rozdział 22

1.3K 39 5
                                    


Stałam wpatrzona w ciemne tęczówki, niemal zahipnotyzowana.

Nie to niemożliwe...

Jak...

- Poznajcie proszę Camille, obecną asystentkę Andrea i recepcjonistkę, Vanessę. - Przedstawił nas siwowłosy siwowłosy, a ja Uniosłam lekko kąciki ust ku górze.

Czułam jakby w pomieszczeniu zaczęło brakować tlenu, tak istotnego i potrzebnego nam do życia.

Kiedy mój wzrok zjechał na szyję mężczyzny byłam już pewna.

Kiedy zobaczyłam ten specyficzny wisiorek
byłam pewna, że to był właśnie on.

Przede mną siedział pierzony Nathaniel De Luca, który uratował mi życie.

Mi i mojemu bratu.

- Nathaniel De Luca. - Podał dłoń pierw Vanessie, która stała obok mnie, a później mi.

- Camilla Brown. - Wydusiłam.

Czułam jak bacznie obserwuje moją twarz i sprawdza moją reakcję.

Kiedy jego dłoń trzymała moją o parę sekund za długo, cicho odchrząknęłam, siadając na miejsce obok swojego byłego szefa, a Vanessą.

- Co jest? - Zapytała mnie, na co popatrzyłam na nią.

- To on. - Odparłam krótko.

- Ale kto?

- Nathaniel. - Powiedziałam, a dziewczyna otworzyła szerzej oczy.

- Żartujesz. - Powiedziała w szoku.

Przez całe spotkanie siedziałam przy stole milcząc.

Ani razu nie odważyłam się spojrzeć na bruneta, lecz ja jego spojrzenie czułam przez cały czas na mojej osobie.

Nie powiem, ale lekko mnie to stresowało.

Czułam jakby miał wypalać w moim ciele niewidzialne dziury.

Jakby chciał odczytać to, co siedzi mi w tym momencie w głowie.

Vanessa była lekko podpita, a ja wpatrywałam się w punkt przede mną, Sącząc kolejnego drinka.

Nieustannie próbowałam zapomnieć.

Tylko o czym?

Dlaczego to uczucie mnie aż tak męczyło?

Może wzięło za sobą te wszystkie nieprzyjemne uczucia?

Nie wiem.

Jedynie co wiedziałamb to, to, że chciałam jak najszybciej wrócić do siebie.

Czułam, że to zły pomysł, abym tu przyjeżdżała i miałam rację.

Kiedy parę osób zaczęło się zbierać, również wstałam z miejsca, lecz to nie poskutkowało nic dobrego.

Gdyby nie silna dłoń, która oplotła moją talie, to najprawdopodobniej leżała bym teraz na podłodze.

- Vanessa, chodź wracamy do domu. - Powiedziałam, wydzierając się z uścisku chłopaka.

- Odwiozę ją. - Powiedział blondyn, który stanął obok niebieskookiej. - Wy porozmawiajcie, macie chyba sobie dużo do wyjaśnienia. - Mruknął, zawieszając twarz na Vanessie.

- Nie. - Zaprzeczyłam od razu. - Vanessa wraca ze mną.

- Spokojnie, ze mną jej nic nie grozi. - Odparł, patrząc na mnie znudzonym wzrokiem.

When the night comesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz