Rozdział 49

1.1K 46 11
                                    


- Cześć. — Usłyszałam zachrypnięty głos tuż obok mojego ucha.

- Hej. — Przeciągnęłam się, przytulając się do klatki ciemnowłosego.

- Gdzie Evan? Byłem u niego w pokoju, lecz go nie zastałem.

- Jest u przyjaciela. — Wyjaśniłam, ziewając.

- Wstawaj, zabieram cię na kolację. — Pocałował moje czoło.

- Nigdzie nie idę. — Wymamrotałam, przymykając powieki.

- To wpakuje cię do auta siłą. — Uśmiechnął się zadziornie. — No już, wstawaj.

- Nie. — Fuknęłam. — Chce spać.

- Cam,  w nocy nie będziesz mogła zasnąć.  — Popatrzył na mnie z góry.

- Nie możemy położyć się i pooglądać coś na Nerflixie? — Odparłam. — Nie mam siły.

- Coś się stało?

- Dostałam okresu, boli mnie brzuch. — Mruknęłam.

- A no chyba, że w ten sposób. — Cmoknął. — No dobrze, w takim razie poszukaj jakiegoś filmu, a ja pójdę zrobić popcorn. — Oznajmił, na co przytaknęłam.

***

Nathaniel pov:

W połowie filmu, szatynka usnęła na moim ramieniu.

Wtuliłem się w jej drobne ciało i pocałowałem ją w czoło.

Była taka spokojna jak spała.

Wpatrując się w nią rozmyślałem nad tym wszystkim.

Jak miałem powiedzieć jej prawdę?

To złamie ją całą, ale tylko u mego boku była bezpieczna.

Tak naprawdę odnalazłem ją pół roku później.

Pilnowałem, aby przez ten czas była bezpieczna i abym był pewny, że jej ojciec nie próbował nawiązać z nią żadnego kontaktu.

Kiedy wszystko załatwiłem, wyjechałem tam gdzie była ona.

Od początku wiedziałem, że pracuje w obecnej firmie Andrea, a teraz i też mojej.

To wszystko było popierdolone.

Cicho westchnąłem i zaniosłem ją do mojego pokoju.

Moim zdaniem tam było wygodniejsze łóżko, a co najważniejsze właśnie tam powinna się znajdować.

Położyłem ją po prawej stronie łóżka i poszedłem wziąć szybki prysznic.

Po skończonej kąpieli ułożyłem się obok niej.

Kiedy poczułam jak jej dłonie owijają się wokół mojej klatki piersiowej, obdarowałem jej usta przelotnym pocałunkiem i sam udałem się w krainę Morfeusza.

***

- Cześć perełko. — Pocałowałem jej czoło.

- Hej. — Uśmiechnęła się delikatnie.

- Jak się czujesz? Dasz radę iść dzisiaj do pracy? — Zapytałem.

- Tak.

- Na pewno? Wiesz, że jeżeli chcesz możesz zostać w domu. — Powiedziałem, ubierając na siebie koszulę.

- Spokojnie, dam radę. — Odparła, podnosząc się z łóżka. — Idę doprowadzić się do porządku. — Mruknęła, zostawiając mnie samą.

***

When the night comesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz