Rozdział 48

1.1K 42 12
                                    


- Zanieś te dokumenty Andrea. - Podałem jej dokumenty do rąk.

- Dokumenty? - Zapytała zdziwiona. - Myślałam, że szef woła mnie z innego powodu. - Usiadła na moich kolanach.

- Jeżeli ze mnie nie zejdziesz, zwolnię cię. - Odparłem szorstko.

- Przecież wiem, że cię kręcę. - Przesunęła palcem po mojej klacie.

- Masz sekundę, aby ze mnie zejść i zanieść dokumenty Andrea. Powiedziałem ci jakie konsekwencje wobec ciebie wyciągnę, jeżeli tego nie spełnisz. - Blodnynka zeszła z moich kolan, popatrzyła na mnie z wściekłą miną i wyszła.

Może i powiedziałem, że będziemy się pieprzyć lecz nie miałem takiego zamiaru.

Jedynie co, to chciałem zrobić na złość szatynce.

***

Camilla pov:

Dlaczego w tej firmie pracują takie pustaki? - Zadawałam sobie to pytanie.

Dokończyłam swoją pracę do końca i wróciłam do domu Nathaniela, wstąpiając po drodze do szkoły Evana, przed którą na mnie czekał.

- Cześć młody, jak było w szkole? - Zapytałam, dając mu buziaka w policzek.

- Całkiem spoko, gdyby nie ta okropna baba od matmy. - Zaśmiałam się razem z nim.

***

Była godzina dwudziesta, a mężczyzny wciąż nie było.

Nie to, że na niego czekałam.

Po prostu...

Zresztą sama nie wiem.

Kiedy usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi, spojrzałam w tamtym kierunku.

- Dosyć długo zajęło ci pieprzenie tej lafiryndy. - Zaczęłam.

- A może to jednak ty jesteś zazdrosna, co? - Zaśmiał się.

- Skądże. - Prychnęłam.

- Dla twojej świadomości nawet jej nie dotknąłem. - Odparł, podchodząc do mnie. - Mówiłem ci, że będę na ciebie czekał. Nie mam zamiaru pieprzyć się z kimś innym. - Mruknął, a dziwne, nieznane uczucie w moim podbrzuszu, doprowadzało mnie do szału.

- Mhm. - Mruknęłam.

- Ty faktycznie jesteś zazdrosna. - Wciąż się droczył, na co uniosłam brwi.

- Ty sobie chyba żartujesz.

- Oj no przyznaj, że jesteś. - Przyciągnął mnie do siebie.

- Nie, nie jestem. - Dalej trzymałam swego.

- To dlaczego zrobiłaś mi na wstępie przesłuchanie jak wszedłem do domu?

- Bo niepotrzebnie mnie tam przetrzymywałeś? - Odparłam z irytacją.

No dobra, kiedy zostali sami poczułam coś w rodzaju zazdrości, ale tego mu przecież nie powiem.

- Aż tak nieznosisz mojej obecności? - Uniósł brew.

- Daj spokój. - Wywróciłam oczami, wyrywając się z jego uścisku. - Napijesz się herbaty?

- Z chęcią. - Odparł.

Zalałam kubek wrzącą wodą i podałam mu go.

- Dziękuję. - Podziękował.

- Czemu mi się tak przyglądasz? - Zaśmiałam się, kiedy nie oderwał ode mnie wzroku ani przez chwilę.

When the night comesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz