~James, I don't feel well~

1.1K 66 81
                                    

~James Potter~

Wybiegliśmy z Lunatykiem z Wielkiej Sali. Musieliśmy znaleźć Regulusa jak najszybciej, przy jego obecnym stanie psychicznym, lepiej nie zostawiać go samego.

-Chodźmy pierw do łazienki- powiedział Remus- to zwykle jest pierwsze miejsce w którym chcesz sie ukryć.

Kiwnąłem mu głową na tak. Szybkim krokiem poszliśmy do najbliższej toalety jaka była. Na tym piętrze jest ich parę wiec będziemy mieli co szukać.
Weszliśmy do łazienki. Odrazu dobiegł nas cichy szloch, który zaraz zamilkł.

-Regi?- zapytałem- Regulus czy to ty?

-James...- Regulus odezwał sie po paru długich chwilach ciszy. Jego głos był zachrypnięty i przesiąknięty rozpaczą. Podszedlem do kabiny w której najprawdopodobniej siedział.

-Regulus otwórz drzwi, proszę- powiedziałem.

-Ja...- jego słowa przerwał rozdzierający serce szloch- James ja nie czuje sie dobrze...- wychlipał- Przepraszam, tak bardzo przepraszam, zasługujesz na kogoś lepszego...

-Błagam cię nie mów tak, jesteś najlepszym co mi sie w życiu przytrafiło- pociągnąłem za klamkę od drzwi ale one wciąż były zamknięte- Proszę cię Regi, mamy jeszcze tyle życia do spędzenia razem, tyle momentów, nawet pieprzony Syriusz nam tego nie zepsuje.- czekałem na odpowiedz Rega ale ta nie nadeszła.- Regulus?- zapytałem po chwili ciszy ale odpowiedziała mi jedynie cisza- REGULUS!- zacząłem szarpać sie z klamką i drzwiami.

-James odsuń sie!- Zawołał Remus o którego istnienia zapomniałem. Zrobiłem to co kazał. Wyjął różdżkę i otworzył zamek w drzwiach.

Szybko je otworzyłem i moim oczu ukazał sie okropny widok, który już na zawsze zostanie w mojej głowie.
Regulus siedział podparty o ściankę kabiny. Włosy miał rozjebane w każdą stronę, co było do niego nie podobne. Oczy miał zamknięte ale spod nich wciąż wypływały co raz to nowsze łzy, z nosa sączyła mu sie krew, odznaczająca się bardzo na chorobliwie bladej skórze. Spojrzałem na jego klatkę piersiową i ta na szczęście unosiła sie i opadała w rytmiczny sposób.

-Kurwa- zaklął Remus i kucnął przy nim- James podaj mi papier- zrobiłem to co kazał. Przyłożył go do nosa Rega i zatamował krwawienie. Przyłożył mu rękę do czoła- ma ewidentną gorączkę i to dość wysoką, musi go zobaczyć Pomfrey.

-Ale on nie będzie z tego zadowolony- zaprotestowałem, a dopiero po chwili dotarł do mnie kretynizm tych słów.

-Rogacz, ja wiem, ze jego samopoczucie jest dla ciebie ważne ale jak go nie zabierzemy do Pomfrey to nie będziesz miał sie o co martwić!

-Przepraszam- wyszeptałem.

-Nie czas na to- powiedział- bierz go na ręce i u Pomfrey ja gadam.

Kiwnąłem głową i wziąłem Regulusa na ręce. Wraz z Remusem zaczęliśmy biec do skrzydła szpitalnego. Nie minęło za wiele czasu kiedy tam dobiegliśmy.
Pomieszczenie nie zmieniło sie w ogóle od mojego pierwszego roku. W tym momencie było puste, jedynie pani Pomfrey krzątała sie miedzy salą, a swoim gabinetem. Kiedy usłyszała, że ktoś przyszedł odrazu do nas przyszła.

-Co się stało?- zapytał uprzejmie i wzięła ode mnie Regulusa. Przeniosła go na łóżko i zrobiła serie skomplikowanych ruchów różdżki.

-Pokłócił się po raz kolejny z Syriuszem Blackiem- zaczął Remus- martwiliśmy sie o niego wiec pobiegliśmy za nim z Wielkiej Sali, znaleźliśmy go nieprzytomnego w łazience.

-Mhm- wymruczała i podeszła do szafki. Wyjęła z niej dwa eliksiry. Oby dwa w ciemnych kolorach- Jest wygłodzony- powiedziała patrząc na wyniki badań zaklęciem- Wiecie może kiedy ostatnio jadł?

-Wydaje mi się, że w sobotę- odpowiedziałem

-Sobotę?- spojrzała sie na mnie w szoku.

Szybko wlała mu oba eliksiry do gardła, po czym poszła na zaplecze i wróciła z kolejnym eliksirem. Zrobiła to samo co z poprzednimi. Sprawdziła zaklęciem jego stan, a potem zasłoniła kotarę wokół jego łóżka i jest pokazała nam byśmy poszli za nią. Weszliśmy do jej gabinetu, a ona zamknęła drzwi.

-Dobrze chłopcy- zaczęła- Regulus jest bardzo wygłodzony oraz odwodniony. W normalnej sytuacji poinformowałabym jego rodziców odrazu- spojrzałem sie na Remus, a on na mnie- Ale znam historię Syriusza i doskonale wiem, że mogę narobić mu jedynie problemów. Regulus zostanie tutaj przynajmniej tydzień, prosiłabym was byście go odwiedzali, przyda mu sie wasze wsparcie.

-Dziękujemy pani Pomfrey- odpowiedzieliśmy z Lunatykiem.

-Nie ma cię za co chłopcy- uśmiechnęła sie przyjaźnie, ukazując swoje zęby- lekcje sie już zaczynają wiec znikajcie. Możecie przyjść jutro rano dopiero.- Kiwnęliśmy jej głowami, pożegnaliśmy się i wyszliśmy z skrzydła szpitalnego.

~*~

Poszliśmy z Remus pod sale lekcyjną, mieliśmy mieć teraz lekcje Obrony Przed Czarną Magią. Pod salą stała już Marlene z Dorc i Lily. Obok nich stał Peter i rozmawiał o czymś z dziewczynami. Syriusz był kilka kroków od nich. Stał i czytał jakąś książkę. Spojrzałem na Remusa i dostrzegłem w jego wzroku, ból z jakim patrzy na Syriusza. Najchętniej wróciłby do niego tu i teraz ale doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie może. Syriusz ostrzegał i do momentu aż nie zrozumie swojego zachowania, będzie skazany na siebie samego.
Podeszliśmy do grupki dziewczyn i huncwota.

-Jak u Regulusa?- Zapytała Marlen. Ona z całej czwórki najbardziej polubiła Rega i Rosiera.

-Jest w skrzydle szpitalnym- odpowiedziałem- na razie kiepsko z nim ale jutro już powinniśmy sie móc z nim zobaczyć.

-Mówiliście już Evanowi o tym?- dopytała dziewczyna.

-Nie było okazji- odpowiedziałem.

- Pójdę i mu o tym powiem. To jego przyjaciel zasługuje na to by wiedzieć. Gdzie maja teraz lekcje?

-Chyba transmutacja ale nie wiem czy Rosier będzie. Wczoraj nie wyglądał najlepiej.

Dziewczyna wzruszyła ramionami i ruszyła w stronę sali od transmutacji.
Zaczęliśmy rozmawiać z reszta o wszystkim i o niczym. Starałem sie skupić na rozmowie ale moje myśli były gdzieś daleko, a raczej były zatrzymane na Regulusie. Martwiłem sie o niego i obwiniałem. Gdybym tak nie nalegał z tym obiadem wszystko było by dobrze, a tak to teraz miłość mojego życia leży w skrzydle szpitalnym.
Zadzwonił dzwonek na lekcje i weszliśmy do sali. Dzisiejszy OPCM mieliśmy tylko mu bez innych domów na szczęście. Na środku stał podest do pojedynkowania się, a nauczyciel był na jego środku. W tym roku uczy nas pan Atlas Hearts. Jest to młody, w miarę przystojny, mężczyzna.

-Witajcie Gryfoni!- zawołał- dzisiejsza lekcja to będą praktyki. Nauczymy się pojedynków z wykorzystaniem zaklęć, których nauczyliście sie do tej pory. No i oczywiście dostaniecie za to ocenę!- Po klasie przeszły szepty ekscytacji. Jeszcze ani razu nie mieliśmy takiej praktyki na lekcji- Dobranie w pary będzie oparte na losowaniu- Zrobił ruch ręką i zaraz obok niego pojawiły sie dwa słoiki wypełnione białymi pergaminami- Podzieliłem wasza klasa na pół i w każdym ze słojów jest polowa rocznika. Losuje po nazwisku z obu i te osoby sie ze sobą pojedynkują- powiedział i ustawił słoiki na podłodze. Usiadł na podeście i zaczął wyciągać po kolei karteczki.

/***\
[Słów 1066]

nie, ta lekcja nie ma zadnego znaczenie w dalszej fabule potrzebowałam dodatkowych słów. 

light in the dark [Jegulus]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz