rozdział 27

1.2K 47 10
                                    


Ciemne alejki, które oświetlały liczne latarnie przyprawiały mnie o dreszcze, lecz starałam się nie przykuwać do tego uwagi.

Popijałam wódkę, która znajdywała się w mojej dłoni i zastanawiałam się co byłoby, gdybym nie poznała Nathaniela.

Jak moje życie by wyglądało?

Czy ja bym nadal żyła?

Odrzuciłam te dręczące mnie myśli na bok, wyciągając z torebki mój smartfon, który zaczął dzwonić.

Zmarszczyłam brwi, widząc nieznajomy numer na wyświetlaczu.

- Camillo, gdzie jesteś? - Po drogiej stronie usłyszałam niski tembr głosu chłopaka.

- Nie wiem. - Zaśmiałam się cicho.

- Jak to nie wiesz? Jest po dwudziestej trzeciej, byłem u ciebie, ale zastałem puste mieszkanie. - Wytłumaczył.

- Coś się stało? - Odparłam, starając się, aby mój język się nie plątał.

- Ty piłaś. - Stwierdził.

- Niee. - Przeciągnęłam, uśmiechając się pod nosem. - Wodę.

- Wodę? - Parsknął. - Gdzie jesteś? - Zapytał z powagą, a mi zachciało się śmiać.

Nie kontrolując wybuchłam śmiechem, przysiadając na krawężniku.

- Camillo. - Warknał. - Opisz mi miejsce, w którym jesteś. - Rozkazał.

- Ciemno. - Mlasnęłam, ziewając.

- Jest dwudziestą trzecia, czego się spodziewałaś? - Mruknął.

- Jakieś alejki, latarnie. Nie wiem. - Wzruszyłam ramionami. - Hmmm, jest tu też fontanna niedaleko. - Uniosła konciki ust w górę.

- Zaraz będę. Nie ruszaj się stamtąd. - Powiedział, wciąż będąc ze mną na połączeniu.

Ja jednak miałam inne zamiary.

Rozłączyłam się, ściągając buty i podeszłam do fontanny.

Już po chwili siedziałam w wodzie, odchylając głowę do tyłu.

Wydawało mi się to zabawne.

Dlaczego tak naprawdę obcy człowiek chce mi pomagać?

***

Minęło około dziesięć minut, a mi było coraz bardziej zimno, jednak nie byłam w stanie wstać.

Może to ten moment, w którym warto się poddać? - Podłudzała mnie podświadomość.

- Camilla. - Usłyszałam poważny, głęboki głos, zza plecami. - Boże dopomóż mi, bo ja ją zaraz normalnie zabije. - Mruknął, pod nosem.

Ubrany był w czarną koszulę, marynarkę i ciemne spodnie.

Wyglądał nienagannie.

Jedynie jego roztrzepane włosy były w nieładzie, lecz dodawało mu to uroku, mogłam nawet śmiało powiedzieć, że wyglądał naprawdę słodko.

Mężczyzna wyciągnął w moją stronę dłonie, które zaraz objęłam.

Ściągnął z siebie marynarkę, nakładając ją na mnie i zaniósł mnie do auta.

- Zimno. - Powiedziałam, lekko zdartym głosem.

- Włączyłem ogrzewanie, zaraz powinno zrobić ci się odrobinę cieplej. - Ucałował mnie w czoło.

Skuliłam się na siedzeniu, a chłopak okrył mnie szczelniej czarnym materiałem.

Zaciągnęłam się jego perfumą i przymknęłam oczy.

Nathaniel pov:

W trakcie drogi do domu, co chwilę spoglądałem na szatynkę upewniając się, że wszystko z nią dobrze.

Była przemoczona i przemarznięta, co wcale mi się nie podobało.

- Nath. - Szepnęła, kiedy staliśmy na czerwonych światłach.

- Tak perełko? - Zapytałem łagodnie.

- Umiesz hiszpański? - Spytała, odwracając się na drugi bok.

- Oczywiście, że umiem. Hiszpański jest potrzebny mi do pracy, a dlaczego pytasz?

- Co oznacza  "Aùn no lo sabes, está esperando, te hará pasar un infierno, perra." - Wyrecytowała, a ja niemal nie zagotowałem się ze złości.

Kiedy ujrzałem zielone światło, od razu przyspieszyłem.

Patrzyłem przed siebie, zaciskając swoje dłonie na kierownicy.

- Kto ci tak powiedział? - Zapytałem, biorąc głęboki oddech, aby nie przestraszyć brunetki, jednak odpowiedzi nie dostałem.

- To coś złego? - Spytała, wlepiając we mnie swoje zaspane tęczówki.

- Idź spać perełko. Musisz odpocząć, jutro porozmawiamy na spokojnie. - Pogładziłem ją po poliku.

***

Kiedy dojechałem pod moją rezydencję, wziąłem na ręce brunetkę, przyciskając ją do mojej klatki piersiowej.

Otworzyłem drzwi i wszedłem na górę, gdzie zaniosłem ją do mojej sypialni.

Powinna się wyspać, a to, że uważam moje łóżko za najwygodniejsze na świecie uznałem, że tam będzie jej wygodniej.

Choć nie chciałem rozbierać ją bez jej zgody musiałem.

Nie mogłem pozwolić na to, aby zasnęła w mokrych ubraniach.

Wyciągnąłem z szafy swoją koszulkę i spodenki.

Jak najdelikatniej zsunąłem z niej jej ubrania.

Postanowiłem, że nie będę ściągać z niej  bielizny.

Nie mogłem zrobić tego, bez jej zgody i przekraczać całkowicie jej strefę komfortu.

Miałem nadzieję, że nie będzie na mnie zła, że ją przebrałem.

Kiedy ubierałem jej bluzkę, moją uwagę przykuła blizna dziewczyny, znajdująca się pod żebrami.

Potrząsnąłem głową, odganiając wszystkie złe myśli i dokończyłem ubieranie dziewczyny.

Przykryłem ją kołdrą, całując ją w czoło, a ja sam udałem się pod prysznic.

Musiałem zmyć z siebie wszystkie wydarzenia, z dzisiejszego dnia.

Po skończonej czynności udałem się do pokoju gościnnego.

Niestety ze spania nici.

Moje myśli były pochłonięte tą uroczą brunetką i tego co zobaczyłem.

When the night comesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz