44. [Kastiel x OC] "Jestem w ciąży"

210 10 130
                                    

Minęły trzy tygodnie, odkąd Nataniel i Amber dowiedzieli się, że partnerem ich siostry jest Kastiel Veilmont. Młoda kobieta wyprowadziła się z mieszkania brata i zaczęła życie ze swoim narzeczonym. Wbrew obawom jej rodzeństwa, żyło się im bardzo dobrze. Umówili się nawet, że zaproszą młodych Carello na obiad, by ich relacje się polepszyli. Ci się zgodzili.

Miała teraz stać w kuchni i kręcić się po niej, gotując ulubione jedzenie brata i siostry. Ale co było zamiast tego?

Siedziała jak na szpilkach w łazience na zamkniętej klapie od toalety i czekała. Czekała już dwie minuty i bała się sprawdzić wynik.

Od paru dni zaczęła się słabiej czuć. Było jej niedobrze, parę razy wymiotowała. Kastiel o tym nie wiedział, bo dziewczyna nie chciała go martwić. Wiedziała jednak, że jeśli jej obawy się potwierdzą, będzie musiała mu powiedzieć...

Sięgnęła po plastikowy patyczek leżący na umywalce wbudowanej w szafkę... I zamarła. Zobaczyła w okienku napis "Pregnant" oraz małą dziesiątkę w rogu. Już tyle czasu nie miała okresu i ani przez chwilę się nie zorientowała?

Zabrała test, po czym poszła do salonu i opadła na kanapę, przestraszona. Co, jeżeli Kastiel nie będzie chciał tego dziecka? Jeśli uzna, że to zbyt dużo odpowiedzialności w tak krótkim czasie i postanowi zrezygnować z ich relacji?

Zobaczyła, jak mały Pancake próbował wspiąć się na kanapę. Odłożyła test na bok, nachyliła się do zwierzaka i posadziła go sobie na udach.

- I co teraz, co? - powiedziała do niego cicho, drapiąc go za uchem, a drugą dłoń instynktownie kładąc na brzuchu. - Co, jak Twój pan się dowie? Myślisz, że będzie bardzo zły? - zwierzak szczeknął dwukrotnie, po czym nachylił się do jej brzucha, jakby czując, że coś się tam znajduje. Coś albo ktoś.

Brianna uśmiechnęła się delikatnie i pogładziła grzbiet zwierzaka. Nagle usłyszała dźwięk otwierających się drzwi. Ona wstrzymała oddech, a Pancake pobiegł w stronę osoby, która akurat wchodziła do domu. Kobieta usłyszała "No cześć, mały". Od razu rozpoznała ten głos. Jak mogłaby nie?

- Bree, jesteś? - zawołał Kastiel, zdejmując buty i idąc wgłąb mieszkania. - Gdzie się schowałaś?

Schowała test ciążowy do tylnej kieszeni spodenek, po czym podeszła do ukochanego, objęła za szyję i pocałowała na powitanie.

- Mrr, no no - mruknął jej w usta, odwzajemniając jej pieszczotę. - Czyżby ktoś się za mną stęsknił, hm?

- Tak, to też. Ale ja... - westchnęła, odsuwając się od narzeczonego. - Muszę Ci coś powiedzieć. Coś naprawdę ważnego, wiesz...?

- Coś się stało? - zapytał z troską, siadając na kanapie i ciągnąc ukochaną za sobą na kolana. - Coś jest nie tak? Jesteś chora? Źle się czujesz? - ta jego troska i ciepło względem niej zawsze ją rozczulały.

- Nie do końca... - uśmiechnęła się smutno do niego, po czym wyjęła test z kieszeni i podała mu do ręki.

Nie odezwała się więcej. Po prostu siedziała mu na kolanach i czekała na jakąkolwiek reakcję z jego strony. Bała się z jednej strony, a z drugiej ufała z całych sił, że z nią zostanie.

Mężczyzna spojrzał najpierw na ukochaną, potem na test... Po czym uśmiechnął się szeroko. Posadził ją obok siebie, a sam kucnął przed nią, przed kanapą.

- Mówisz serio? - zapytał. - Nie żartujesz? Serio jesteś...?

- Serio jestem. Jestem w ciąży - odpowiedziała, łapiąc jego dłonie i gładząc je kciukami. - Ty... Cieszysz się?

One-shoty na zamówienie | Słodki Flirt i Sally Face ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz