Rozdział 46

1.2K 42 3
                                    

Camilla pov:

- A ty? Czujesz coś do niego? - Zapytała mnie blondynka, kiedy opowiedziałam jej dzisiejsze zdarzenie.

- Chyba nie. - Wzruszyłam ramionami. - Pomógł mi. Jestem mu wdzięczna. - Powiedziałam. - Nie potrafię kochać. Jedyną osobą do której darze uczucie jest mój brat. Nie potrafię być zakochana.

- Dlatego, że próbujesz wzbraniać się przed tym uczuciem. - Westchnęła, spoglądając na mnie ze współczuciem. - Twój mózg blokuje słowo " Kocham cię " do innej osoby, poza twoim bratem.

- Nie. - Pokręciłam głową. - Po tym... Po tym wszystkim, ja nie chcę mieć nikogo. - Powiedziałam.

- Oczywiście, to twoja decyzja. W pełni cię rozumiem, ale nie zamykaj się na inne relacji ze względu na ciężką przeszłość. Każdemu należy się kochający partner, który obdarzy cię miłością i zaufaniem. Każdy potrzebuje miłości. - Mówiła.

- Jak sobie to wyobrażasz? Nie potrafię pokazać się nikomu nago. To jest oczywiste, że druga połówka będzie potrzebowała bliskości. - Wymamrotałam pod nosem.

Naszą rozmowę przerwało pukanie do drzwi.

- Tak? - Zapytała, blondynka.

- Cześć, przyjechałem po Camillę. - Powiedział Nathaniel, wchodząc do środka.

Blondynka spojrzała na zegarek, zdobiący jej nadgarstek i się lekko uśmiechnęła.

- Pewnie, lećcie. - Odparła. - Dokończymy tę rozmowę na następnym spotkaniu, dobrze? - Zapytała mnie, na co się zgodziłam.

Poszłam ubrać kurtkę i zaczekałam na szatyna, który nadal nie opuścił pomieszczenia.

***

Nathaniel pov:

- Jak ona się trzyma? Są postępy? - Zapytałem Anselmy.

- Nathaniel wiesz, że nie mogę udzielać ci takich informacji. To są informację poufne. - Spojrzała na mnie zza okularów.

- Oczywiście. - Odparłem, z niechęcią.

- Jedynie co mogę ci powiedzieć to, to, że jest o wiele lepiej. - Posłała mi uśmiech. - Bądź z nią ostrożny. To naprawdę dobra kobieta. - Dała mi radę przyjacielską.

Pożegnałem się z nią i wróciłem do mojej perły.

- Jak było? - Zapytałem ją, na co ta spuściła wzrok.

Od sytuacji z rana nawet na mnie nie patrzy.

Wiedziałem, że może być jej niekomfortowo po tym jak od razu wyszła z kuchni, ale nie chciałem aby to zmieniło coś w naszej relacji.

- W porządku. - Odparła.

- Mam dla ciebie małą niespodziankę. - Powiedziałem, otwierając jej drzwi.

Przy niej stałem się nawet pierdolonym gentlemenem.

- Jaką? - Powiedziała, wciąż nie unosząc na mnie wzroku.

- Zabieram cię na kolację. - Poinformowałem ją.

- Przepraszam Nath, ale nie mam dzisiaj na to ochoty. - Odparła.

- Nie przyjmuje odmowy. - Postawiłem jasno. - Wynająłem już dla nas stolik. Andrea wraz z Vanessą mają zająć się Evanem.

Widziałem jej niechęć wymalowaną na twarzy.

Zastanawiałem się czym jest to spowodowane.

Czy to przez ten pocałunek?

***

When the night comesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz