~Regulus Black~
Cały dzień szkolny minął mi wyjątkowo okropnie. Nauczyciele od samego rana mówili tylko o SUMach i jak na złość zadali nam tyle pracy domowej, że większości i tak nie będę w stanie odrobić do jutra. Bo oczywiście jutrzejszy dzień musi wręcz być kopią dzisiejszego. Na początek chwile po dziesiątej mamy dwie lekcje eliksirów z Slughtornem, który nie umie niczego nauczyć, potem kochana transmutacja z McGonegall, następnie zaklęcia, historia magii, zielarstwo i na koniec opieka nad magicznymi stworzeniami. I lekcje kończymy o szesnastej.
Siedzieliśmy obecnie z Evanem w naszym dormitorium i obrabialiśmy eliksiry. Mieliśmy napisać wypracowanie o właściwościach eliksiru spokoju. To chyba było najłatwiejsze zadanie do zrobienia i przy okazji najkrótsze.-Udało Ci sie dać eliksir twojemu starszemu braciszkowi?- spytał Evan nie odrywając wzroku i pióra od pergaminu- bo z tego co widziałem to w Wielkiej Sali o mało go nie zabiłeś.- zaśmiał sie cicho.
-Malo brakowało bym wylądował w Azkabanie- przewróciłem oczami- spotkałem potem Pottera i kazałem mu przekazać eliksir, nie wiem czy Syriusz go wypije. Mam nadzieje, że tak.
-Drugi raz już spotkałeś Jamesa?- oderwał wzrok od kartki i spojrzał na mnie- To już chyba przeznaczenie- uśmiechnął sie złośliwie.
-Tym razem jedynie papierosy mi oddawał. Nie wyobrażaj sobie za dużo, debilu.
-Zgubiłeś papierosy?- wybuchnął śmiechem
-Merlinie, każdemu sie zdarza- lekki rumieniec wkradł mi sie na twarz- jakby mi ich nie oddal to musiałbym tobie zabrać wiec sie tak nie ciesz.
-może i masz racje ale wiesz- przybliżył swoja twarz do mojej- może Potter na ciebie leci hmm? Tak często na siebie wpadacie- teraz to ja wybuchłem śmiechem.
-Wpadliśmy na siebie zaledwie trzy razy z czego tylko jeden był celowy. Poza tym on mnie nawet nie zna, co najwyżej z opowieści Syriusza, a wiesz... On mnie tak troszkę nienawidzi.
-Pleciesz głupoty, wydaje mi się, kochany, że on nie wierzy w słowa twojego braciszka- wrócił do swojej dawnej pozycji- Może umów sie z nim na kawę?
-Co? Po jaki chuj?
-Poznacie sie?
-Ty jesteś głupi czy głupi? To, że wpadłem na niego trzy razy nie świadczy o tym, że chce go znać. Odpuść sobie ten temat- powiedziałem kiedy Evan już otwierał usta by coś powiedzieć.
-Wal sie, Black- mruknął i wrócił do pisania wypracowania, które ja już skończyłem i zabrałem sie za kolejne.
I tak minęło parę godzin w których odrobiłem większość pracy domowej.
Przeciągnąłem się na i spojrzałem na zegar. Wskazywał w pół do dziesiątej wieczorem. Westchnąłem i zebrałem swoje rzeczy z podłogi na której sie uczyliśmy i rzuciłem je na szafkę nocna obok lóżka. To było jedyne miejsce, którego nigdy nie byłem w stanie mieć uporządkowanego.
Podszedłem do szafy, przeniosłem już swoje ubrania z kufra do niej, i wyjąłem pelerynę z herbem mojego domu oraz szary sweter. Ubrałem na siebie obie rzeczy i do kieszeni peleryny wrzuciłem różdżkę i papierosy. Przypiąłem jeszcze przypinek z dużym "P" na piersi i chwyciłem za rozkład patroli patrząc gdzie ja dzisiaj mam. I nie zgadniecie co, patrol mam dzisiaj na siódmym piętrze. Czyli tak gdzie swój pokój mają Gryfony. Merlinie błagam spraw aby ten cholerny James Potter nie wyszedł dzisiaj z pokoju.-Ja idę- mruknąłem do Rosiera, odkładając rozkład na szafkę- wrócę późno
-Powodzenia- uśmiechnął sie- potem dam ci odpisać referat z Historii Magii bo widziałem, że go nie skończyłeś
-Ta, będę ci winny przysługę, dziękuje
Uśmiechnąłem sie do niego i wyszedłem z dormitorium. W pokoju wspólnym nie było nikogo.
Zauważyłem jak Ivey wychodzi ze swojego dormitorium i kieruje sie do wyjścia.
Wyglądała kiepsko... Z daleka widziałem, że ma podkrążone oczy i zapadnięte poliki. Jej skóra chociaż i tak blada teraz była wręcz biała jak papier. Wyglądała na dużo starszą niż była.
W pewnym momencie nasze spojrzenia sie skrzyżowały i uśmiechnęła sie ciepło. Podszedłem do niej szybko i oboje wyszliśmy z pokoju wspólnego.-Hej- odezwała sie- gdzie masz patrol?
-siódme piętro- odpowiedziałem- a ty?
-na piątym- zaczęliśmy wchodzić po schodach- czyli patrolujesz rejony gryfonów?
-Ta...- dziewczyna zaśmiała sie lekko- Jakoś to przeżyje, będę omijał gruba damę i jakoś ujdzie.
-Ta, ja za to będę mogła co chwile wpaść do łazienki prefektów- uśmiechnęła sie marzycielsko- musisz tam pójść.
-Może znajdę czas kiedyś, obecnie nauki trochę mam zresztą ty też
-To racja, jednak warto tez mieć przyjemność w życiu, już dawno zrozumiałam, że nie będę tak mądra jak ty wiec przestało mi zależeć. Tobie tez to polecam.
-Może spróbuje
Doszliśmy na piąte piętro i dziewczyna pomachała mi na do widzenia, a ja wspinałem sie dalej po schodach aż dotarłem na siódme piętro. Rzuciłem zaklęcie lumos i zacząłem chodzić po piętrze. Okrążając je. Po pierwszym okrążeniu które zajęło mi z jakieś półtorej godziny stwierdziłem, że umilę sobie czas paląc. Jak pomyślałem tak zrobiłem.
Paliłem i szedłem przed siebie robiąc drugie okrążenie, kiedy... Coś zabrało mi papierosa. Niewidzialne cos wyrwało mi go i teraz wisiał obok mnie. A ja patrzyłem sie jak jakiś zaczarowany na to. Może to jakiś duch?
Wtedy z nicości pojawiła sie ręką i chwyciła coś w powietrzu. Przed mną pojawił się James Potter.-Ja chyba nawet nie chce wiedzieć jakim cudem to zrobiłeś, Potter- westchnąłem- oddaj to co moje i wracaj do siebie bo odejmę punkty gryfonom.
-Ale z ciebie maruda, Regulus- machnął ręką z papierosem- wiesz, że palenie zabija?
-A wiesz, że nie? Dziękuje ci mój wybawco za uratowanie życia, nie miałem bladego pojęcia co to robi z moim organizmem- powiedziałem sarkastycznie, a on się na to zaśmiał- ale i tak oddawaj nie mam więcej przy sobie.
-Nie chciałbyś sie może podzielić z kimś takim wspaniałym jak ja?
-Haha nie. Oddawaj.
-No weź jedno zaciągniecie i ci oddam, proszę- spojrzał na mnie błagalnie.
-Czy ty dosłownie mnie nękasz po to by zapalić mojego papierosa? Rano miałeś całą paczkę.
-McGonegall mi zabrała... No proszę cię Reg, nie wytrzymam do rana, aż mi przyślą.
-Daj na chwile- wyciągnąłem rękę po swoja własność, poddał mi ją- wiesz jeżeli chcesz to możesz sie zaciągnąć- wziąłem papierosa do ust i zaciągnąłem się tym dymem.
Podałem mu resztkę papierosa i wypuściłem dym z ust. On z uwielbieniem wziął ode mnie używkę i zaciągnął sie nią dokańczając ją.
-Uratowałeś mi życie, Regulus- powiedział uśmiechając sie. A wtedy w mojej głowie pojawiła sie jedna myśl.
-Czemu nie pożyczyłeś od Syriusza? On też pali.
-Bo chciałem ciebie tylko zobaczyć, wężyku- puścił mi oczko i zniknął.
Dosłownie zniknął, a ja stałem i patrzyłem sie w miejsce gdzie przed chwila był. Serce zaczęło mi szybciej bić, a całe ciało przeszyło przyjemne ciepło. Mogłem być pewny tego, że na twarzy pojawił mi sie rumieniec ale to nie było istotne.
James Potter chciał mnie zobaczyć. Może jednak Evan miał racje co do tej kawy...
/***\[słów 1085]
Cukrzyca.
fun fact Regulus miał pocałować Jamesa w tym rozdziale ale stwierdziłam, że to trochę za szybko
CZYTASZ
light in the dark [Jegulus]
FanfictionJames Potter 16letni uczeń Hogwartu. Odważny grfyon i zwolennik jasnej strony. Regulus Black jest jego nie całkowitym przeciwieństwem. Regulus dowiaduje się, że po ukończeniu swojego piątego roku będzie musiał, wedle rozkazu swoich rodziców, dołąc...