~traitor and love hug~

1.3K 75 61
                                    

~Regulus Black~

Obudziłem się następnego dnia za szybko. Byłem całkowicie niewyspany, czułem się jakby hipogryf po mnie przebiegł. Przetarłem oczy i przeciągnąłem się. Usiadłem na łóżku i po chwilowym ogarnięciu i przyzwyczajeniu się do otoczenia wstałem z niego. Podszedłem do szafy i wyjąłem z niej mundurek oraz bieliznę. Poszedłem do łazienki i zamknąłem się w niej. Położyłem ubrania na małym stoliczku obok umywalki. Przemyłem twarz zimną wodą i zacząłem ogarniać włosy. Po chwili wyglądały okej, chociaż moja twarz już nie. Cienie pod oczami pogłębiły się a, skóra przybrała niezdrowy blady odcień. Nie chciałem dać satysfakcji mojemu bratu, że doprowadził mnie do takiego stanu więc rzuciłem zaklęcie dzięki czemu moje niedoskonałości zniknęły. Ściągnąłem ubrania w których spałem i ubrałem mundurek Hogwartu. Przejrzałem się ostatni raz w lustrze. Wyglądałem lepiej, wciąż nie tak dobrze jak Syriusz lub James ale ujdzie.
Wyszedłem z łazienki i spojrzałem na zegar wiszący na ścianie. Wskazywał godzinę wpół do piątej. Spałem z jakieś cztery godziny. Nie jest tak źle jak mogło by być. Podszedłem do szafy i schowałem w niej ciuchy w których spałem. Wziąłem torbę i zacząłem pakować podręczniki na dzisiaj. Na szczęście dzisiaj koniec tygodnia i jutro wolne no i moja mini randka z Jamesem.
Wrzuciłem podręczniki do torby razem z paczką papierosów oraz paroma pergaminami i piórem. Ubierając torbę zrzuciłem z szafki nocnej książkę o eliksirach, ta uderzyła z głośnym hukiem na podłogę przyprawiając mnie o zawał. Usłyszałem jakiś ruch za mną i odwróciłem sie w tamta stronę. Evan siedział na łóżku i patrzył sie na mnie morderczo.

-Ciszej sie nie da!?- krzyknął oburzony i rzucił we mnie poduszką. Nie trafił- Powiedz chociaż, że jest po szóstej to ci wybaczę.

-Jest chwilka przed szóstą- skłamałem- idź spać jeszcze

-Skoro jest przed szóstą to mogę już wstać- przeciągnął sie i ziewnął- ogarnę sie i idziemy zapalić?

-Em... Poczekam w pokoju wspólnym- powiedziałem i wybiegłem z pokoju. Evan mnie zabije na Merlina...

Poszedłem do części wspólnej i usiadłem na kanapie koło kominka. Mam nadzieje, że Rosier się zorientuje, że jest ledwo piąta i nie przyjdzie. Siedziałem tak dłuższa chwilę i nic sie nie wydarzyło. Cisza. Evan nie szykuje sie jakoś szybko więc zakładam, że zorientował się o porze dnia. Jednak moje marzenia szybko sie rozpłynęły z głośnym trzaskiem drzwi i szybkimi krokami. Zaraz nade mną pojawił sie Evan Rosier w całej swojej okazałości. Był ubrany jeszcze w ciuchy do spania ale zdążył ogarnąć włosy i się pomalować.

-Nienawidzę cię, Black- wysyczał, a ja uśmiechnąłem sie nerwowo- po jakiego chuja mnie okłamałeś?

-Byś nie był zły- odpowiedziałem starając uspokoić bicie swojego serca. Wczorajsza kłótnia z Syriuszem nieźle mi namieszała w głowie i balem się, że Evan mi coś zrobi- przepraszam

-moment co?- Rosier spojrzał na mnie jak na debila- od kiedy ty za coś przepraszasz? Zwykle byś sie zaśmiał i zignorował te sytuacje, co sie stało?

-nic- uśmiechnąłem sie wstałem z fotela- musze iść zapalić, jakbyś mnie szukał będę tam gdzie zwykle.

Nie czekając na odpowiedz wybiegłem z pokoju ślizgonów i udałem sie w kierunku wierzy astronomicznej. Po wczorajszym dniu powinienem nienawidzić tego miejsca, jednak wciąż kocham je całym sercem, może nawet bardziej je kocham niż wcześniej.
Zachowałem sie nie okej w stosunku do Evana ale nie chce mu mówić o tym, że znowu straciłem brata, zaledwie po tygodniu od pogodzenia się, wątpię, że dałbym rade zrobić to bez rozryczenia się. Westchnąłem cicho i zacząłem sie wspinać po schodach prowadzących na wierze. Kiedy już sie tam wdrapałem, z przykrością odkryłem, że nie będę tam sam. Jakaś osoba się opiera o barierkę i paliła papierosa, z tej odległości nie byłem w stanie określić kto to. Chciałem się już wycofać kiedy ta osoba sie odwróciła do mnie i poznałem w niej Jamesa Pottera. Serce zaczęło mi szybciej bić, a na twarz wkradł sie uśmiech.

-Hejka Reg!- zawołał James, a ja zacząłem do niego podchodzić- jak sie czujesz?- zapytał kiedy już byłem obok niego.

-Dobrze- skłamałem- a ty?

-Też- odpowiedział.

Sięgnąłem do torby i wyjąłem z niej papierosy. Zacząłem szukać różdżki by odpalić go ale nigdzie jej nie było. Poczułem jak serce mi staje, kiedy rodzice sie dowiedzą, zabiją mnie. Kurwa nie mam różdżki! Jakim cudem jej nie mam! Jak mogłem ją zapomnieć.

-Japierdole- mruknąłem do siebie wciąż szukając zguby.

-Hm..?- James spojrzał sie na mnie pytająco.

-Nie mam różdżki- prychnął rozbawiony- to nie jest śmieszne.

-Jest- mówiąc to podał mi zapalniczkę- nie ma za co- uśmiechnął sie do mnie kiedy ja brałem, a ja poczułem fale ciepła zalewająca mnie

-Dziękuje- wymamrotałem i odpaliłem papierosa. Oddałem mu zapalniczkę.- Dziękuje za wczoraj

-Nie ma problemu. Potrzebowałeś pomocy, więc ci pomogłem, po za tym Łapa zachował się jak ostatni kutas i tyle.

-Może ale dla mnie wciąż jest moim bratem i naprawdę nie chciałem niczego złego zrobić, ja chciałem tylko wam to powiedzieć. Może nie potrzebnie?

-Potrzebnie Regulus- spojrzał mi prosto w oczy- Teraz wiemy, że mamy zdrajcę wśród gryfonów i jest nim ktoś o imieniu Peter.

-Nie rozumiem czemu tylko on aż tak źle zareagował. To nie ma sensu.

-Ma sens. Nasz przyjaciel, czwarty huncwot, nazywa się Peter i może Syriusz wkurzył sie, że oskarżasz kogoś mu bliskiego, chociaż nawet tego nie robiłeś. Nie rozumiem go czasem, ale wczoraj przesadził, Remus sie do niego nie odzywa i wykopał go z ich łóżka dzisiaj.- zaśmiałem sie na to, a James uśmiechnął sie do mnie ciepło.

-Nie jesteś zły na mnie za te wczorajsze sytuacje?- spytałem po chwili ciszy. Niebo zaczęło sie powoli rozjaśniać

-Oczywiście, że nie. Nie zrobiłeś niczego złego, a ja cieszę sie, że wybiegłem wtedy za tobą.

-Dziękuje- powiedziałem będąc na skraju płaczu, dawno nikt tyle dobrego dla mnie nie zrobił.

-Nie masz za co Reg- uśmiechnął się i przytulił mnie mocno, a ja przytuliłem go.

Kolejny raz czułem sie jakbym tracił grunt pod nogami, całe moje ciało wypełniło się przyjemnym ciepłem, a moje myśli skupiały się ja Jamesie Potterze i jego silnych ramionach.

/***\
[Słów 965]
Ten rozdział jest wyjątkowo krótki w porówananiu do ostatniego

light in the dark [Jegulus]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz