Rozdział 60

1.1K 36 5
                                    

Przymknęłam oczy całkowicie oddając się pocałunkowi.

Ułożyłam swoje dłonie na jego klatce piersiowej, na co ten mruknął, kiedy włożyłam pod jego koszulkę swoje dłonie.

- Nath. — Sapnełam, kiedy zjechał pocałunkami na szyję.

- Już wiesz kogo jesteś? — Droczył się ze mną, a jego mokre całusy na moim brzuchu powodowały, że w moim podbrzuszu pojawiło stado motyli.

- Niczyja. — Zaśmiałam, chcąc bardziej go zdenerwować.

- Tak? — Znów przyległ do mnie ustami, dotykając ręką mojego drażliwego miejsca.

Jęknęłam, wypychając biodra do góry, co skwitował to śmiechem.

Kiedy byłam blisko, odsunął się ode mnie i popatrzył na mnie z góry.

- No co? — Skrzyżował dłonie na klatce piersiowej.

- Jak mogłeś. — Fuknęłam.

- Przecież mówiłaś, że nie jesteś moja. — Wzruszył ramionami.

- Nath! — Burzyłam się.

- Poproś, a się zastanowię.

- Nie ma takiej opcji. — Prychnęłam. — Sama sobie poradzę. — Powiedziałam, a ten od razu do mnie podszedł.

- Poproś ładnie. — Powtórzył, uśmiechając się zadziornie.

- Nie. — Odparłam, na co westchnął i ponownie włożył w moje wnętrze palce.

Robił to szybko, obserwując wyraz mojej twarzy.

- Nie, proszę. — Jęknęłam, kiedy się zaczął się ode mnie odsuwać. — Dokończ.

- Poproś. — Patrzył na mnie z góry.

- Proszę. — Przymknęłam oczy, całkowicie oddając się uczuciu, które kumulowało się w moim podbrzuszu.

***

Leżałam na klatce piersiowej ciemnowłosego, patrząc na jego twarz.

Pogrążony w śnie wyglądał tak spokojnie, tak inaczej niż zwykle.

Przesunęłam palcem po jego klacie, na co ten mruknął, wtulając się we mnie bardziej.

- Nath, jest już późno. Nie wygodnie jest na tej kanapie. — Wierciłam się.

- Śpij. — Powiedział, nie puszczając mnie.

- Nath, wstawaj. — Warknęłam, marszcząc brwi. — Chodź, położymy się do sypialni. Nie będę spała na kanapie.

Mężczyzna otworzył oczy, uśmiechając się do mnie.

Wpił się w moje usta i wziął mnie na ręce, zanosząc do mojego pokoju.

Przykrył nas kołdrą i ponownie się do mnie przytulił, nie pozwalając mi się odsunąć od niego, choćby nawet na centymetr.

- Przecież ci nie ucieknę. — Wywróciłam oczami.

- Jesteś nieprzewidywalna, perełko. — Wyszeptał, wkładając nos w moje włosy, zaciągając się ich zapachem.

***

Następnego poranka obudziłam się w ramionach szatyna, który się we mnie wpatrywał.

- Długo już nie śpisz? — Zapytałam, rumieniąc się.

- Nie. — Pokręcił głową, przeplatając między palce moje kosmyki włosów. — Jak się czujesz, kochanie? — Zapytał.

- W porządku. — Odparłam, przecierając twarz. — No co. — Popatrzyłam na niego kątem oka.

- Nic. — Wzruszył ramionami.

- Przestań tak na mnie patrzeć.

- Jak? — Spytał.

- Tak jakbyś się miał za moment na mnie rzucić, zboczeńcu. — Zaśmiałam się, uderzając go poduszką w twarz.

- A może tak jest? — Przybliżył się do mnie, a ja uniosłam brew.

***

Nathaniel pov:

Minęło kilka miesięcy.

Camila była w dziewiątym miesiącu ciąży, a ja cieszyłem się jak głupi tym, że zaufała mi ponownie.

Była przy mnie o wiele pewniejsza, oraz czulsza.

Przyglądałem się jej zaokrąglonemu brzuszkowi, gdzie znajdywała się nasza córeczka.

Również tak jak i ona, nie mogłem doczekać się, aż Livia będzie już z nami.

- Jak wyglądam? — Zapytała, obkrecajac się wokół własnej osi.

- Przepięknie jak zawsze, perełko. — Pocałowałem ją w czoło. — Cześć kruszynko. — Powiedziałem, całując jej brzuch. — Tatuś z mamusią juz czeka.

- Jesteś świrnięty. — Zaśmiała się.

- No co? To nie moja wina. Chce już, aby była z nami. — Powiedziałem, a ta położyła dłoń na moim policzku, całując mnie namiętnie w usta.

***

Camilla pov:

Szykowałam się na wieczór z Nathanielem.

Ubrana w białą sukienkę i tego samego koloru sweterek, który zarzuciłam sobie na ramiona, spojrzałam na siebie w lustrze.

Pokręciłam swoje gęste włosy i ubrałam air force.

Może nie koniecznie pasowały do sukienki, ktorą miałam na sobie, lecz ze względu na ciążę, nie mogłam ubrać szpilek.

Kiedy poczułam umięśnione ramiona, otaczające moje ciało, uniosłam głowę w górę z uśmiechem spoglądając na Nathaniela.

- Gotowa? — Zapytał, na co skinęłam głową. — Więc chodźmy. Zarezerwowałem nam stolik w restauracji. — Pocałował mnie w usta.

***

Krótki rozdział na dziś.

Miłego dnia skarby!

Wasza autorka: KwiatLata 💕

When the night comesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz