~prefect of snakes~

1.7K 90 116
                                    

~James Potter~

-Syriusz no ja ci mówię!- wykrzyczałem w stronę swojego przyjaciela- to będzie żart roku!

Wraz z Syriuszem, Remusem i Peterem siedzieliśmy już w powozie, który jechał powoli w kierunku zamku.

-James...-powiedział zrezygnowanym głosem Syriusz- ile razy mam ci mówić, że nie ma opcji, że uda nam sie przemycić cztery jednorożce przebrane za Snape w bikini do wielkiej sali. Skąd ty w ogóle byś jednorożca wytrzasnął? Tego sie złapać nie da!

-Po prostu się boisz Łapo- prychnąłem- Nie sadziłem, że gryfon by sie czegoś bał- zmierzyłem go wzrokiem.

-Jamesie Fleamontsie Potterze!- wykrzyczał Lunatyk zatrzaskując książkę- Gryfoni to ludzie jak inny co oznacza, że czegoś sie boją. Ja moje sie, że zrobię wam krzywdę podczas pełni, Peter boi się wiszącej w powietrzu wojny, Syriusz boi sie o swojego brata, a TY boisz sie zostać sam. Czyli jak widzisz każdy z nas sie czegoś boi i nie jest to oznaka słabości. Musisz pogodzić sie z tym, że nikt nie jest nieustraszony!- otworzył wcześniej zatrzaśniętą książkę- i proszę cię zostaw mojego chłopaka w spokoju. Nie będzie żadnego żartu związanego z jednorożcem.

Nachylił sie do Syriusza i go pocałował. Spojrzałem sie na Pettera, a on na mnie. Udałem ze wymiotuje. Za dużo słodyczy jak na raz.

~Regulus Black~

Minął już jakiś czas i dojechaliśmy powozami ciągniętymi przez teastrale do Hogwartu. Razem z Evan zaczęliśmy iść do Wielkiej Sali.

-Jak nazywa sie w ogóle twój chłopak?- zapytałem blondyna- i czemu nic mi o nim nie wspomniałeś w listach?

-Rudolf- odpowiedział- nie chciałem Ci o nim mówić bo sądzę, że rodzice sprawdzają nasze listy. On jest ode mnie starszy i ma narzeczoną. Rodzice by tego nie zaakceptowali.

-Rozumiem

Dalej szliśmy już w ciszy.

Po krótkim marszu doszliśmy do drzwi wielkiej sali. W środku było już wiele osób. Odrazu udaliśmy sie w stronę naszego stołu i usiedliśmy na jego krańcu.
Kiecy wszyscy uczniowie weszli do sali. Dumbledor zaczął swoje przemówienie. Było takie same jak co roku. Kropka w kropkę. Potem weszły pierwszaki, a tiara zaśpiewała swoją piosenkę. Zaczął sie przydział. W tym roku mało uczniów doszło do Slytherinu, dobrze dla nich. Nie zmarnują sobie życia jako kolejni śmierciożercy.

-Możecie jeść!- powiedział dyrektor, a na stołach pojawiło sie jedzenie.

Wziąłem sobie tost i przysłuchiwałem sie monologowi Evana jak to dobrze, że w tym roku udało nam sie wywalczyć dormitorium tylko we dwójkę. Słuchałem go ale większość słów nie dochodziło do mnie i jedynie pusto odbijała mi sie w głowie. W stosownych momentach przytakiwałem.

-Panie Black?- odezwał sie ktoś za mną. Jak na zawołanie odłożyłem tost i wytarłem twarz chusteczką i sie obróciłem. Przed mną stał Horacy Slughorm- Dzień dobry

-Dzień dobry, profesorze- odpowiedziałem i wstałem z ławki- w czym mogę pomoc?

-Nastąpił pewien wypadek i uczeń, który mial zostać prefektem niestety zginał i mamy teraz jedynie panią prefekt. Profesor Dumbledor stwierdził, że będziesz idealnym kandydatem na to miejsce. Zgadzasz się na to?

-Tak profesorze- odpowiedziałem i zmusiłem sie na miły uśmiech. Ten człowiek nawet nie wie co przeżyłem kiedy matka dowiedziała sie, że nie jestem prefektem- Mam pytanie.- Slughorm kiwnął głową- Nie zmieni to fakty tego, że jestem kapitanem drużyny?

-Ależ oczywiście, że nie- odpowiedział sie uśmiechnął sie ciepło- po przemówieniu dyrektora będziesz musiał zaprowadzić pierwszorocznych  do pokoju wspólnego. O wyjaśnienie zasad sie nie martw. Panna Ivey Malfoy była na spotkaniu prefektów i je zna, wiec ona je przedstawi. Spotkanie prefektów odbywają sie raz w miesiącu, a grafik patroli dam jutro wraz z planem lekcji. Tutaj twoja odznaka panie Black- podał mi plakietkę- Miłego wieczoru.

-Dziękuje i nawzajem profesorze- odpowiedziałem i usiadłem na swoje miejsce, a nauczyciel eliksirów odszedł.- jak ja go nienawidzę- wysyczałem

-Czemu?- zapytał Evan, który do tej pory przysłuchiwał sie jedynie rozmowie- Nie zrobił nic złego.

-Nie było żadnego wcześniejszego prefekta, stary ślimak zapomniał obsadzić kogoś na te miejsce. Nawet nie wie jakie cierpienie mi zadał.

-Twoi rodzice...?- kiwnąłem głową- Są efekty?- znowu potwierdziłem- zrobię ci potem eliksir na nie.

-Dziękuje Evan- odpowiedziałem i uśmiechnąłem sie lekko- mógłbyś zrobić dwa? Syriuszowi sie przyda

-Dalej o niego dbasz? Pomimo tego jakim chujem jest dla ciebie?

-To mój starszy brat- mimowolnie spojrzałem na stół Gryffinodru. Mój brat siedział na podobnym miejscu co ja i rozmawiał z jakim chłopakiem z bliznami na twarzy chyba Lupinem. Obok niego siedział James Potter dłubiący coś w talerzu. Wyglądał na smutnego? Podniósł głowę i rozejrzał sie wokół siebie. W pewnym momencie jego ciemne tęczówki zaczęły wpatrywać sie we mnie, a ja poczułem jak ciepły rumieniec wpływa mi na twarz.

-A właśnie Regg- odezwał sie Evan- skąd wiesz, że nie było żadnego prefekta?

-Bo moi rodzice by mi już dawno wycięliby jego imię na skórze, bym nigdy nie zapomniał imienia osoby lepszej ode mnie- wziąłem kryza tostu- albo po prostu by mi powiedzieli lub zaprosili rodzinę tej osoby na kawę by mnie jeszcze bardziej zdołować.     
/***\

[Słów 801]

Tak, zapomniałam ze Regulus mial być prefektem wiec na szybko wymyśliłam jakaś historyjkę
Może być?

w czasie świat wielkanocnych nie pojawią sie żadne rozdziały z tego fan fiku jak i drugiego. Jedynie w następny czwartek pojawi sie jeden rozdział z tego fan fiku, jednak w piątek już żaden nie pojawi się. Za utrudnienie przeszkadzam ale chce w święta odpocząć, a nie skupiać się na fan fiku lub ogólnie wattpadzie. 

light in the dark [Jegulus]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz