- Nie. - Pokręciłam głową. - Powiedz, że żartujesz. - Wyrwałam jej plastik z dłoni, na którym widniały dwie kreski. - Ja pierdole. - Wydukałam. - C-co ja teraz zrobie, ja nie chcę. Jestem za młoda na bycie mamą.- Uspokój się, Cam. Wszystko będzie dobrze. - Uspokajała mnie. - We wszystkim ci pomogę.
- N-nie, ja nie dam rady. - Rozpłakałam się. - Co ja teraz zrobię?
- Musisz powiedzieć o tym Nathanielowi.
- Nie, nie zrobię tego. - Zaprzeczyłam, przeczesując włosy palcami.
- Nie możesz przed nim tego ukrywać. - Powiedziała, przytulając mnie. - Pamiętaj, co by się nie działo, możesz na mnie liczyć. Jestem z tobą, Cam.
- Dziękuję. - Łkałam.
***
Wciąż byłam w wielkim szoku.
Przez pierwsze kilkanaście minut wpatrywałam się w trzy pozytywne testy, a mnie przyszył strach.
Wielki brzuch, poród, wychowanie dziecka. - To wszystko mnie przerażało.
Nie nadawałam się na matkę.
- Umówię cię na wizytę u ginekologa, aby na sto procent potwierdzić ciążę. - Powiedziała płowowłosa.
- Tak bardzo się boje. Ja sobie nie poradzę.
- Przestań tak mówić, jesteś najsilniejszą kobietą, jaką znam. Ty sobie nie poradzisz? - Uniosła brew. - No już, pomyśl o tym jak cudowną mamę będzie miał ten bombelek. - Schowała moje włosy za ucho, które przylepiły mi się do twarzy.
- Nie dam rady go wychować.
- Oczywiście, że dasz. Dlaczego w to, w ogóle wątpisz?
To nie tak, że nie chciałam tego dziecka.
Po prostu byłam przerażona.
Nie planowałam tego.
Byłam sama, sama z cholernie ciężką przeszłością, którą właśnie próbowałam przezwyciężyć.
Do tego sytuacja z Nathanielem i dziecko.
Nasze dziecko.
- Boże, że ja też nie pomyślałam o zabezpieczeniu się. Jestem taka nieodpowiedzialna.
- Nie bierz tego wszystkiego na siebie, Nathaniel również mógł o tym pomyśleć. Czasu nie cofniecie, za to możecie stworzyć kochającą się rodzinę. Wiem, że jest ci trudno, ponieważ kiedy prawda wyszła na jaw jest ci się ciężko z tym pogodzić, sama nie wiem jakbym zareagowała na taką sytuację, ale widzę, że połączyło was coś silnego. Nathaniel cię kocha, Camillo, a ja widzę jak na niego patrzysz.
***
Minęły dwa tygodnie.
Nathaniel od momentu, w którym zawiózł mnie do szpitala, nie kontaktował się ze mną.
Nikt poza mną i Vanessą, która obiecała mi, że nikomu nie powie o ciąży, nawet swojemu chłopakowi, nie wiedział.
Dzisiaj miałam iść na wizytę.
Stresowałam się bardzo.
Vanessa chciała pojechać ze mną, lecz nie chciałam zostawiać bez opieki Evana.
Może i miał te osiem lat, ale dalej traktowałam go jak mojego czterolatka.
A co do niego, miałam obawy jak zareaguje.
Czy się ucieszy?
***
- I jak było? - Zapytała mnie na wejściu Vanessa.
- Potwierdziła ciążę. - Odchrząknęłam, patrząc na nią ze łzami w oczach.
- Gratulacje, kochana. - Pocałowała mój policzek, biorąc mnie w ramiona. - Musisz mu o tym powiedzieć.
- Nie teraz, Van. Nie teraz. - Westchnęłam.
- Cam! Cześć. - Przywitał się ze mną blondyn, który wszedł do pomieszczenia.
- Hej łobuzie. - Poczochrałam mu włosy.
- Stało się coś? - Zapytał, przyglądając mi się.
- No coś ty. - Zaśmiałam się nerwowo. - Wszystko jest w porządku.
- No dobrze. - Cmoknął mało przekonany.
- Zrobiłam obiad, zaraz powinien być gotowy. - Poinformowała blondynka.
- Nie musiałaś. - Popatrzyłam na nią gniewnie.
Nie chciałam jej wykorzystywać.
- Oj, przestań. Nie gadaj, tylko rusz ten swój jędrny tyłek i siadaj do stołu. - Zaśmiała się.
***
Była godzina pierwsza w nocy, a ja leżałam i zastanawiałam się jak będzie wyglądać moje życie.
Jestem bezrobotna, a na dodatek w ciąży.
Z czego ja będę żyć?
Z cichym westchnięciem, walczyłam by zasnąć.
Po kilku minutach zapadłam już w krainę Morfeusza.
***
Byłam w siódmym tygodniu ciąży, a mój brzuszek już delikatnie się pojawiał.
Zaopatrzyłam się w szersze ubrania, aby móc go na chwilę obecną zakryć.
Do momentu, kiedy nie powiem o tym Nathanielowi.
Wracając do niego, nie odzywał się.
Może odpuścił?
Bardzo bałam się jego reakcji, ale wiedziałam, że muszę to zrobić.
Nie mogłam mu odebrać naszego dziecka.
Jeżeli nie będzie chciał je wychowywać, wychowam je sama.
Natomiast jeżeli chciałby uczestniczyć w jego życiu, nie będę robiła z tego problemu.
To również jego dziecko.
Nie mam prawa mu tego zabronić.
Ubrałam na siebie czarne legginsy, oraz bluzę oversize.
Pokręciłam swoje brąz włosy i nałożyłam na twarz delikatny makijaż.
Do tego ubrałam zwykle air force i ruszyłam do auta.
Usiadłam za kierownicą i wybrałam znany już dla mnie numer.
Kiedy usłyszałam jego zachrypnięty głos, stres zrodził się we mnie na nowo, a serce zabiło dwa razy szybciej.
- Cam? - Zapytał jakby niedowierzając.
- Cześć. - Odparłam beznamiętnie.
- Stało się coś? - Zapytał przejęty.
Wzięłam głęboki wdech.
- Nie, a tak właściwie to tak. - Plątałam się. - Spotkajmy się za dwadzieścia minut u ciebie w domu, w porządku? - Spytałam.
- Pewnie, będę czekać. - Odparł, a ja się rozłączyłam.
To będzie ciężka rozmowa....
![](https://img.wattpad.com/cover/335799383-288-k613730.jpg)
CZYTASZ
When the night comes
RomanceCamilla Brown i Nathaniel De Luca to dwa różne światy. Jedno spotkanie i całe życie szatynki zostało wywrócone do góry nogami. Wysoki brunet, który od razu zauroczył się w brunetce nie mógł przestać o niej myśleć. Wtedy jeszcze nie wiedział przez ja...