51. [Armin x Nataniel; +18] "(...) oczy mam tutaj"

262 7 107
                                    

- Co Ty tu robisz? - Armin zmarszczył brwi, gdy zobaczył, jak Nataniel wchodzi przez główne drzwi do jego mieszkania jak do siebie.

- Jak co to? - blondyn wzruszył ramionami, uśmiechając się i zdejmując buty. - Przyszedłem o dwie godziny wcześniej niż powinienem. Udało nam się szybciej przyskrzynić faceta, na którego polujemy od miesięcy, więc teraz pora na nagrodę - uniósł do góry rękę z reklamówką, w której znajdowały się dwa duże hamburgery. - Chyba że masz kochankę w szafie i Ci przeszkodziłem - trącił go ramieniem, na co brunet się zaśmiał.

- Chyba Ciebie mam w szafie! Wiesz, że nie kręcą mnie kobiety - w dobrych nastrojach od razu przeszli do salonu.

Usiedli na kanapie i wspólnie zadecydowali, że najpierw przejdą grę, albo przynajmniej jej część, a dopiero później zjedzą. Akurat im dwóm, gamerom, ani trochę nie przeszkadzał zimny burger. Ważne, żeby wygrać grę. Gdy tylko Armin odpalił ją na swoim PlayStation, obaj założyli słuchawki i wzięli swoje kontrolery do rąk. W myślach już zacierali ręce, zastanawiając się, jaka rozgrywka ich czeka.

Już same menu ich ujęło. Piękny krajobraz w tle przesuwał się, a to, że wyglądał jak w 3D, jedynie dodawało klimatu gry.

- Już nie mogę się doczekać - Nataniel oblizał usta, a na jego usta wypłynął uśmieszek charakterystyczny dla osoby, która ma ochotę na rywalizację.

- Wygram to, zobaczysz - mruknął Armin, posyłając mu wyzywające spojrzenie. - Jeszcze będziesz płakał.

- To się dopiero okaże, mój drogi - Nataniel zaśmiał się i od razu skupił się na grze.

Blondyn kliknął napis "Nowa gra" i od razu wybrał elfa potrafiącego wysoko skakać, a także władać zaklęciami. Natomiast jego rywal skusił się na kapłana, który doskonale walczy mieczem, a także potrafi leczyć innych graczy.

Chłopcy spojrzeli na siebie, uśmiechnęli się złośliwie i zaczęli rozgrywkę. Najgorszym momentem dla nich obu był początek, gdy nie mogli jeszcze robić nic ambitnego, a jedynie korzystać z najbardziej podstawowych zaklęć oraz chwytów.

Weszli swoimi postaciami do napotkanej wioski i od razu napatoczyli się na burmistrza, Deraima. Starszy pan od razu powiedział, jaki będzie cel ich misji - uratowanie świata przed złym Ephraimem Dredem, który ukradł Lustro Światów. Już myśleli, że będą mogli wyruszyć w podróż, gdy okazało się, że na sam start ich postacie miały przepędzić szkodniki z przydomowego ogródka burmistrza. Wywrócili oczami.

- Wiem, że to standard, jeśli chodzi o RPG-i, ale naprawdę tego nie lubię - wywrócił oczami Armin. - Chcę już zacząć prawdziwą grę, a nie wbijać miecz w jakieś szczury. Gdzie w tym bohaterstwo?!

- Będziesz musiał to jakoś przeżyć - Nataniel westchnął. - Też tego nie lubię. Ale zauważ, że jeśli byśmy od razu mieli wszystkie umiejętności, od razu by się nam znudziło.

- Mnie nudzi już sam początek! - brunet jęknął cierpienniczo, kręcąc głową. - Zamiast ratować świat, papramy się w dyniach, burakach i innych szachrajstwach!

- Błagam, utkaj wreszcie tę jadaczkę albo sam to zrobię...

***

- Kurwa mać, umrzyj wreszcie! - warknął Nataniel, gdy okazało się po paru godzinach gry, z półgodzinną przerwą na hamburgery, że mieli do pokonania największego bossa. Przerażającego smoka, który miał więcej HP niż wszystkie pozostałe moby razem wzięte. - To już trzecie podejście do niego, ile można?!

- Nawet połowy życia mu nie zjechało! - zirytował się także Armin, który coraz agresywniej klikał kolejne guziki na swoim padzie. - Giń, gadzie przebrzydły albo mój kapłan Ci matkę wyrucha! Kuźwa, Nat, odsuń tego swojego elfa, bo zaraz oberwie on, a nie smok!

One-shoty na zamówienie | Słodki Flirt i Sally Face ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz