~last breath, thought and chance~

1.4K 84 126
                                    

----------------------
TW
MYŚLI SAMOBÓJCZE ORAZ PRÓBA SAMOBÓJCZA
----------------------

~Ivey Malfoy~

Przemierzałam szkolne korytarze wolnym krokiem. Było już długo po północy, dzisiaj jednak z jakiegoś powodu patrole były dłuższe. Dumbledor znowu coś pewnie wymyślił, zapewne chodzi o złapanie śmierciożerców.
Korytarze były opustoszałe i ciemne-już nawet księżyc nie dawał żadnego światła na zamek. W takich momentach czułam sie najlepiej. Zdała od wszelkich spojrzeń, komentarzy czy interakcji. Jednak co najważniejsze, zdała od rodziny. Nikt mnie nie pilnował, nie patrzył na ręce ani nie oceniał. Mogłam chociaż przez krótki moment być wolna. Krótki bo zaledwie paru godzinny, by potem na nowo wrócić do bycia młodszą Malfoy. Idealna córka i przyszłą żoną jakiegoś swojego kuzyna.
Szłam rozmyślając, kiedy zobaczyłam coś. Podeszłam do tego i rzuciłam szybko lumos by sie przyjrzeć temu czemuś. Był to czarny kot i kilkoma białymi paskami na ciele. Wyglądał jak martwy. Odrazu sprawdziłam oddech, na szczęście zwierzę żyło. Odrazu rzuciłam zaklęcie odczarowujące i uwolniłam zwierzę od klątwy. Kot odrazu wstał na cztery łapy i przeciągnął się i miauknął, jakby w podziękowaniu.

-kto jest twoim właścicielem?- zapytał bardziej siebie niż kota.- Może jakiś ślizgon?- kot miauknął i pokręcił głową jakby na nie- inteligentny jesteś- pogłaskałam go na co on syknął- i nie potulny- zaśmiałam się- to jak. Puchon?- cisza- Krukon?- dalej cisza- Gryfon?- miauknął- Ja to mam szczęście. Chodź zaniosę cię tam- złapałam kota i zaczęłam iść. Przez chwile się wyrywał ale potem przestał i rozłożył mi sie na rękach.

Droga z czwartego na siódme piętro nie była najszybsza. Chociaż kot był lekki, ja sama nie miałam już żadnych sił na chodzenie. Po długim czasie wdrapałam się na piętro gdzie pokój wspólni mieli gryfoni. Podeszłam do portretu grubej damy.

-Przepraszam?- odezwałam sie do grubej damy, która na szczęście nie spała

-Oh! Witaj dziecko- zawołała- co cię tutaj sprowadza?

-Znalazłam tego kota i wydaje mi się, że należy do kogoś stąd. Mogłabym go wpuścić?

-Jasne kochanieńka- powiedziała i otworzyła przejście do pokoju wspólnego. Położyłam tam kota i wycofałam się, a gruba dama zamknęła przejście- Dobranoc dziecko!

-Dobranoc proszę pani- odpowiedziałam i odeszłam.

~Regulus Black~

Znacie to uczucie, kiedy ufacie komuś tak bardzo, a on jednak okazuje sie kłamać? Jeżeli nie, to jesteście szczęściarzami.
Niestety zaliczam sie do ludzi pechowych w tej kwestii.
Zaraz po wejściu do dormitorium gryfonow, uprzednio zmieniając formę i pukając, zobaczyłem trójkę moich nowych znajomych i pewnego blondyna. Syriusz mi o nim trochę mówił ale nie pamiętam jak ma na imię, kiedy go zobaczyłem poczułem to dziwne uczucie. Déyá vu. Jakbym go już zobaczył, kiedy sie przywitał wiedziałem, że znam skądś ten głos, tylko nie wiem skąd. Poprosiłem chłopaków na rozmowę w osiem oczu, bez tego czwartego gryfona, na co niechętnie sie zgodzili. Opowiedziałem im o wszystkim co usłyszałem od Narcyzy i gryfona Petera. Remus nic z tego nie rozumiał, James siedział z nieodgadnionym wyrazem twarzy, a Syriusz... Syriusz kipiał ze złości, nie na gryfona-zdrajcę, a na mnie. Nie uwierzył mi z tym wszystkim, sadził, że to ślizgoński podstęp by rozbić huncwotów i społeczność gryfonów. Remus i Ja chcieliśmy mu wytłumaczyć, żeby sie uspokoił bo może to jednak pomyłka ale on nie słuchał.

-Jesteś podłym kłamcą, Regulusie!- wykrzyczał- Jak śmiesz mówić takie rzeczy zaraz po tym wszystkim co dla ciebie zrobiliśmy! Oskarżasz Glizdogona o coś czego by nigdy nie zrobił!

light in the dark [Jegulus]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz