49. [Armin x OC] "Ej, nie zamykaj oczu!"

125 5 62
                                    

"Przepraszam", cz. II

- ARMIN! - chłopak mógł usłyszeć wręcz wrzask z ust Michelle, gdy ta zawołała go, siedząc na kanapie w salonie.

Była w trzydziestym ósmym tygodniu ciąży, więc teraz do porodu mogło dojść w każdym momencie. Nietrudno zatem dziwić się Arminowi, że ten zbiegł po schodach w dół z szybkością błyskawicy, by następnie zbliżyć się do ukochanej.

- Co jest, Michelle? - zapytał, łapiąc ją za dłoń. - Boli Cię?

- Nie wiem... - szepnęła, a w jej oczach stanęły łzy. - Czuję jakby... Skurcze. Takie, jak przy okresie, tylko mocniejsze...

- Nie ma co ryzykować - pokręcił głową. - Jedziemy do szpitala, lepiej, żebyśmy dotarli tam jak najszybciej.

Pomógł jej wstać... A wtedy dziewczyna poczuła, jak coś pociekło w dół jej nóg. Spięła się mocno i spojrzała przerażona na ukochanego.

- Armin...? - powiedziała cicho.

- Co jest?

- Chyba właśnie odeszły mi wody...

***

- Pomocy! - zawołał Armin, wchodząc do szpitala z ukochaną, która zaczynała coraz głośniej jęczeć z bólu.

Nie musiał długo czekać na odpowiedź ani czegokolwiek tłumaczyć. Już po chwili podeszła do nich pielęgniarka, która zabrała partnerkę chłopaka na salę porodową. Ten natomiast szybko wypełnił odpowiedni papierek przy rejestracji, a następnie udał się na porodówkę. Nie było możliwości, żeby ominęły go narodziny jego synka.

Ubrawszy odpowiednie odzienie szpitalne, natychmiast dołączył do ukochanej. Stanął obok jej łóżka, złapał ją ciasno za rękę i splótł ich palce ze sobą. Patrzył, jak dziewczyna cierpiała, a położna zbliżała się do niej i zajrzała jej między nogi. Na ustach kobiety gościł szeroki uśmiech. Armin z łatwością mógł się domyślić, że ten właśnie uśmiech cholernie irytował jego partnerkę.

- Mamy dziesięć centymetrów! - zawołała, patrząc na kobietę. - Zaraz rodzimy, idę po lekarza!

- Kurwa, pospiesz się, bo przysięgam, że jeśli za minutę nie wrócicie, to urodzę sama! - krzyknęła Michelle, oddychając ciężko i jęcząc z bólu.

Armin objął ukochaną ramieniem, gdy oboje czekali, aż położna wróci ze wspomnianym lekarzem. Owszem, tak się wydarzyło. Wrócili dość szybko. Dziewczyna, zgodnie z instrukcjami kobiety, oparła jedną nogę o jej biodro, a drugą o biodro ukochanego, który ciągle był przy niej. Blondynka zacisnęła palce mocno na jego dłoni, mając nadzieję, że uda się jej urodzić stosunkowo szybko. Zwłaszcza że skurcze miała już od godziny...

- Nawet nie próbuj ode mnie odejść choćby na krok, rozumiesz? - spojrzała na chłopaka z nadzieją, że ten się zgodzi.

- Nie myślisz chyba, że bym odszedł? - pogładził czule jej włosy. - Zostanę przy Tobie, obiecuję Ci, kochanie.

- Weź głęboki wdech i przyj. Rodzimy - powiedziała położna, a Michelle wykonała jej polecenie.

***

- Nie, chuja tam! Ja już nie dam rady! - wypłakała dziewczyna po dwunastu godzinach rodzenia.

Jej twarz była pokryta łzami, palce Armina niemal połamane, a ona sama czuła, że niedługo ją rozerwie.

- Skarbie, nie możemy Ci pomóc - położna pokręciła głową. - Twój synek jest za nisko umiejscowiony. Nie możemy zrobić nawet cesarskiego cięcia.

One-shoty na zamówienie | Słodki Flirt i Sally Face ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz