Z przymkniętymi powiekami czekałam na cios, lecz gdy przez dłuższą chwilę nie ustępował, otworzyłam prawe oko.
Przęknęłam ślinę, kiedy ułożył dłoń na moim poliku.
- Przepraszam, pójdę do Evana. - Powiedziałam, otrząsając się.
Kiedy chciałam odejść, poczułam stalowy uścisk na nadgarstku, który przeszkodził mi w ucieczce.
Odwróciłam się w jego stronę, wciąż patrząc w podłogę.
- Camillo. - Ocudził mnie jego stanowczy głos. - Spójrz na mnie. - Rozkazał.
Nie chciałam go bardziej denerwować, więc od razu to uczyniłam.
- Czy ty się mnie boisz? - Zapytał, nie odrywając ze mnie wzroku.
- N-nie. - Jąknęłam.
Choć tak bardzo chciałam brzmieć wiarygodnie.
- Cam... - Uniósł dłoń w górę, na co znów przymknęłam powieki, zakrywając dłońmi twarz.
Chłopak tylko pociągnął za moje łokcie, a już po chwili byłam w jego umięśnionych ramionach.
****
Minął dzień od sytuacji w kuchni, a ja czułam się z tym bardzo dziwnie.
Dlaczego on jest dla mnie taki dobry?
Obecnie stałam przed lustrem i rozczesywałam włosy, aby zaraz je wyprostować.
Evana odwiozłam pół godziny temu do Lucy, która miała się nim zająć podczas kiedy ja miałam być w pracy.
Ubrałam na siebie czarne spodnie i biały top na długi rękaw.
Oczywiście topem tego bym nie nazwała, bo koniecznie musiałam zakryć brzuch, ale jak zwał, tak zwał.
Wyczyściłam jeszcze zęby i wyszłam z pomieszczenia, upewniając się po drodze, że wszystko ze sobą wzięłam.
Włącznie z lekami przeciwbólowymi.
Byłam niezmiernie szczęśliwa, że ojciec nie dawał o sobie znaku życia.
Może to zabrzmi źle, bo w końcu to mój ojciec, ale czuję, że w końcu zrobiliśmy krok do przodu.
- Gdzie idziesz? - Zatrzymał mnie głos bruneta, który stał oparty o formułe drzwi.
- Do pracy. - Oznajmiłam, chowając za ucho przyblakany kosmyk, który opadał mi na twarz.
- No chyba żartujesz. Nie ma mowy. - Zaprzeczył, na co zmarszczyłam brwi. - Dlaczego nie powiedziałaś mi, że wczoraj miałaś urodziny? - Zapytał z powagą na co wzruszyłam ramionami.
A po co miałabym mu mówić?
- Bo to nic ważnego. Dzień jak co dzień. - Powiedziałam jakby to była narnolmalniejsza rzecz w moim życiu.
- Ten dzień masz raz w roku. Dlatego jest on ważny. - Rzucił, podchodząc do mnie.
- No cóż. Dla mnie nie, każdy ma inne tradycje. - Odpowiedziałam unosząc hardo głowę.
- Tak. Dlatego jedziemy do restauracji na kolację. - Oznajmił na co uniosłam wyżej brwi.
- Nie mogę. Muszę iść do pracy. - Powiedziałam.
- Załatwiłem ci już wolne, niczym nie musisz się martwić.
- Co? - Otworzyłam buzię. - Nie, nie zgadzam się na to.
- Chodźmy, bo się spóźnimy, a uwierz, że ja naprawdę tego nie lubię. - Wychrypiał mi do ucha, przez co przez moje ciało przeleciał dziwny prąd.
CZYTASZ
When the night comes
Любовные романыCamilla Brown i Nathaniel De Luca to dwa różne światy. Jedno spotkanie i całe życie szatynki zostało wywrócone do góry nogami. Wysoki brunet, który od razu zauroczył się w brunetce nie mógł przestać o niej myśleć. Wtedy jeszcze nie wiedział przez ja...