rozdział 24

1.4K 44 3
                                    


Przy posiłku panowała spokojna i miła atmosfera.

Evan wraz z Nathanielem pomogli mi posprzątać po kolacji, drocząc się między sobą.

Kiedy Evan poszedł położyć się spać zostałam sama z szatynem.

Czułam się dość... Dziwnie.

Wiedziałam, że musimy porozmawiać, lecz nie byłam nastawiona do tego, że stanie się to tak szybko.

Zaproponowałam mu herbaty i usiedliśmy na kanapie.

- Więc... Co ciekawego robiłaś przez te wszystkie lata? - Zaczął temat, odkładając kubek na szklany stolik kawowy.

- Tak naprawdę to pracowałam i zajmowałam się Evanem. Kiedy przyjechałam od razu szukałam pracy i na całe szczęście natrafiłam na pana Reubena, to wspaniały człowiek. - Odparłam w skrócie.

- Pracowałaś wcześniej jako asystentka? - Zmarszczył brwi, przyglądając mi się.

- Nie. - Pokręciłam głową, spuszczając wzrok.

Czułam się speszona pod wzrokiem ciemnookiego.

- Jednak pan Reuben dał mi szansę i przez te parę lat dobrze nam się współpracowało. Niestety teraz odszedł na emeryturę i jestem zmuszona do pracowania z panem Andrea.

- Dlaczego zmuszona? Zrobił ci coś?

- Nie, nie. Andrea wydaje się naprawdę w porządku, lecz przez te wszystkie lata współpracy z panem Roubenem przywiązałam się do niego. - Wyjaśniłam.

- Rozumiem. - Skinął głową.

Między nami nastała niezręczna cisza.

Bynajmniej dla mnie, bo brunet wydawał się na niezwykle spokojnego i skupionego.

Jakby nad czymś myślał.

- Wiesz, dużo o tobie myślałem. - Wypalił, a ja uniosłam na niego swój wzrok. - Dlaczego tak nagle zniknęłaś bez słowa? - Zapytał, a ja przygryzłam wewnętrzną część policzka.

- Niestety, byłam do tego zmuszona. Nie mogłam dłużej zostać w tym mieście. - Odpowiedziałam, chcąc uniknąć niezbędnych pytań, które na pewno wytworzyły mu się w głowie.

- Mogłaś mi powiedzieć. - Powiedział, a kiedy zobaczył, że chce się odezwać dodał. - Nie przez list.

- Przepraszam, ale to było naprawdę pilne. - Wbiłam sobie paznokcie w nadgarstek.

Może to głupie, ale ostatnio zauważyłam u siebie tik nerwowy.

Na początku nie zwracałam w ogóle na to najmniejszej uwagi, lecz z biegiem czasu zaczął on mi przeszkadzać.

Kiedy byłam zestresowana drapałam, lub wbijałam sobie paznokcie w skórę, aby choć odrobinę odciągnąć myśli, a skierować go na lekki ból, który mi przy tym towarzyszył.

Resztę rozmowy skierowaliśmy w inny kierunek, przez moją niechęć do wracania w przeszłość.

Wszystko dzieje się po coś, lecz czasami los w niektórych przypadkach jest naprawdę okrutny.

Czasami mam wrażenie, że życie wystawia mnie na jakąś durną próbę przetrwania i nigdy nie wiadomo czy wyjdę z tego cała.

Kiedy byłam mała nie wiedziałam czym są prawdziwe problemy.

Zawsze myślałam, że jedynka z kartkówki, czy zniszczony telefon, to najgorsze co mogło mi się wydarzyć, ale z biegiem czasu było tylko gorzej.

Byłam dzieckiem, którym nikt nie poinformował, że życie stawia nas na próbę.

Kiedy mama zmarła było mi naprawdę ciężko, ale czułam, że ona ze mną jest.

Że ona nade mną czuwa i mimo tych wszystkich wydarzeń, które mi się przytafiły nadal tu jestem.

Wierzę, że mama choć z góry, będzie ze mnie dumna.

Bo ja jestem z niej bardzo.

Pokazała mi czym jest prawdziwa miłość i dobroć.

Nauczyła mnie, że w życiu choć grają ogromą rolę nie są ważne pieniądze, a miłość.

Miłość, która przezwycięży wszystko.

Jeszcze wtedy tego nie rozumiałam, ale teraz wiem co chciała mi przez to przekazać.

Niestety ja nigdy nie doczekałam się tej jednej osoby, której udało się namieszać mi w głowie i się prawdziwie zakochać.

Oczywiście byłam zakochana w paru chłopakach, lecz to nie była prawdziwa miłość.

Byłam w tylko jednym związku jako wchodząca świat nastolatka.

Wiem to jest naprawdę dziwne, ale w wieku dwudziestu dwóch lat z nikim się nie kochałam.

Nie czułam potrzeby tego, nie byłam gotowa.

Przez to, co przeszłam seks kojarzy mi się z czymś niezwykle okropnym i okrutnym.

Bałam się dotyku i wątpię, aby się to zmieniło i szczerze mówiąc to nie miałam w ogóle chęci, aby zrobić coś w tym kierunku.

Niektórzy ludzie to po prostu potwory, którzy zgrywają pozory na wspaniałych, a na koniec pokazują swoje prawdziwe, diabelskie oblicze w ciele człowieka.

Kiedyś marzyłam o małym, przytulnym domkiem z widokiem na wschód, czy zachód słońca.

Aby mieć trójkę dzieci, psa i kochającego męża, który będzie ze mną na dobre i złe.

O osobie, której nie widziała poza mną świata i kochała mnie bezgranicznie.

Lecz czy taka miłość była możliwa?

Czy na tym świecie istniały jeszcze takie istoty?

When the night comesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz