rozdział 3

2.1K 49 5
                                    

W klubie było mnóstwo ludzi.

Co oznaczało również dwa razy więcej roboty.

Weszłam do pomieszczenia, który był przeznaczony dla personelu i sięgnęłam do wieszaka, z którego wzięłam najmniej odkrywającą sukienkę.

Składała się ona z wiązanego na talii czarnego topu i tego samego koloru spódniczkę.

-Camilla musisz już się zmienić. Carolina musi trochę wcześniej wyjść.- Poinformował James.

-Już idę.- Uśmiechnęłam się do niego.

James to wysoki rudowłosy mężczyzna.

Wiele mu zawdzięczam.

Cicho westchnęłam i ruszyłam w stronę baru przy którym stało dość dużo ludzi i zajęłam się nalewaniem piw.

Zawsze był duży ruch, ale dziś było wyjątkowo tłoczno.

Dochodzą słuchy, że ktoś sławny nas odwiedził.

-Cam zaniesiesz?- Zapytała Sandy, trzymając tace w dłoniach.

-Pewnie, daj.- Powiedziałam przyjmując tacę.

-Dzięki.

Przecisnęłam się i podeszłam pod stolik gdzie siedziało siedmiu mężczyzn.

-Dobry wieczór ładnej pani.- Uśmiechnął się jeden z nich.

-Dobry wieczór.- Powiedziałam podając im trunki z tacy.

-Można się dowiedzieć jak ma pani na imię?- Zapytał jeden z nich.

Miał gęste, blond włosy i brązowe oczy.

-Tajemnica.- Uśmiechnęłam się i odeszłam pod ich czujnym wzrokiem.

Starałam się nie wzracać uwagi na tego typu teksty.

-James?

-Tak?

-Mógłbyś mnie na chwilę zastąpić. Pięć minut.- Poprosiłam, na co chłopak przytaknął.

Poszłam na zaplecze i usiadłam na metalowym krześle, opierając głowę o białe płytki.

Podeszłam do swojej torby i wyciągnęłam z niej dwie tabletki, które popiłam wodą.

Musiałam za szybko się ruszyć bo poczułam przyszywajacy ból żeber i brzucha.

Wzięłam głęboki wdech i wyszłam ponownie za bar przy którym siedział brązowo włosy.

Ten sam co siedział przy stoliku z resztą mężczyzn.

Był on umięśniony i wysoki.

Jego dłoń pokrywały czarne tatuaże i żyły.

Przęknęłam głośno ślinę i podeszłam do niego.

-Podać coś panu?- Zapytałam unosząc lekko końciki ust w górę chowając grymas na twarzy.

-Whisky.- Powiedział beznamiętnie.

Sięgnęłam po butelkę i wlałam bursztynowy trunek do szklanej szklanki.

-Dziękuje.- Powiedział przyjmując szklankę dotykając dotykając przy tym moją dłoń, po której przeszły dreszcze.

Jak na zawołanie wzdrgnęłam się i cofnęłam dłoń.

Odchrząknęłam i przetarłam blat ścierką pod jego czujnym wzrokiem.

Chłopak dziwnie mi się przyglądał.

When the night comesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz