło Jackoba i oparłam głowę o jego ramię.

-Musimy pogadać.- westchnęłam.

Bad Sister I/IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz