Rozdział 40

1.1K 39 7
                                    


- Wszystko zaczęło się od spotkania w kawiarni. Zaprosił mnie, zgodziłam się. - Odparłam. - Zachowywał się dziwnie. Zapytał mnie jakie mam wrażenie na mojego szefa, więc odpowiedziałam, że wydaje się w porządku, a on rzucił, że wydawać się może, wydawać ale poczułam od niego taką jakby tajemniczość? Coś w tym rodzaju. - Dalej mówiłam. - Później wyszedł i więcej go nie zobaczyłam, do czasu kiedy przyjechał do mnie. Wszedł do moje mieszkania i powiedział, że długo nad tym myślał i doszedł do wniosku iż powinniśmy zostać parą twierdzącz że wiele nas łączy. Oburzyłam się i powiedziałam mu żeby nie zrozumiał mnie źle ale nie szukam nikogo. On zaczął coś mówić o tobie, w ogóle nie wiedziałam o co mu chodzi. Następnie powiedział mi coś po hiszpańsku do ucha i wyszedł.

Popatrzyłam na chłopaka, upewniając się czy mnie słucha, lecz jego twarz ukazywała skupienie.

Jakby analizował każde słowo, które mu powiedziałam.

- Mów dalej. - Zachęcił mnie.

- kilka dni później. - Zatrzymałam się, aby wziąć głębszy oddech. - Zaczął grozić, że skrzywdzi Evana. Chciałam pójść na policję ale chodził za mną krok, w krok aż w końcu opuściłam, kiedy do tego wszystkiego dołączył Vanessę i zaczął mnie bić. - Przymknęłam powieki. - Tak właściwie wszystko zaczęło się od bicia. Później robił ze mną co tylko chciał. - Próbowałam być silna i odgonić niechciane łzy spod powiek. - Spełniał na mnie każdą swoją zachciankę, nie mogłam nic więcej zrobić, nic leżeć i prosić go aby skończył. - Wykrztusiłam.

Do chłopaka obok dochodziły informacje tak jakby z opóźnieniem.

Kiedy w końcu doszło do niego, co próbowałam przez to powiedzieć schował twarz w dłoniach i zacisnął mocno szczękę.

- Gwałcił się? - Spytał wprost, a ja skinęłam głową.

Więcej nie było mu trzeba.

Przyciągnął mnie do siebie i zaczął obdarowywać pocałunkami moje czoło.

- Cholera... Dlaczego do mnie nie przyszłaś? Pomógłbym ci. - Powiedział z takim bólem, jakbym powiedziała najgorszą wiadomość w jego całym życiu.

Tylko dlaczego tak zareagował?

Byłam dla niego tak naprawdę obca.

- Próbowałam sama siebie ratować i tłumiłam to w sobie. Nie chciałam, aby ktoś się o tym dowiedział. On by mnie zabił. - Wyznałam szczerze.

- Pierdolony chuj. Gdybym wiedział, uciął bym mu jaja. - syknął.

- To i tak by już nic nie zmieniło. Cieszę się, że w końcu jestem wolna od tego potwora. - Wychlipiałam. - Dziękuję, że jesteś i mnie wysłuchałeś.

- To ja dziękuję, że mi tak zaufałaś Camillo. - Przycisnął mnie bardziej, kładąc na mojej głowie swój podbródek. - Wiesz, wtedy jak zobaczyłem cię w klubie. - Zatrzymał się na moment. - Wiedziałem, że jesteś bardzo dobrym człowiekiem i się nie myliłem. Jesteś bardzo silna Cam. - Wyszeptał mi do ucha. - Tylko wciąż nie potrafię zrozumieć, co wtedy takiego się stało.

- To jest dosyć cięższy temat. - Westchnęłam. - Nie wiem czy jestem wstanie dziś ci o tym powiedzieć ale chcę mieć to z głowy, skoro i tak pewnie kiedyś bym to zrobiła. Może później bym się już nie odważyła?

- Pamiętaj, że jestem z tobą co by się nie działo. - Wtrącił, a ja posłałam mu delikatny uśmiech.

- Kiedy miałam niecałe trzynaście lat moja mama zmarła na raka. Mój ojciec popadł w alkoholizm. Z dnia na dzień było tylko gorzej, a później pił codziennie. Bił mnie, wyzywał. Rujnował mi życie. Mieszkanie przypominało melinę, a kolesie, którzy przychodzili do mojego ojca aby razem z nim pić byli okropni. Co chwilę rzucali do mnie swoimi obrzydliwymi tekstami, aż w końcu doszło do tragedii. Jeden z nich zgwałcił mnie na oczach ojca. Krzyczałam, prosiłam aby mi pomógł, w końcu byłam jego córką. - Zaśmiałam się żałośnie na moje ostatnie słowa. - Byłam sama. - Wzruszyłam ramionami. - Pomagała mi sąsiadka. Zajęła się Evanem, który był malutki. Kiedy skończyłam siedemnaście lat przejęłam od niej opiekę nad Evanem, ale na szczęście on był bezpieczny. Przyjmowałam na siebie każdy cios, kiedy ojciec chciał go zbić. Nie pozwoliłam na to, aby włos spadł mu z głowy. Starałam zastąpić mu matkę, choć sama straciłam ją bardzo wcześnie. Chciałam choć trochę zaznać prawdziwego i tego normalnego życia ale nie mogłam. Byłam zagubioną nastolatką. Richard w końcu rzucił robotę, więc zostaliśmy na lodzie. Pieniądze, które za nas dostawał przepijał, więc zatrudniłam się w klubie jako barmanka, co sam już pewnie wiesz. - Prychnęłam. - Wciąż mnie bił za najmniejsze głupoty. Nawet wtedy jak mu coś nie pasowało, wyładowywał na mnie swoją agresję. Później poznałam ciebie. Wtedy kiedy pojechałam do twojego domu poraz pierwszy, byli koledzy ojca. Chcieli powtórki z rozrywki. Jeden przycisnął mnie do ściany i zaczął rozbierać. Ojciec się z tego śmiał, a ja czułam jakby poraz kolejny życie robiło sobie ze mnie coraz większe żarty. Jestem ci bardzo wdzięczna, że wtedy nas uratowałeś. Gdyby nie ty to pewnie mnie by juz tu nie było.

_______

Dziś nieco krótszy rozdział 💗

W końcu Nathaniel dowiedział się całej prawdy o Camilli.

Dajcie znać co o tym myślicie.

Miłego wieczoru❤️‍🩹

Wasza autorka:
KwiatLata <3

When the night comesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz