~Be scared and do it anyway~

482 35 26
                                    

~James Potter~

Kolejnego dnia Regulus miał kaca chyba stulecia wraz z Remusem. Obaj leżeli w moim dormitorium i spali albo jak sie obudzili to kurwowali tak, że aż wstyd, no i oczywiście mówili, że więcej alkoholu nie tkną, co jest oczywistym kłamstwem.
Za to ja, Syriusz, Evan i Barty czuliśmy się jak nowo narodzeni wiec od rana dręczyliśmy naszych truposzy. Oberwaliśmy za to różnymi przedmiotami ale było warto.

Do południa siedzieliśmy w takim składzie, później po obiedzie, ślizgoni wrócili do siebie, a my z powrotem do naszych ukochanych. Obecnie siedziałem na podłodze przy łóżku na którym spał mój chłopak wraz z Syriuszem i paliliśmy czerwone Malboro. Wypaliliśmy łącznie z pół paczki.

-Nudzę sie- powiedział mój przyjaciel- zróbmy żart.

-Jestem za- odpowiedziałem i odpaliłem papierosa- na kim?

-Naszym ulubionym Severusie- Syriusz uśmiechnął się złowieszczo- Pamiętasz jak przypadkiem zrobiłem eliksir, który po naniesieniu na osobę, powodował, że ta miała trudność z wysławianiem się?

-Robimy to!- podniosłem sie na równe nogi i pomogłem wstać Syriuszowi.

Chcieliśmy już wyjść z pokoju kiedy dobiegł do nas głos Remusa.

-Nawet nie próbujcie niczego takiego robić- zatrzymaliśmy sie w miejscu i westchnęliśmy wymownie. Odwróciliśmy sie w stronę Lunatyka, ten stał już z założonymi rękami i obserwował nas uważnie.

-Ale Lunio...!- zaczął Syriusz.

-Nie- uciął ostro Remus- nie robicie żadnego żartu, nie ma opcji, nie beze mnie.

-No to chodź z nami!- powiedziałem.

-Nie. Zróbmy to za parę dni- powiedział Remus- a teraz, Syriusz chodź tuli- rozłożył ręce, które już po chwili obejmowały Łapę, a ja przewróciłem na to oczami.

Mimowolnie spojrzałem na Regulusa, który wciąż spał. Podszedłem do łóżka na którym spał i usiadłem na jego brzegu. Przypatrywałem się swojego chłopakowi jakby był najpiękniejszym obrazem na świecie albo jakby był samym Apollem, bo w istocie dla mnie był tym wszystkim, a nawet czymś więcej. Był wszystkim. Uśmiechnąłem sie rozczulony na jego widok, tak spokojnego i wypoczętego. Żadko go takiego widziałem przed aferą z jego rodzicami, a teraz z dnia na dzień, co raz częściej mam okazję go takiego widywać i uwielbiam to. Moje przemyślenia przerwał głos tego o kim one były.

-Przestań się tak we mnie wpatrywać, Jamie- wymamrotał zaspanym głosem, nie otwierając oczu.

-Skąd wiedziałeś, że to ja?- zapytałem zaintrygowany.

-jakoś tak- otworzył oczy i podniósł się do siadu. Pocałował mnie i ziewnął- Która godzina?

-Jakoś chwila po piętnastej- odpowiedziałem- Jak sie czujesz?

-Nie najgorzej- ziewnął- poleżymy sobie razem?

-Oczywiście, Kochanie- pocałowałem go w usta i położyłem sie na łóżko, uprzednio ściągając buty, Regulus położył sie obok mnie i przytulił sie do mnie- kocham cię- wyszeptałam mu do ucha i pocałowałem w czoło, nie będąc świadomym jak bardzo rozczuliłem go tymi słowami i gestem.

~Marlene Mckinnon~

Siedziałam na podłodze w moim dormitorium, które dzieliłam wraz z Dorcas, Lily oraz Mary Macdonald, z którą miałyśmy raczej sporadyczny kontakt ale uznawaliśmy się za dobre znajome. Obecnie w dormitorium byłam ja i Dorcas, która pomagała mi z bliznami na moim ciele, które pojawiły sie tam po świętach. Sama bym sobie z tym nie poradziła, więc siedziałam w samej bieliźnie i czekałam, aż Dorcas wróci z łazienki z wszystkimi potrzebnymi rzeczami i lekami, dzisiaj bóle doskwierały mi bardziej niż zwykle.
W końcu moja przyjaciółka wróciła, położyła koszyczek z wszystkim pierdołami na podłodze obok mnie i usiadła za mną.

-Jak sie czujesz?- zapytał wiązać mi włosy wysoko na głowie by nie przeszkadzały.

