Mężczyzna szedł spokojnie wśród magów, elfów, czarowników i wróżek, którzy patrzyli na niego z nienawiścią. Rozglądał się dookoła i jedyne, co widział, to wściekłość w oczach istot go otaczających. Całkowicie nie rozumiał, o co chodzi. Przecież nie zrobił nikomu żadnej krzywdy. O co chodziło?!
Stawiał kolejne kroki i widział, jak zbliża się do Adelaide Carello. Królowej tej krainy, a zarazem matki następcy tronu... Przeraził się, gdy zobaczył na jej twarzy grymas wściekłości. Co tu się dzieje?!
Dopiero wtedy zrozumiał. Przecież...
***
- No proszę, proszę. Kogo my tu mamy... - Louis Veilmont, obchodził syna i Adelaide dookoła, przyglądając się im. Wyszli na spacer, by zakopać topór wojenny, a tymczasem miało być inaczej. - Wasza Wysokość - czarnowłosy mężczyzna parsknął śmiechem. - Bardzo ładnie, synu. Wiedziałem, że dasz radę - mruknął na Kastiela, a ten spojrzał na królową, która już się nie uśmiechała.
- Wiedziałam, że nie zasługujesz na mojego syna - warknęła do niego. - Nigdy więcej Cię do niego nie dopuszczę.
Nim Kastiel zdążył odpowiedzieć, kobieta została zaatakowana silną magią Louis. Upadła na ziemię, a nim zdążyła się podnieść kolejny cios powalił ją na soczyście zieloną trawę. Kastiel odepchnął ojca od kobiety, podczas gdy ona szybko podniosła się na nogi. Dłońmi wyczarowała kulę magii, świecącą błękitną poświatą, po czym wycelowała ją w w Louisa, który jednym ognistym zaklęciem skierował ją na królową.
Zrobiła szybki unik w prawo i rzuciła kolejnym zaklęciem. Nagle jednak dookoła niej pojawiła się horda żołnierzy - wygnańców.
- To zasadzka... - powiedziała do siebie, po czym spojrzała na młodszego Veilmonta. - Wiedziałeś o wszystkim! Myślałam, że jednak jesteś inny! Jesteś dla mnie nikim, dla mojego syna także będziesz!
***
Wojna zakończyła się poważnym zranieniem królowej, która ledwo uszła z życiem. Jej nadworny lekarz uratował ją, a jej syn cały czas przy niej czuwał. Nie mógł uwierzyć, że to jego wybranek serca był zamieszany w całą tę sytuację. Czuł, że to jakieś jedno wielkie nieporozumienie. Może się uda to wszystko rozwiązać...?
Tym razem jednak królowa nie pozwoliła Natanielowi zbliżyć się do Kastiela. Co więcej, czworo żołnierzy ją w tym wsparło. Atak na królową był jak atak na całe królestwo. A kara mogła być tylko jedna...
- Po co tu jesteś? - spytała Veilmonta lodowatym tonem.
- Wasza Wysokość... - odpowiedział spokojnie. - To naprawdę nie moja wina. Ja bym nigdy nie...
- Łżesz - warknęła. - Twój ojciec wyraźnie podkreślił, że Ty także maczałeś w tym palce. Jak mam Ci tym razem zaufać?!
- Matko, pozwól mu się wytłumaczyć! - usłyszała za sobą głos blondyna, jednakże nie miała zamiaru pozwolić Kastielowi na kolejne obałamucenie jej syna. Nigdy więcej.
- Cisza! - zmrużyła oczy na syna, po czym znów spojrzała na swojego oprawcę. - Nie mam zamiaru po raz kolejny dać Ci się oszukać. Wydawałeś się dobry, a ostatecznie pokazałeś swoje prawdziwe kolory. A za taki czyn może spotkać Cię tylko jedna kara.
Zamilkła, a tłum jej poddanych zaczął wołać o ukaranie Kastiela. Patrzyła przez chwilę przed siebie i wsłuchiwała się w to, jak lud pragnie tej samej kary dla mężczyzny, co ona. Otworzyła usta i spojrzała na mężczyznę.
- Wygnanie! - zawołała.
Pomimo głośnego protestu z ust syna, nie miała zamiaru zmienić zdania. Już raz uznała Kastiela za kogoś godnego zaufania i okazało się to gorzkim błędem. Tym razem nie było możliwości, by popełniła tę samą pomyłkę po raz drugi.
CZYTASZ
One-shoty na zamówienie | Słodki Flirt i Sally Face ✅
Short StoryTytuł chyba mówi sam za siebie ^^' ✅ - otwarte ❌ - zamknięte UWAGA: Piszę one-shoty tylko z Sally Face i Słodkiego Flirtu ♥️