~Remus Lupin~
Szybkim krokiem przemierzałem korytarze Hogwartu. Te dwa idiotyczne bałwany czy inne jelenie, zrobiły sobie na kimś żart bez przemyślenia i ja muszę im po raz kolejny dupe ratować. Mają szczęście, że ich lubię, a jednego nawet kocham, bo inaczej już dawno bym to pierdolił. Doszedłem do miejsca żartu, ofiarą stała się jakaś krukonka patrząc po jej mundurku. Wykłócała sie z moim głupim chłopakiem i jego jeszcze głupszym przyjacielem.
-Co tu sie dzieje?- zapytałem kiedy podszedłem do całej trójki.
-W końcu jakiś prefekt- prychnęła dziewczyna- ci dwaj anty mózgowcy podmienili mi pióro na takie co wybucha!
-Skąd wiesz, że to my?- zapytał jej James ze swoim uśmiechem świadczącym jedno: zrobił to.
-A kto inny?- zapytała wkurwiona dziewczyna.
-Dobra spokój- uciszyłem wszystkich- nie masz dowodów, a to, że oni robią żarty nie jest nim.
-Ale oni to zrobili!- warknęła oburzona krukonka.
-Wybaczcie, że sie wtrącę- odezwał sie ktoś za nami. Był to Regulus wraz z Evanem- Ale na której przerwie sie to stało, Octavia?- zapytał ją przybyły ślizgon, będący również chłopakiem oskarżanego.
-Dwie temu- odpowiedziała niejaka Octavia- wtedy zostawiłam torbę bez opieki.
-Dwie przerwy temu byłem z tymi tutaj pół główkami przez całą przerwę u nich w dormitorium- skłamał, doskonale widziałem go jak siedział sam na błoniach- To nie mogli być oni.
-Ale kto inny?- zapytała speszona dziewczyna.
-Podobno jakiś puchon podrzuca wybuchowe pióra- ponownie skłamał Regulus.
-Dziękuje za pomoc- powiedziała Octavia do Regulusa i mnie, kiwając nam głową z uznaniem- a was przepraszam- powiedziała do Syriusz i Jamesa- mam nadzieje, że odejdzie to w nie pamięć.
Nim ktokolwiek zdążył jej odpowiedź tej już nie było. James odrazu uściskał swojego chłopaka, który jedynie mruknął coś niezrozumiałego ale oddał uścisk.
-Po jakiego chuja to zrobiliście?- zapytałem w tym samym czasie co Evan, na co prychnęliśmy.
-Dla zabawy- odpowiedział Syriusz.
-Jesteście głupi- stwierdził Regulus- Mamy szczęście, że was nie zauważyła wtedy bo cale moja kłamstwo poszło by na marne.
-Jakoś byś nas wybronił, bracie!- powiedział Łapa- Też mógłbyś jakiś żart zrobić komuś.
-Podziękuje- odpowiedział Regulus i sie wycofał- my lecimy na lekcje!- powiedziała- do później!- powiedział wspólnie z Rosierem i zniknęli.
Spojrzałem sie na huncwotów jak na debili.
-Masz szlaban na tydzień Syriusz- powiedziałem.
-Co? Ale za co!- oburzył się mój chłopak, a James uciekł z ognia rażenia.
-Za robienie żartu beze mnie- fuknąłem.
-Przepraszam! Więcej nie bede!
-Masz szlaban do końca następnego dnia na moja dupe- powiedziałem- widzimy sie na następnej lekcji, skarbie- pocałowałem go i uciekłem na swoja lekcje, zostawiając rozłączonego Syriusza samego.
~Regulus Black~
Wiem co zrobić by zniszczyć Voldemorta ale sama nie dam sobie z tym rady. Potrzebuje Twojej pomocy, spotkajmy sie w pokoju życzeń dzisiaj po ciszy nocnej. Nie mów nikomu.
