Rozdział 44

1.3K 46 5
                                    

Na wstępie chciałam zaznaczyć, że rozdział nie należy do brania przykładu z głównej bohaterki, ponieważ wiąże się to z poważnym uszczerbku na zdrowiu, nawet do końca życia.

W takich sytuacjach najlepiej jest  skontaktować się z specjalistą.

Pamiętajcie, że zdrowie jest najważniejsze!

Nie warto brać przykładu i tego typu porad z internetu, ponieważ to tak naprawdę nie wnosi nic do naszego życia, oprócz problemów.

Trzymajcie się skarby!

Wasza autorka KwiatLata<3

*******

Siedziałam przed toaletą próbując wymusić w sobie wymioty.

Czułam się pełna.

Łzy nabrały mi się do oczu, a ja wciąż wkładając do buzi palce, próbowałam zwymiotować.

Kiedy w końcu mi się udało, umyłam zęby i poszłam spać.

W cholerę nie lubiłam wymiotować, ale to był najlepszy sposób.

Przynajmniej tak przeczytałam na internecie.

***

Następnego dnia obudziłam się z bólem brzucha.

Wiedziałam od czego jest to spowodowane, lecz starałam się zignorować to nieprzyjemne uczucie.

Weszłam do kuchni, w której zaparzyłam sobie kawę i zrobiłam śniadanie.

Wiedziałam, że Nathaniel naprawdę nie żartował i skoro był w stanie zmusić mnie do jedzenia, byłby nawet zdolny by zrobić to siłą, dlatego też nabrałam dla siebie porcje na talerz i zostawiłam go na wyspie kuchennej.

Im nastomiasy postawiłam na stół.

- Nathaniel, Evan! — Krzyknęłam, kiedy przechodziłam obok ich pokojów, następnie do nich pukając.

Chłopaki pojawili się w przeciągu pięciu minut na dole, zajadając się naleśnikami, które im zaserwowałam.

- I co? — Zapytałam, przyglądając się im.

- Są wspaniałe. — Odprł szatyn, jedząc kolejnego placka.

- Popieram. — Evan uniósł do góry rękę, na co się Zaśmiałam.

- A ty? — Zapytał Nathaniel, dokładnie skanując moją twarz.

Wyłożyłam tyle wysiłku w to, abym brzmiała wiarygodnie, dlatego też wskazałam dłonią na talerz jedzenia.

- Zaraz zjem, tylko dokończę smażyć do końca. — Odparłam, uśmiechając się delikatnie.

To była idealna wymówka.

Zjedzą, wyjdą, a ja zostanę sama.

Tak jak myślałam, tak było.

Nathaniel zawiózł Evanka do szkoły, a on sam ruszył do pracy.

Odłożyłam naleśnika na talerz, gdzie była sterta pozostałych, a ja sama postanowiłam gdzieś wyjść.

***

Od godziny chodziłam po galerii handlowej, w której jak na złość nic sensownego nie było.

Kupiłam parę ubrań Evanowi i nowe buty.

Mam nadzieję, że się ucieszy.

Ja natomiast upolowałam czarne spodnie z wysokim stanem.

Chodząc po tych wszystkich sklepach zauważyłam, że dziewczyny często sięgają po te z niskim stanem, jednak mnie się to nie podobało.

When the night comesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz