Następnego dnia wstałam i posprzątałam całą rezydencję Nathaniela, który oczywiście nic o tym nie wiedział.Chciałam choć trochę odwdzięczyć się mężczyźnie, za to co dla mnie zrobił.
Przyrządziłam również obiad, który wyłożyłam na trzy talerze.
Za piętnaście minut brunet powinien skończyć pracę, a więc na spokojnie powinnam się wyrobić.
Miałam również mojego małego pomocnika, który odrobinę pomagał mi w kuchni.
Odkąd mama zmarła starałam nauczyć coś Evana, aby poradził sobie w życiu i umiał gotować parę dań.
Jak na razie wychodziło mi to średnio, ale nie poddawałam się.
Gdyby nie patrzeć był on jeszcze mały i twierdziłam, że wszystko przyjdzie mu z czasem.
Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy do pomieszczenia wszedł szatyn podrzucając blondyna w górę.
- Cześć. - Mruknął. - Co tak pięknie pachnie? - Zapytał, odkładając Evana na podłogę.
- Hej. - Uśmiechnęłam się. - Robię zapiekankę z makaronem, mam nadzieję, że lubisz.
- Oczywiście. Wszystko co gotujesz jest pyszne. - Odparł, czochrając gęste, blond loki chłopaka, który stał obok niego.
Evan jedynie zachichotał i wrócił do oglądania bajek, które przed chwilą mu włączyłam.
- Pomóc ci w czymś? - Zapytał, podchodząc do mnie.
- Nie trzeba, poradzę sobie. Wszystko już zrobiłam.
- No dobrze, w takim razie pójdę się przebrać. Za chwilę zejdę na dół. - Poinformował, na co skinęłam głową.
Nałożyłam każdemu porcje dania i zawołałam jasnowłosego, który od razu wziął się za jedzenie.
Natomiast ja zaczęłam jeść wtedy, kiedy Nathaniel do nas dołączył.
W ciszy jedliśmy posiłek, a ja poraz kolejny zatraciłam się w myślach.
****
Dochodziła północ.
Wichura za oknem nie ustąpywała, a ja wpatrywałam się tępo w biały sufit.
Kiedy usłyszałam krzyk Evana z pokoju obok, mało nie zeszłam na zawał.
Szybko zerwałam się na nogi i pobiegłam do jego obecnego pokoju.
Kiedy otworzyłam drzwi, zobaczyłam jak również w pomieszczeniu znajdywał się brunet, który uspokajająco głaskał go po głowie.
- To tylko koszmar. - Powiedział do mnie, na co zacisnęłam oczy.
Nie tylko mnie one prześladywały. - Pomyślałam.
Podeszłam do blondyna i wzięłam go w ramiona, aby dodać mu choć trochę otuchy.
Ułożyłam go na swoich kolana i wtuliłam się w niego, kiwając się lekko na boki, aby go uspokoić.
- No już, Shhh. - Szepnełam, ścierając z jego polika ciepłą łzę.
Kiedy usłyszałam, że jasnowłosy znowu miarowo oddycha odetchnęłam z ulgą, układając go znów do łóżka.
Przykryłam go jeszcze kołdrą i pocałowałam w czoło.
Kiedy wyszliśmy z pokoju udałam się do kuchni, aby napić się wody.
Obok mnie stanął brunet, opierając się o blat.
- Przepraszam, pewnie się obudziłeś. - Powiedziałam ze skuruchą.
- Spokojnie, nie mogłem zasnąć. - Powiedział przecierając twarz, patrząc tym samym na piekarnik, na którym widniała godzina.
Popatrzyłam na niego i usiadłam na krześle.
- Kakao? - Zapytał, śmiejąc się.
- Kakao. - Przytaknęłam, uśmiechając się.
Wpatrzona byłam w jego plecy, odziane czarną luźna koszulką.
Kiedy dostrzegłam również jego wzrok na sobie, zarumieniłam się i spuściłam wzrok na paznokcie.
- Proszę. - Podał mi biały kubek, wypełniony słodkością.
- Dziękuję.
- Cam, mam głupie pytanie. - Powiedział, na co spojrzałam na niego pytająco.
- Wal śmiało.
- Za trzy dni jest organizowany bal charytatywny. Nie chciałabyś się ze mną na niego wybrać? - Zapytał w końcu.
Szczerze byłam bardzo zszokowana.
- Nie wstydzisz się mnie? - Odparłam zaskoczona.
- Co? - Zmarszczył brwi. - Dlaczego miałbym się wstydzić?
- Nieważne. - Pokręciłam głową, z zażenowania.
Ojciec powtarzał mi, że mieć taką córkę to wstyd.
Że jestem nikim.
Że jestem tylko i wyłącznie dziwką do pieprzenia.
- Odpowiedź na moje pytanie. - Powiedział poważnie, na co przęknęłam ślinę. - Dlaczego miałbym się ciebie wstydzić. - Kontynuował, kiedy zamilkłam.
- Nie wiem, tak po prostu mi się powiedziało. Wiesz czasami mówię to co mi przyniesie ślina na język. - Wzruszyłam ramionami. - Ale pewnie, pójdę z tobą. - Uśmiechnęłam się. - Czego będzie dotyczyć ten bal?
- Między innymi osobami chorujące na raka. - Odpowiedział, a wielka gula stanęła mi w gardle.
Od razu przypomniała mi się mama.
- W porządku. - Skinęłam głową w celu zrozumienia. - Pójdę się położyć. Późno już. - Odparłam zmieszana, chowając brudne kubki do zmywarki.
- Jasne, dobranoc perełko.
Powiedział na co zmarszczyłam brwi.
- Dobranoc. - Odpowiedziałam, kierując się do pokoju.
Perełko.
Moje myśli pochłonęły moją głowę, a ja zmęczona oparłam ciężarem na bardzo wygodne łoże.
CZYTASZ
When the night comes
RomanceCamilla Brown i Nathaniel De Luca to dwa różne światy. Jedno spotkanie i całe życie szatynki zostało wywrócone do góry nogami. Wysoki brunet, który od razu zauroczył się w brunetce nie mógł przestać o niej myśleć. Wtedy jeszcze nie wiedział przez ja...