Ivey
Taki list znalazłem ukryty pod poduszka w moim dormitorium, do którego poszedłem w czasie okienka między lekcjami. "Wiem co zrobić by zniszczyć Voldemorta" Skąd to wie? Dlaczego z tylu ludzi akurat mnie prosi o pomoc przy powstrzymaniu największego czarnoksiężnika na świecie? Ten list zrobił mi mętlik w głowie. Z jednej strony chciałem by Czarny Pan przestał istnieć, dzięki temu cały świat, a w tym moi przyjaciele byli by bezpieczni, ale z drugiej strony bałem sie że tego nie przeżyje.
Z gardłem ściśniętym z stresu oraz z głową pełną czarnych myśli i obaw, przeszedłem trzy razy obok ściany która otworzyła by mi przejście do Pokoju Życzeń. Pojawiły sie drzwi, a ja drżącą ręką popchnąłem je i wszedłem do środka. Pomieszczenie przypominało pokój wspólny Slytherinu. Na jednej z kanap siedziała blond włosa Ivey Malfoy. Wpatrywała sie we mnie intensywnym zimnym wzrokiem, całkowicie pozbawionym uczuć. To nie była ta sama kobieta, którą poznałem na początku roku.-Przyszedłeś- stwierdziła wypranym z emocji głosem.
-Tak jak prosiłaś- odpowiedziałem jej takim samym tonem. Nie pokaże jej, że sie stresuje, nie ma nawet takiej opcji.
-Potrzebuje twojej pomocy- walnęła prosto z mostu- Voldemort posiada Horkurksa, dzięki któremu nawet zabicie go nic nie da. Potrzebuje byś go zniszczył.
-Czemu ja? Sama nie dasz sobie rady?
-Voldemort zabezpieczył to miejsce tak, że nikt z mrocznym znakiem tam nie wejdzie- odpowiedziała- jesteś jedyną osobą bez niego, która jest w stanie mi pomóc to zrobić.
-Kiedy?- zapytałem ja zmartwionym głosem wskazując na przed ramie.
-Przed świętami- machnęła ręką. Wstała z kanapy i podeszła do mnie- Regulusie dasz radę zniszczyć albo ukraść Horkruks Voldemorta aby ocalić świat?
-To będzie misja samobójcza- zauważyłem. Nic nie odpowiedziała. Czułem jak serce w klatce piersiowej mi bije jak oszalałe- daj mi sie namyślić.
-Nie, Regulusie- powiedziała poważnie- musisz teraz podjąć decyzje albo będę musiała znaleźć kogoś innego. Nie ma czasu na namyślenie, wchodzisz w to?
-Ivey- odpowiedziałem twardo- chodzi tutaj o moje życie. Nie jest to łatwa decyzja, która podejmę na kolanie, daj mi sie namyślić. Do końca tygodnia dam ci odpowiedz.
-Jak chcesz- uśmiechnęła sie szeroko- mam nadzieje, ze podejmiesz właściwą decyzje, Black. Tutaj chodzi o bezpieczeństwo Pottera, Lupina, Blacka czy Rosiera, a nawet Crouch, nie bądź arogancki. Nie lepiej poświęcić sie aby żyli inni? Inni którzy dokonają czegoś, chyba, że Voldemort wciąż będzie żył. Przemyśl to sobie dobrze.
Wyminęła mnie i wyszła z pokoju, a ja stałem jak zamurowany i wpatrywałem sie w przestrzeń przed mną. Ode mnie zależy życie moich bliskich. Ode mnie zależy czy James dożyje końca roku. Przypomniała mi sie sytuacja z świat, kiedy o mało nie straciłem całej trójki najbliższych mi ludzi. Coś we mnie pękło. Oni muszą żyć. Voldemort musi umrzeć aby oni byli bezpieczni. Zrobię wszystko, żeby James nigdy więcej nie poczuł bólu.
/***\
[Słów 898]Mieszkana emocji, connis?
CZYTASZ
light in the dark [Jegulus]
Fiksi PenggemarJames Potter 16letni uczeń Hogwartu. Odważny grfyon i zwolennik jasnej strony. Regulus Black jest jego nie całkowitym przeciwieństwem. Regulus dowiaduje się, że po ukończeniu swojego piątego roku będzie musiał, wedle rozkazu swoich rodziców, dołąc...