-Kiepsko dzisiaj- odpowiedziałam szczerze- Bardzo mnie wszystko dzisiaj boli,  a ty jak się dzisiaj czujesz?

-Bardzo dobrze- odpowiedziała i skończyła mi wiązać włosy. Wzięła do ręki pojemnik z maścią i zaczęła smarować mi plecy nim w miejscach gdzie znajdowały sie blizny. Czułam jak palcami kreśli ścieżkę od góry pleców aż do ich praktycznego końca. Miejsca, które już były posmarowane zaczęły mnie jak zwykle nie przyjemnie piec. Syknąłem na to i sie mimowolnie spięłam- Wszystko dobrze?- zapytał zmartwiona.

-Tak tak- odpowiedziałam pospiesznie- piecze trochę.

-Wiem- westchnęła smutno- ale jeżeli chcesz sie pozbyć blizn to musisz trochę wytrzymać. Pamiętasz również co Pomfrey mówiła?

-Tak- westchnęłam- "W bliźnie mogła zakotwiczyć się czarna magia, którą pozbędziesz sie usuwając ręcznie bliznę lub ją pomniejszać"- wyrecytowałam z pamięci.
-Dokładnie. Do końca roku szkolnego blizny nie powinno być albo zostanie ledwo widoczna.

Uśmiechnęłam sie do siebie na jej opiekuńczy ton. Dorcas wróciła do smarowania mi blizn, a ja wyjęłam z koszyczka eliksir i tabletki na dzisiaj. Wrzuciłam wszystkie do buzi i popiłam eliksirem. Zakręciło mi sie w głowie i pojawiły mi sie mroczki przed oczami, mrugnęłam pospiesznie parę razy i ten stan mi jak zwykle przeszedł. Wypuściłam nieświadomie przetrzymane powietrze.

-Odwróć sie- mruknęła do mnie moja przyjaciółka, a ja zrobiłam to ci mi kazała.

Wyprostowałam sie, dając Dorcas dostęp do mojego brzucha i szyi. Ta zaczęła smarować każdą z moich blizn. Ja nie mając co robić zaczęłam sie jej przypatrywać. Swoje długie i nie okiełznane jak dotąd włosy związał w kitkę. Miała na sobie już piżamę czyli koszulkę na ramiączkach i spodenki zakrywające absolutne minimum. Na jej twarzy panowało skupienie i spokój, wystawiła końcówkę język dla lepszego skupienia. Na jej twarzy widniało paręnaście piegów, które były widoczne dopiero po bliższym przyjrzeniu sie Dorc. Jej oczy miały piękny odcień brązu wpadającego albo w złoto albo w czerń zależności od tego jak padało na nią słońce.

-Nie mogę się skupić od twoje wzroku- powiedziała gryfonka nie odrywając wzroku od mojego brzucha.

-Oh czyżby wspaniała Dorcas Meadowes peszyła sie od mojego spojrzenia- powiedziałam cynicznie- cóż za zaszczyt mnie spotkał.

-Stwierdzam tylko, że wpatrywanie sie we mnie z taką intensywnością jest stresujące- zaczęła smarować mi blizny na i pod szyją- zwłaszcza kiedy musze sie na czymś skupić.

-Rozpraszam biedną Dorcas?- spytałam ironicznie.

-Daj spokój Marl- powiedziała- Wstawaj teraz nogi ci ogarnę- zrobiłam jak kazała, a ona zaczęła smarować blizny na moich nogach, których na szczęście było nie wiele.

Nie czułam sie już najlepiej i marzyłam już tylko i wyłącznie o śnie. Niestety w pewnym momencie zmęczenie wygrało, a w połączeniu z tym, że od świat jestem okropnie słaba i podatna na wszystko, przewróciłam się. Wywróciłam sie, popychając odrazu Dorcas tak, że ja wylądowałam na niej w bardzo ale to bardzo dwuznacznej pozycji.

-Nie sądziłam, że aż tak na mnie lecisz- powiedziała dziewczyna, a ja zalałam sie rumieńcem- Zejdziesz ze mnie?

-A! Tak tak- podniosłam się z niej i skołowana pomogłam jej wstać.

-To na tyle- powiedział gryfonka- połóż się już zanim mi tu zejdziesz kompletnie- zawahała sie chwile po czym pocalow6ala mnie w policzek i uciekła do toalety, a ja stałam zamurowana z dwóch powodów.

Jednym było to, że Drocas dała mi buziaka, a drugi to, że odkryłam, że czuje do niej coś więcej niż samą przyjaźń.
/***\
[Słów 1085]

Pisanie o zwiazakach jest przykryw bedac nie dlugo po zerwaniu ze swoja dziewczyną, teraz już byłą.

light in the dark [Jegulus]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz