~Regulus Black~
Od tamtej imprezy i mojego pogodzenia sie z bratem minął tydzień, a ja od tamtej pory czuje sie tylko gorzej. Z każdym dniem śpię i jem co raz mniej. Zacząłem ignorować każdego, no jedynie Evana mi sie nie udało ale to szczegół.
Obudziłem sie dzisiaj o piątej. Ogarnąłem sie i ubrałem na siebie jedynie mundurek szkolny bez wymysłów.
Poszedłem przejść sie po Hogwarcie. O takiej porze nikogo nie ma jeszcze na korytarzach. Spacerując powoli po każdym z pięter pogrążyłem sie w swoich myślach. Wciąż jestem pełen obaw co do mojej ucieczki z Syriuszem, nie jestem tak odważny jak on i nie wiem czy nie stchórzę chwile przed nią. Nie ważne co zrobię ze swoją ucieczką, jednak dopilnuje wszystkiego by on uciekł i był szczęśliwy wraz ze swoimi przyjaciółmi oraz chłopakiem.
Dawno z nim już nie rozmawiałem. Często widzimy sie na korytarzach ale oprócz zwykłego "hej" nic więcej do siebie nie mówimy z James to już w ogóle nie mam kontaktu. Od czasu imprezy rozmawialiśmy parę razy i to zwykle wymieniając zwykle uprzejmości jak hej i co tam . .
Z zamyślenia wyrwał mnie fakt, że wpadłem w coś, a raczej kogoś. Był to chłopak mojego brata Remus Lupin o ile dobrze pamiętam.-Uh... Przepraszam- powiedziałem i już chciałem go wyminąć.
-Hej- zaczął, a ja odrazu zatrzymałem się i skierowałem sie w jego stronę- Wszystko w porządku? Nie wyglądasz najlepiej.
-Nie musisz sie o mnie martwic bo twój chłopak to mój brat- przewróciłem oczami.
-Nawet nie chodzi o to. Kiepsko wyglądasz, może pójdź do Pomfrey?
-Podziękuje- wzruszyłem ramionami.
-Jak chcesz. A tak w ogóle to Syriusz będzie cię szukał jak wstanie.
-Po co?
-Nie wiem, nie powiedział mi
-Okej dzięki- odwróciłem sie od niego i poszedłem w swoją stronę, a od w swoją.
Zacząłem powoli iść w stronę wierzy astronomicznej. Głowa zaczęła mi pękać, a ból z każdą sekundą sie nasilał, a nieznośne piszczenie w uszach stawało sie głośniejsze. Potrzebuje zapalić, to chodź na chwile uśmierza ból.
Z każdym krokiem robiło mi sie co raz bardziej tylko nie dobrze. Mogłem pójść do pani Pomfrey, jednak jak na rasowego ślizgona przystało jestem zbyt dumny by okazać jakąkolwiek słabość.
Minęły całe wieki nim doczłapałem sie do wierzy. Podszedłem do barierki i oparłem sie o nią. Zacząłem brać głębokie oddechy. Świerże powietrze dobrze mi zawsze robi. Ból minimalnie złagodniał co przyjąłem z ogromną ulgą. Wyjąłem papierosy z kieszeni szaty i odpaliłem jednego. Zaciągnąłem się i poczułem jak cały dym wypełnia moje ciało przynosząc upragnioną ulgę.
Zacząłem obserwować niebo. Słońce dopiero za chwile wstanie, wiec było widać poniektóre gwiazdy, chociaż w miejsce gdzie zaraz pojawi sie słońce było już jasno to po przeciwnej stronie można było odczuć, ze jest jeszcze noc.-Nie jesteś za młody na palenie?- odezwał sie glos za mną. Szybko odwróciłem się w tamta stronę. Kilka kroków ode mnie stali Syriusz i James.
-Dzięki za troskę, Syriusz- powiedziałem i przewróciłem oczami- jesteś ode mnie zaledwie rok starszy, a sam palisz. O tatuażach nie wspomnę- pokręciłem głową śmiejąc sie pod nosem.
Syriusz jedynie sie uśmiechnął i podszedł do mnie. Oparł sie o barierkę i patrzył gdzieś w dal. James za to przyglądał sie mnie. Okej, nie wyglądam dzisiaj najlepiej no ale nie musisz sie na mnie gapić Potter!
-Kiepsko wyglądasz- stwierdził po chwili.
-Dzięki, ciebie tez miło widzieć- odpowiedziałem przesłodzonym głosem na co Syriusz zaśmiał sie cicho, a Potter prychnął rozbawiony.
-Ale tak na serio- zaczął mój brat- nie urażając cię ale naprawdę nie wyglądasz dobrze. Wszystko w porządku?
-Nie wyspałem się- odpowiedziałem automatycznie i zaciągnąłem sie ostatni raz po czym wyrzuciłem zgaszony niedopałek- nie musisz sie martwić Syriusz.
-Zawsze będę się martwił o mojego malutkiego braciszka- poczochrał mnie po włosach, których i tak dzisiaj nie ułożyłem wiec teraz pewnie wyglądam jak Potter.- Tak w ogóle...
-Co potrzebujesz?
-Pomógłbyś mi z eliksirami? Slugthorn uwziął sie na mnie i musze napisać wypracowanie na temat jakiegoś tam eliksiru...
-Felix Felicis- dopowiedział Potter odpalając papierosa
-Dokładnie! Tylko, że ja tak trochę nie wiem jak to zrobić, a jednak musze mieć eliksiry by być aurorem.
-Na kiedy to potrzebujesz?- zapytałem masują sobie czoło bo ból zaczął nawracać.
-Mam tydzień
-Spróbuje Ci coś napisać w sobotę...- odpowiedziałem.
-Regulus!- zawołał James, skazując siebie na mój morderczy wzrok- W te sobotę umówiłeś sie ze mną na kawę bo w zeszłym nie dałeś rady.
-No Potter ale pamiętaj, że ja mam kolejkę seksownych mężczyzn przed drzwiami, inni byli pierwsi- wzruszyłem ramionami i uśmiechnąłem sie złośliwie
-Jacy mężczyźni?- zapytał zdezorientowany Syriusz- I czemu próbujesz wyrwać mi brata, Rogacz?
-Bo jest spoko- odpowiedział James.
-Merlinie- Syriusz objął mnie ramieniem w obronnym geście. Kiedy mnie dotknął omal nie uciekłem- Łapy precz od mojego małego braciszka ty zwyrodnialcu!
-Syriusz nie krzycz tak- powiedziałem, łapiąc sie za głowę bo ból nagle wzrósł i stał sie nie do wytrzymania.
-Reg?- zapytali gryfoni- wszystko okej?- dopowiedział Syriusz
-Ta...
Nie zdążyłem nawet odpowiedzieć bo ciemność pochłonęła mnie. Poczułem jak tracę grunt pod nogami, a oczy zachodzą mgłą by na koniec odebrać mi możliwości patrzenia. Ciężko mi było złapać jakikolwiek oddech. Poczułem się jakbym sie topił.
/***\
[Słowa 893]Ogółem nie wiem czy Syriusz by tak jakby rozszerzał eliksiry ale zakładam, ze prawdopodobnie był aurorem wiec musiał elisksiry mieć. Jednak jakim cudem on na nich zdaje tego nie wie nikt
Drogie dzieci palenie nie pomaga na bol fizyczny/psychiczny, weźcie lekki albo zgłosicie sie do lekarza/psychologa.
CZYTASZ
light in the dark [Jegulus]
FanfictionJames Potter 16letni uczeń Hogwartu. Odważny grfyon i zwolennik jasnej strony. Regulus Black jest jego nie całkowitym przeciwieństwem. Regulus dowiaduje się, że po ukończeniu swojego piątego roku będzie musiał, wedle rozkazu swoich rodziców, dołąc...