Rozdział 35

1.2K 52 9
                                    


Na wstępie chciałam zaznaczyć, że rozdział zawiera dosyć brutalne sceny.

Miłego czytania!

_____________

Po skończonym posiłku, który i tak nie wiele zjadłam, posprzątałam i poszłam się położyć, czując niezwykłe zmęczenie.

Nie wiem dlaczego tak się działo, ale mimo tego, że nie wiele zrobiłam czułam się jakbym przebiegła szejset metrów w niecałe trzy minuty.

Nathaniel musiał gdzieś pilnie jechać, więc Evan tak jak i ja położył się na kanapie.

Blondyn skupił się na jakimś filmie, a ja odpłynęłam.

***

Nathaniel pov:

Siedziałem niecierpliwie na ciężkiej, czarnej kanapie i wpatrywałem się w ekran telefonu.

- Mamy go. - Oznajmił Paul, wchodząc z impetem do pomieszczenia. - Siedzi w piwnicy. - Powiedział.

Nieodpowiadając mu wstałem kierując się w stronę wyjścia, lecz blondyn zatrzymał mnie, kładąc dłoń nie moim barku.

- Czym zaszedł ci za skórę? - Zaśmiał się. - Wyglądasz na naprawdę wkurwionego.

- Później pogadamy, Owen świetnie się spisał, przelej mu połowę kasy na konto. - Poprosiłem, a ten jednie poklepał mnie po ramieniu, wchodząc ponownie wgłąb pomieszczenia.

Ja natomiast skierowałem się do miejsca, w którym miał znajdować się niejaki Giovanni Verdi.

Na samym starcie przywitał mnie brunet, przywiązany do krzesła.

Na jego twarzy malował się uśmieszek.

Zobaczmy kto zaraz będzie się cieszył.

- Co tu robię? - Zapytał, wciąż szczerząc się jak psychol.

- Widzę, że uśmiech nie schodzi ci z twarzy Giovanni. - Prchnąłem, wkładając dłonie do kieszeni u spodni.

Stanąłem naprzeciwko niego, patrząc na niego z góry.

- A co mam płakać? - Uniósł rozciętą brew w górę. - Nie rozumiem, po co mnie tu ściągałeś? Mogłeś sam przyjechać, a nie nasyłać na mnie swoich goryli. - Zaśmiał się tępo.

Zacisnąłem usta w cienką linię i podszedłem bliżej niego.

- Kim ty jesteś, co? - Zapytałem, uderzając go w twarz.

- Słuchaj, nie sądzisz, że to jest trochę nie fair? Jestem związany.

- Zamknij się. - Syknąłem. - Nie o to cię pytałem.

- Więc jakiej odpowiedzi oczekiwałeś? Nie znam cię. - Powiedział oburzony. - Czego chcesz.

- Twojej śmierci sukinsynie. - Warknąłem, uderzając krzesło tak, że mężczyzna przewrócił się do tyłu, uderzając głową o beton, jednak nie przejmowałem się tym.

- Nie wiesz z kim rozmawiasz.

- Z kim? Z damskim bokserem? - Zaśmiałem się.

- O czym ty do cholery pierdolisz. - Powiedział zdziwiony. - O tą sukę? - Parsknął śmiechem, a ja stanąłem mu na palcach.

- Naprawdę? Aż tak cię to bawi?

- Tak. Bawi mnie to. - Wzruszył ramionami. - Uciekła mi. Popełniła ogromny błąd.

- Słuchaj. - Wziąłem go za koszule. - Za to co jej zrobiłeś, będziesz kurwa gnił w piekle. - Wysyczałem mu wprost do ucha.

Nie zamierzałem długo czekać.

When the night comesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz