Rozdział 5

2K 51 9
                                    

Ojciec od trzech godzin był w domu, a ja szykowałam się do pracy.

Evana odprowadziłam spowrotem do sąsiadki, dziękując jej za pomoc i wróciłam do siebie.

Starannie rozłożyłam podkład na twarzy, tak aby zakryło wszystkie siniaki.

Żebra wraz z brzuchem bolały niemiłosiernie, ale musiałam tam iść.

Im więcej będę pracować, tym więcej zarobię.

Ubrałam na siebie zwykłe czarne legginsy i biały sweterek.

Na koniec białe skarpetki i czarną kurtkę, która była z tamtego roku.

Włożyłam do torby jeszcze paczkę leków i opuściłam mieszkanie, uprzednie je zamykając.

Popatrzyłam na wyświetlacz od telefonu i zobaczyłam, że zostało mi piętnaście minut do zimany.

Przyśpieszyłam tępo i już po kilkunastu minutach byłam w klubie.

Dzisiaj było mniej hucznie niż wczoraj, ale i tak kręciło się tu dość sporo osób.

Przebrałam się w czarną miniówkę i związałam włosy w wysokiego kucyka, tak aby nie przeszkadzał mi przy pracy.

Zażyłam jeszcze tabletkę, aby bóle mniej utrudniały mi pracę i Zacisnęłam zęby, wychodząc za bar, przy którym miałam spędzić kolejne osiem godzin.

****

Właśnie wracałam do domu.

Moje ciało było wyczerpane, a nogi odmawiały posłuszeństwa.

Jutro miałam odebrać wypłatę, co podniosło mnie duchu.

Już nie mogłam się doczekać, aż kupię Evanowi coś do ubrania.

Było ciemno, a liczne latarnie oświetlały chodnik.

Rozejrzałam się na boki, kiedy usłyszałam szelest w krzakach obok.

Przęknęłam ślinę i zacisnęłam dłonie w pięści.

Przyspieszyłam tępo i położyłam rękę na moim brzuchu, który niemal krzyczał z bólu.

Nagle usłyszałam kroki za mną.

Mój oddech przyspieszył, a ciało się wzdrgnęło.

Odwróciłam się i kiedy zobaczyłam jakiegoś mężczyznę, który idzie w moją stronę, ubrany cały na czarno rzuciłam się do biegu.

Biegłam najszybciej jak mogłam.

Ile miałam sił w nogach, na których swój drogą ledwo co się trzymałam.

Łzy zebrały się w moich oczach, a serce niemal nie wyskoczyło z mojej klatki piersiowej, która z przyspieszonym tepem opadała w górę i w dół.

Czy to mój koniec?

Co z Evanem?

Nagle poczułam jak grunt pod moimi nogi się zapada, a potem była tylko ciemność...

****

-Camila, Camila otwórz oczy.- Powiedział przejęty James, który delikatnie klepał mnie w policzek.

Podniosłam się do siadu.

- Straciłaś przytomność.- Wyjaśnił najprawdopodobniej widząc moją zmieszaną minę.

Przetarłam drżącą dłonią twarz i przyjęłam szklankę wody od Caroliny, która z zmartwieniem wymalowanym na twarzy mi się przyglądała.

- Wezwać lekarza?- Zapytała.

When the night comesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz