39. [Lysander x Kastiel x OC; 18+] "Pociągasz mnie..."

311 7 109
                                    

- Lysander! - zawołała radośnie Su, wbiegając do domu, a następnie pokoju ukochanego z listem, który dostała od władz uczelni.

Chłopak oderwał się od pisanej właśnie piosenki. Spojrzał na ukochaną i uśmiechnął się, by następnie podejść do niej i pocałować czule jej usta.

- Witaj, piękna - uśmiechnął się do niej. - Co takiego się stało, że wbiegłaś tu tak szybko?

- Spójrz! - zawołała radośnie i pokazałaś mu otwartą kopertę.

Lysander wziął ją do rąk i otworzył szerzej oczy, gdy zobaczył na kopercie pieczęć uczelni, na którą jego ukochana się ubiegała. Wyjął ze środka list i już pierwsze zdanie zaczynające się od "Z przyjemnością informujemy Panią o pozytywnym rozpatrzeniu Pani aplikacji..." spowodowało, że z jego ust zniknął uśmiech.

- Och... - mruknął, by następnie westchnąć i objąć ukochaną ramionami. - Cieszę się za Ciebie, skarbie... Jestem z Ciebie dumny...

- Lys... - powiedziała cicho, odwzajemniając delikatnie uścisk. - Coś się stało, prawda...?

- Nie, kochanie - posłał jej słaby uśmiech i spojrzał jej w oczy. - Nic się nie stało, bardzo się cieszę, że Ci się udało, tylko...

- Tylko co? - zapytała, a on westchnął ciężko i spojrzał na nią.

- Co będzie wtedy z nami? - złapał jej dłonie. - Ten uniwersytet jest w innym kraju. Ja tutaj, Ty w Stanach. I co teraz? Będziemy daleko od siebie.

- Kto tak powiedział? - zapytała z uśmiechem. - Możesz wyjechać ze mną. Znajdziemy mieszkanie dla dwóch osób, zamieszkamy tam...

- To nie takie proste - przerwał jej. - Ja tam nic nie mam. Nie będę miał rodziny, pracy, przyjaciół...

- Lys, daj mi dokończyć! - powiedziała, zaciskając dłonie w pięści. - Ty mnie w ogóle nie słuchasz!

- Słucham Cię! - objął jej twarz dłońmi. - Wiem, wiem, dostałaś się na wspaniały uniwersytet, ale ja nie. Nie mam tam nic, skarbie.

- Będziesz miał mnie!

- Tak, ale to nie wystarczy...

I dopiero wtedy doszło do niego, co tak naprawdę do niej powiedział.

- Skarbie... - powiedział, jednak było za późno. Dziewczyna zabrała kopertę, wybiegła z jego mieszkania i wróciła do siebie...

***

- Zjebałeś - podsumował wszystko Kastiel, rozmawiając z przyjacielem przez telefon. - Trzeba było jej posłuchać do końca.

- Chciałem. Ale wiesz, że to jej takie proste - wzdycha. - Może związek na odległość by zadziałał. Ale nie mam nic w Kalifornii. Musiałbym wszystkiego uczyć się na nowo i wyjść ze swojej strefy komfortu.

- Lysander... - Veilmont wywrócił oczami. - Nie rozumiesz nic, tyle Ci powiem.

- Kastiel, nie teraz. W każdym razie, chciałbym Cię o coś poprosić. Możesz pójść do niej do domu i z nią porozmawiać? Sprawdzić, jak się ma? Mnie pewnie teraz nienawidzi. Jest przyjaciółką naszej dwójki, na pewno będzie wolała porozmawiać z Tobą niż ze mną.

- Czemu to JA mam iść pogadać z TWOJĄ dziewczyną? - Kastiel uniósł brew.

- Proszę Cię. Ode mnie nie odbiera i nie odpisuje. Kupię Ci za to sześciopak piwa.

Czerwonowłosy westchnął, by następnie zgodzić się, a następnie rozłączyć. Spojrzał przed siebie, na ścianę i zagryzł wargi. Owszem, dziewczyna jego przyjaciela ogromnie mu się podobała. Gdy dowiedział się, że ona i Lysander są parą... Tak, dopingował ich i życzył im szczęścia. Ale przy okazji cierpiał, bo ktoś zwinął mu taki skarb sprzed nosa.

One-shoty na zamówienie | Słodki Flirt i Sally Face ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz