Chłopaki siedzieli razem w mieszkaniu Kastiela i wzdychali ciężko co parę chwil. Popijali piwo i rzucali różnymi pomysłami, jednak każdy był zbyt tandetny.
A co było powodem ich rozsterek?
Cóż, w następnym tygodniu miałaś mieć urodziny, a oni ciągle nie wiedzieli, co mieliby dać Ci w prezencie. Od paru dni wymieniali się swoimi wizjami, ale nie było takiej, która im obu przypadłaby do gustu.
Ostatecznie Kastiel westchnął ciężko i opadł plecami na łóżko.
- Nie no, chuja tam, poddaję się! - spojrzał na Armina. - Co niby mamy jej, kurwa, dać? Samych siebie, owiniętych w papier prezentowy?!
Przez chwilę panowała między nimi cisza. Jeden patrzył na drugiego, jakby zastanawiając się, czy właśnie to nie jest przypadkiem całkiem dobrym pomysłem. W końcu odezwał się Keenan.
- Ej, ale to w ogóle nie jest zła wizja - uśmiechnął się brunet. - Może bez papieru, ale w samym gaciach... Dziewczyny to lubią. Chyba.
- Jest jakaś nadzieja. Najlepiej zapytać Rozę i Twojego brata - wzruszył ramionami Veilmont. - To jej najlepsi przyjaciele. Oni będą wiedzieć, czy to dobry pomysł, czy nie.
***
- Nie - od razu odpowiedzieli zarówno Keenan, jak i de Meilhan.
- To zły pomysł. To się nie uda - rzuciła Rozalia. - Mówcie, co chcecie, ale ja jestem przeciw.
- Ja też - dodał Alexy. - Nie widzę tego. Jakby, ma się bzykać z Wami oboma? Ona nie jest taka... Chyba...
- "Chyba"? - Kastiel uniósł brew. - Czyli nie tak do końca ją znasz...
- Jeszcze słowo, a dostaniesz w pysk - zmrużył oczy młodszy Keenan. - Znam ją wręcz lepiej od Ciebie, nie masz prawa mnie oceniać. Wiem, jaka jest - chłopak spojrzał na swojego bliźniaka. - I Ty też wiesz. I co? Myślisz, że będzie chciała bzykać się z dwoma facetami?
- Myślę, że tak - pokiwał głową Armin, na co jego brat strzelił sobie mocnego facepalma. Aż zabolała go dłoń.
- Wiecie co? - westchnęła Rozalia, patrząc na całą trójkę. Zwłaszcza na Veilmonta i starszego Keenana. - Róbcie, co chcecie. Ale jeżeli to się zjebie i ona naprawdę nie będzie chciała tego z Wami zrobić, to dobrze Wam radzę na nią nie naciskać. Jak się wścieknie, to raz. Wiecie to najlepiej.
***
Stałaś w kącie salonu w mieszkaniu Rozalii i wzdychałaś, popijając wódkę z colą. Rozglądałaś się po pomieszczeniu w poszukiwaniu dwóch chłopaków, do których wyraźnie czułaś miętę.
Veilmonta i starszego Keenana.
Wszyscy goście doskonale się bawili, a Ty nie potrafiłaś. Owszem, były to Twoje urodziny i powinnaś także spędzać dobrze czas na własnej imprezie. Problem w tym, że było Ci smutno, gdy ani jeden, ani drugi chłopak się nie pojawił.
Westchnęłaś ciężko, po czym odwróciłaś się i już miałaś iść do kuchni, gdy poczułaś uścisk od tyłu na ramionach.
- Dzień dobry, dziewczynko - usłyszałaś głos Kastiela.
Odwróciłaś się, a widząc i niego, i Armina, uśmiechnęłaś się szeroko i rzuciłaś im obu na szyję. Cieszyłaś się, że przyszli i postanowili świętować wraz z Tobą.
- Nareszcie! - zawołałaś, próbując przekrzyczeć muzykę. - Myślałam, że nie przyjdziecie! Nie mogłam się Was doczekać!
- Nie moglibyśmy - uśmiechnął się Armin. - Jesteś naszą przyjaciółką, jak moglibyśmy tak po prostu nie przyjść na Twoje urodziny?
CZYTASZ
One-shoty na zamówienie | Słodki Flirt i Sally Face ✅
Short StoryTytuł chyba mówi sam za siebie ^^' ✅ - otwarte ❌ - zamknięte UWAGA: Piszę one-shoty tylko z Sally Face i Słodkiego Flirtu ♥️