Nadszedł dzień, w którym mieli odwiedzić nas rodzice Nathaniela.
Nie powiem, ale stresowałam się ich wizytą.
Bałam się, że pomyślą sobie, że naciągam ich syna na pieniądze, lecz tak kompletnie nie było.
Pan Christopher wraz z żoną okazali się wspaniałymi ludźmi.
Matka Nathaniela, Sofia była się ciepłą i dobrą osobą, z którą od razu złapałam wspólny język.
Sofia niemal od razu zakochała się w Evanie.
Patrzyłam na nich ze łzami w oczach.
Ile ja bym dała, aby zapewnić mu bezpieczeństwo i kochającą rodzinę.
***
Obecnie siedzieliśmy przy pełnym stole jedzenia i rozmawialiśmy o ich rodzinnych historiach.
Po skończonym daniu państwo De Luca opuścili rezydencje Nathaniela, zapraszając nas następnym razem do siebie, na co miło podziękowałam.
- Pomóc ci w czymś? — Zapytał brunet, kiedy wkładałam brundne naczynia do zmywarki.
- Gdybyś mógł podać mi tylko miskę ze stołu, byłabym wdzięczna. — Uśmiechnęłam się do niego, kiedy mi ją podał.
- Dziękuję. — Powiedziałam.
- I co było aż tak źle? — Zaśmiał się.
- Było wspaniale. Twoi rodzice są cudownymi ludźmi. — Powiedziałam, ścierając blat.
- Mówiłem ci, że nie masz się czym stresować. — Odparł, opierając się o blat, patrząc na mnie.
- Miałeś rację.
- Zawsze mam rację. — Uśmiechnął się zadziornie, na co prchnełam.
- Gdzie Evan? — Zapytałam rozglądając się po pomieszczeniu.
- Położyłem go do łóżka. Usnął na kanapie, jak rodzice pojechali. — Oznajmił.
- Dziękuję.
- Nie dziękuj. — Odepchnął się od blatu, podchodząc do mnie. — Jak się czujesz? — Zapytał, na co zmarszczyłam brwi.
Dlaczego o to pytał?
- W porzadku. — Odparłam. — Późno już, pójdę się położyć. Jeszcze raz dziękuję za wszystko i za wieczór. Spędziliśmy go wspaniale. — Powiedziałam.
- Pewnie. — Skinął głową, robiąc to czego się nie spodziewałam.
Przytulił mnie i szepnął mi do ucha, aby mi się dobrze spało.
Cicho Podziękowałam i udałam się zmieszana do pokoju.
Włożyłam do kosza na pranie brudne ubrania i weszłam pod prysznic.
Chwilę później leżałam już na dużym, wygodnym łóżku, na którym zasnęłam.
***
Minął tydzień od wspólnego spotkania z rodzicami Nathaniela, a ja z cichym jękiem udałam się do łazienki, w której wykonałam poranną rutynę.Miałam dziś naprawdę okropny humor.
Dostałam znów wiadomość od nieznanego mi numeru i szczerze mówiąc byłam przerażona.
- Cześć. — Przywitał mnie brunet.
- Hej. — Odparłam spuszczając wzrok na podłogę.
- Dobrze się czujesz? — Zapytał mnie, na co skinęłam głową. — Na pewno? Słabo wyglądasz. — Powiedział podchodząc do mnie.
- Wszystko jest w porządku, po prostu się nie wyspałam. — Uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Skoro tak mówisz. — Mruknął mało przekonany.
- Przepraszam, muszę już iść. — Powiedziałam speszona.
- Hej, Cam. Co jest grane? — Szepnął, łapiąc mnie za nadgarstek.
- Nic. — Wzruszyłam ramionami.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak. — Odparł. — Możesz mi zaufać. — Wyszeptał mi do ucha.
- Przepraszam. — Odchrząknęłam. — Muszę iść po Evana.
- Gdzie się tak spieszysz? Wspominałaś, że masz dzisiaj wolne. — Dalej nie odpuszczał, doprowadzając mnie przy tym do zakłopotania.
- Przepraszam. — Pokręciłam głową, zostawiając chłopaka samego.
Nie wiedziałam co robię, ale działałam impulsywnie.
Przykucnęłam przy szafie blondyna i zaczęłam wpakowywać ubranka małego do torby.
Pocałowałam jeszcze śpiącego chłopczyka w czoło i ruszyłam do siebie.
Nie miałam za dużo ciuchów, co ułatwiło mi tylko sprawę.
Wzięłam dwie torby i zeszłam z nimi na dół, gdzie bruneta na całe szczęście nigdzie już nie było.
***
Nathaniel pov:
Siedziałem, nalewając do szklanki bursztynowej cieczy.
Nie wiem ile już wypiłem, która jest godzina, tak naprawdę nie wiedziałem nic.
Czułem jak alkohol coraz bardziej odbiera mi mój zdrowy umysł.
Dzwoniłem i pisałem do szatynki, lecz odpowiadała mi głucha cisza.
Popełniłem kolejny pieprzony błąd.
Nie wiedziałem gdzie jej szukać, gdzie wyjechała.
Tak naprawdę nie wiedziałem o mojej małej perełce nic.
Chciałem, aby dziewczyna opowiedziała mi sama o swojej przeszłości.
Twierdziłem, że kiedy będzie gotowa o wszystkim mi powiedzieć, to zrobi to, a ja na razie nie będę w to wnikał.
I to był błąd.
Mogłem dowiedzieć się o niej wszystkiego, ale tego nie zrobiłem.
Zostawiła mnie z głupią wiadomością, że tak będzie lepiej, a ja przez kolejną godzinę wpatrywałem się w bialą kartkę z starannym pismem.
Drogi Nathanielu
Dziękuję ci bardzo za pomoc, za to, że nam pomogłeś. Będę wdzięczna ci do końca mojego życia i jeden dzień dłużej. Przysięgam, że kiedyś ci się odwdzięczę. Niestety nie dam rady ci już dłużej siedzieć na głowie, mam nadzieję, że ułożysz sobie życie i będzie u ciebie wszystko dobrze.
O nas się nie martw, poradzimy sobie. W kopercie obok zostawiłam ci srebrny naszyjnik, to pamiątka po moim dziadku. Wiem, że nie odwdzięczę ci się wisiorkiem, ale weź go. Od zawsze uważałam, że przynosi on szczęście.
Wszystkiego dobrego Nathanielu.Camila.
Jedno jest pewne.
Znajdę ją.
Znajdę, a później już jej nigdy nie stracę.
Bo właśnie to obiecałem jej kilkanaście lat temu.
CZYTASZ
When the night comes
RomanceCamilla Brown i Nathaniel De Luca to dwa różne światy. Jedno spotkanie i całe życie szatynki zostało wywrócone do góry nogami. Wysoki brunet, który od razu zauroczył się w brunetce nie mógł przestać o niej myśleć. Wtedy jeszcze nie wiedział przez ja...