26. [Carello x Veilmont; 18+] "Przyjemna w dotyku"

308 8 201
                                    

Nie, to nie ship Kastiel x Nataniel. To ship Carello x Veilmontówna 😊 liczę, że się Wam spodoba. Uwaga: będzie długo i z dużą ilością wulgaryzmów, zwłaszcza pod koniec.

**********

Jak się poznaliśmy? Całkowitym przypadkiem. Mieliśmy wtedy cztery lata. Mój ojciec pomógł wtedy jej ojcu, gdy jego zespół miał problemy. Teraz mamy osiemnaście lat... A ja wyraźnie coś do niej czuję. Wiem, że nasi ojcowie się nienawidzą od dawna. Ale to nie znaczy, że ja nie mogę jej nie kochać, prawda...?

- Teraz albo nigdy, Carello - szepnąłem do siebie, by następnie podejść do niej, stojącej przy szafkach z książką przyciśniętą do piersi.

Wyglądała uroczo w tej krótkiej spódniczce i krawacie pod szyją. Gdy mnie zobaczyła, posłała mi ciepły, przyjazny uśmiech. Jak zawsze zresztą. Nie wiedziałem, czy to dobrze, że nasi rodzice nie zdawali sobie sprawy, że jesteśmy przyjaciółmi. Ale ani ja, ani Elisa się tym nie przejmowaliśmy.

- Witaj, Scott - powiedziała z uśmiechem na ustach, podchodząc do mnie.

- Elisa... Cześć - odwzajemniłem jej uśmiech. - Posłuchaj, możesz na chwilę pójść ze mną na zewnątrz? Chciałbym Ci coś pokazać.

Bez słowa pokiwała głową. Owszem, było to bardzo bezpośrednie. Jednak nie byłem pewien, czy dziewczyna chciałaby rozmawiać o tym na środku korytarza. Pewnie nie. Zwłaszcza że nauczyciele doskonale wiedzieli, kim jesteśmy i czyimi jesteśmy dziećmi. Dyrektorka Shermansky była zszokowana, jak córka Kastiela Veilmonta może być taka ułożona, a syn Nataniela Carello tak rozbrykany. Cóż, bywa.

Wyszliśmy z Elisą na zewnątrz i poszliśmy do klubu ogrodników. Usiadłszy na ławce, uśmiechnąłem się do dziewczyny i poklepałem miejsce obok siebie. Brunetka od razu usiadła obok.

- Więc? Powiesz mi wreszcie, Scott, co kombinujesz? - spytała, a ja...

Ja po prostu objąłem jej twarz dłońmi, przyciągnąłem ją do siebie i przycisnąłem swoje usta do jej. Zamknąłem oczy i wystraszyłem się, gdy dziewczyna nie odwzajemniła mojej pieszczoty. Odsunąłem się i zwiesiłem głowę.

- Przepraszam... - wymamrotałem, czując, jak gorące i czerwone są moje policzki. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię, żeby moja przyjaciółka nie musiała mnie więcej oglądać.

- Ale za co? - spytała swoim uroczym, słodkim głosem, by po chwili unieść mój podbródek i złączyć nasze wargi ze sobą.

Otworzyłem szeroko oczy. Nie spodziewałem się, że do tego dojdzie, ale nie miałem na co narzekać. Objąłem ją w biodrach i przyciągnąłem bliżej do siebie. Odwzajemniłem jej pocałunek i pogładziłem jej biodra z uśmiechem. Była tak blisko mnie, jak tego chciałem. Nie potrafiłem się od niej odsunąć. Była ciepła i tak pięknie pachniała. Veilmontówna...

- Więc... - spojrzała mi w oczy, przerywając tym samym pieszczotę. - Zechcesz zostać moim chłopakiem? - spytała, a ja uśmiechnąłem się.

- Nie mógłbym odmówić  - odpowiedziałem jej. - O ile nie przeszkadza Ci ukrywanie się przed naszymi ojcami. Twój tata urwie mi jaja, jak się dowie.

- A Twój załatwi mi obrzezanie - zaśmiała się cicho. - Nie mogą się dowiedzieć. Przyjaźń to co innego. Związek jest poważniejszy.

***

Jak udało mi się spotkać z Elisą, nie wzbudzając przy tym podejrzeń ojca? Cóż, powiedziałem mu, że zaprosił mnie kolega z klasy. Carlos także został poinformowany i obiecał, że w razie czego zapewni mi plecy. Wiedział, że jestem zakochany w młodej Veilmont oraz że nasi ojcowie się nie lubią. Dlatego właśnie od razu podłapał mój pomysł i zgodził się mi pomóc.

One-shoty na zamówienie | Słodki Flirt i Sally Face ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz