Bo skończonym prysznicu ubrałam się przynajmniej o trzy rozmiary większe dresy i białą koszulkę.Wysuszyłam włosy i przemyłam jeszcze twarz.
- Nathaniel. - Zawołałam go.
Nie wiedziałam gdzie mam iść. Nie znałam tego domu.
- Zejdź na dół, zrobiłem śniadanie. - Powiedział głośno, tak abym go usłyszała.
- Dziękuję, że się mną wczoraj zająłeś. - Mruknęłam, chowając zabłąkane kosmyki włosów za ucho.
- Nie ma za co. Usiądź, pewnie jesteś głodna. - Odezwał się, unosząc lewy kącik ust w górę.
- Dziękuję, ale muszę wracać już do domu, do Evana.
- Nic jeszcze nie jadłaś. - Zauważył.
- Jadłam przed wyjściem. - Zapewniłam go.
- No dobrze, chodź zawiozę cię.
***
Po powrocie na mieszkanie wyczyściłam zęby i ugotowałam ulubiony makaron Evanka.
Moje myśli wciąż zaprzątał pewny brunet.
Nie mogłam uwierzyć w to, co się stało.
On naprawdę tutaj był.
- Caam. - Jęknął blondyn.
- Tak, skarbie? - zapytałam, przeczesując mu palcami włosy.
- Stało się coś? - Zapytał mnie.
- Nie, nie. Wszystko jest dobrze. - Uśmiechnęłam się. - Dlaczego pytasz?
- Wydajesz się smutna. - Powiedział, przytulając się do mnie.
- No coś ty. - Zaśmiałam się cicho. - Wydaje ci się.
- No dobrze. - Mruknął. - Mógłbym pójść do Rafaela? - Zapytał.
- No dobrze, idź. Tylko proszę uważaj na siebie i odbieraj telefon.
- Dobrze. - Skinął głową, biegnąc do przedpokoju, w którym ubrał buty.
- Nie siedź długo. - Krzyknęłam, gdy już wychodził.
Cicho westchnęłam i odpadłam na kanapę.
Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer do Vanessy.
Musiałam się upewnić, że bezpiecznie trafiła do domu.
- Cześć Van. - Przywitałam się z nią, kiedy usłyszałam jej medolijny głos w słuchawce.
- Hej robaczku. - Zaśmiała się.
- Wszystko w porządku? Trafiłaś bezpiecznie do domu? - Zapytałam.
- Tak, Andrea mnie wczoraj odwiózł i został ze mną, bo się źle czułam. - Mruknęła pod nosem, a moje brwi wyszczeliły ku górze.
- Na noc?
- Tak. - Powiedziała dumnie.
- Mam nadzieję, że nie robiliście nic głupiego, bynajmniej się zabezpieczaliście. - Powiedziałam, a kiedy usłyszałam drugi głos w połączeniu, Skarciłam cię w myślach.
- Spokojnie, jeszcze nic nie zdążyliśmy zrobić. - zaśmiał się mój szef.
Japierdole...
- Oo pan Andrea. Dzień dobry. - Przywitałam się grzecznie.
- Cześć Camillo. - Odparł. - Vanessa jest ze mną bezpieczna, nie musisz się o nią martwić. Zaraz zabieram ją na obiad, bo jeszcze dzisiaj nic nie jadła. - Powiedział.
- W porządku. - Uśmiechnęłam się pod nosem. - To nie przeszkadzam już, do widzenia. - Zakończyłam połączenie.
Waryjatka. - Pomyślałam śmiejąc się z blondynki.
Fajnie gdyby im się udało.
Andrea naprawdę wydawał się fajnym gościem i to na pewno w typie Vanessy.
***
Całe popołudnie spędziłam na leniuchowanie przed telewizorem.
Po osiemnastej zrobiłam kolację i zadzwoniłam po Evana, który już dawno powinien być w domu.
Spojrzałam na zegar i zagryzłam dolną wargę.
Kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami odetchnęłam z ulgą.
- Jestem! - Krzyknął, wchodząc do kuchni.
- Miałeś być pół godziny temu. - Oparłam dłonie na biodrach.
- Cześć Camillo. - Zmarszczyłam brwi, kiedy do pomieszczenia wszedł również brunet.
- Nathaniel? - Powiedziałam zaskoczona.
- W końcu nas odwiedził. - Uśmiechnął się szeroko blondyn, zajmując miejsce przy stole.
- Skąd się tu wziąłeś? - Rzuciłam dosyć rozbawiona z miny, którą zrobił Evan.
- Przywiozłem ci papiery, a między czasie spotkałem Evana. Rozpoznałem go i zaproponowałem podwózkwę. - Wytłumaczył, nie odrywając wzroku od moich tęczówek.
- Evan co ja ci mówiłam ma temat wsiadania do aut nieznajomych. - Zwróciłam się do niego, na co wywrócił oczami.
- Ale Nathaniel nie jest nieznajomym, pamiętam go zza czasów, kiedy byłem mały. - Mruknął bawiąc się pustym talerzem.
- A jakby ktoś cię okłamał, że cię zna i byś wsiadł? Co byłoby wtedy? - Powiedziałam, unosząc w górę brew.
- Ale Nathaniela poznałem, więc w czym problem? - Powiedział, mrużąc brwi.
- Spokojnie Evan, Camilla się po prostu o ciebie martwi. - Odezwał się szatyn, przyznając mi również rację. - A co do tego to Cam ma rację, musisz uważać. Na tym świecie jest pełno psychopatów.
- Dobrze, przepraszam.
- Nic się nie stało, po prostu musisz bardziej uważać. - Powiedziałam, wracając wzrokiem do ciemnookiego.
- Zostaniesz na kolacji? - Zapytałam go.
- Jasne. - Uśmiechnął się.
****
Mamy kolejny rozdział za sobą.
Jak wam się podobał?
Wasza autorka:
KwiatLata<3
CZYTASZ
When the night comes
RomanceCamilla Brown i Nathaniel De Luca to dwa różne światy. Jedno spotkanie i całe życie szatynki zostało wywrócone do góry nogami. Wysoki brunet, który od razu zauroczył się w brunetce nie mógł przestać o niej myśleć. Wtedy jeszcze nie wiedział przez ja...