Rozdział 17

1.6K 48 10
                                    

Automatycznie mój żołądek chciał pozbyć się jedzenia, dlatego cicho przeprosiłam i odeszłam od stołu, wchodząc do łazienki, w której zwymiotowałam wszystko co udało mi się zjeść.

Przepłukałam jamę ustną wodą.

- Nigdy się od tego nie uwolnisz. - Szepnęłam do siebie, zjeżdżając plecami o płytki, które były ułożone na ścianie.

Nie wiem co mnie bardziej dobijało.

Fakt, że demony wracają, czy to, że jestem słaba.

Z wszystkich sił pozbyłam się łez, które zebrały się pod moimi powiekami, biorąc głęboki oddech.

Ogarnij się Cam. - Pomyślałam.

Z sztucznym uśmiechem przyklejonym do twarzy, wróciłam na miejsce, gdzie wcześniej siedziałam.

- Wszystko w porządku? - Zapytał mnie brunet.

- Pewnie. - Wysiliłam się na większy uśmiech. - To co, zbieramy się? - Zapytałam, patrząc na boki.

Kto to w ogóle był?

Czy on nas śledzi?

Czy on tutaj jest?

Te pytania zadawałam sobie w głowie.

Co jeżeli jest niebezpieczny i zrobi krzywdę Evanowi?

- Jasne. - Odparł, pomagając ubrać czapkę blondynowi, który mu podziękował.

Kiedy wyszliśmy z pizzeri zimny mróz, zetknął się z moją rozgrzaną od emocji twarzą.

W drodze do samochodu, wciąż się rozglądałam wokół.

Chciałam zobaczyć, a może nie zobaczyć kto nas obserwuje.

- Widzę, że coś cię trapi. - Odctknął mnie głos Nathaniela, który mi się przyglądał.

Popatrzyłam przed siebie i zobaczyłam, że stoimy na czerwonym świetle.

Pieprzony Overthinkng.

- Wszystko jest okej. - Powiedziałam, chcąc go przekonać.

***

Nathaniel pov:

Stojąc na światłach patrzyłem na szatynkę, próbując choć trochę ją rozgryść, ale na marne.

Wiadomo, mogłem odkryć jej sekret w godzinę, lecz bardzo szanowałem jej zaufanie i nie chciałem robić niczego w jej brew woli.

Wiem, że jak będzie gotowa to mi o tym powie.

Mam nadzieję, że nadejdzie taki dzień, że wyjawi mi swój sekret z własnej woli.

- Dlaczego nie możemy rozmawiać szczerze? - Zadałem męczące mnie pytanie.

Ciemnowłosa odwróciła się do tyłu upewniając się, że Evan śpi i wróciła spojrzeniem do widoku zza okna.

Natomiast ja ruszyłem dalej, widząc zielone światło.

- Przecież rozmawiamy. - Przygryzła wargę.

- Ale nie szczerze. - Podsumowałem, lecz dziewczyna już tego nie skomentowała.

Byłem wkurwiony do granic możliwości, kiedy zobaczyłem ślad na jej nadgarstku.

Chciałem zajebać tego, kto wyrządził mojej małej perełce krzywdę.

Reszta drogi przebiegła w ciszy.

Wniosłem do domu śpiącego na moich rękach blondyna do jego pokoju i wróciłem do salonu, gdzie czekała na mnie brunetka.

Patrząc na nią chciałem wyznać jej prawdę, ale wiedziałem, że to nie jest ten moment.

To nie odpowiedni czas i miejsce, aby jej o tym powiedzieć.

Przecież w końcu i tak tego nie pamięta...

***

Leżałam i zastanawiałam się co będzie dalej.

Czy Evan będzie bezpieczny.

Sięgnęłam po telefon i sprawdziłam ten numer jeszcze raz, z nadzieją, że skojarze te pierdolone cyferki, lecz tak nie było.

Długo nad tym myślałam.

Kiedy nadeszła trzecia w nocy odłożyłam telefon i próbowałam usnąć.

***

Następny dzień spędziłam w towarzystwie Evana, który został ze mną w rezydencji Nathaniela.

Tak jak mówiłam ostatnio, niedługo zbliżały się święta, więc stwierdziłam, że wyrobię ciasto na pierniczki z jego pomocą.

Czas spędziliśmy cudownie.

Kiedy Nath wrócił z pracy dołączył do nas i wspólnie zrobiliśmy kolacę, którą również wspólnie zjedliśmy.

- Moi rodzice odwiedzą nas za dwa dni. - Oznajmił na co otworzyłam szeroko oczy, mało się nie krztusząc.

- Umm, pewnie. Wyjdę wtedy na jakiś czas z Evankiem. - Uśmiechnęłam się, spoglądając na blondyna.

- Dlaczego? Chce, abyście mi towarzyszyli.

- I co sobie o mnie pomyślą Nathaniel? Nie jesteśmy razem, a mieszkamy u ciebie. Lepiej będzie jak się o tym nie dowiedzą.

- Myślisz, że się i tak nie zorientują? - Zapytał. - Uwierz, że was od razu pokochają. - Uśmiechnął się.

- No nie wiem... - Powiedziałam mało przekonana.

- Proszę. - Zmienił mimikę twarzy, na co się zaśmiałam.

- No dobrze. - Westchnęłam, zgadzając się.

Nie wiem czy robię dobrze.

Pewnie nie, no ale dobra.

W końcu kto nie zaryzykuję nie pije szampana.

When the night comesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz