Steve mógł odetchnąć z ulgą. Wszyscy wyszli z sali. Została tylko Natasha, która przypatrywała się Kapitanowi.
- Co się smucisz? - zapytała, krzyżując ręce na swoim obcisłym kombinezonie.
- Obawiam się - westchnął.
- Czego? Przecież wszystko poszło po twojej myśli. Barnes będzie przy Tobie... Będzie bezpieczny.
- Wiem, wiem, Nat, ale...
- Ale co?
- On nie jest już taki jest kiedyś. Wiele przeszedł. Ja również. Zmieniliśmy się obaj...
- Będziecie mieć czas, żeby na nowo odbudować waszą relacje - uśmiechnęła się rudowłosa i poklepała Stevea po plecach, żeby ten wstał.
- A co jeśli znowu się nim stanie? - zatrzymał się nagle blond. Nat obróciła się do niego.
- Nie pozwolimy przecież na to, Steve. Myślę, że pobyt w Wakandzie dobrze mu zrobił. Suri zapewniała, że nie ma szans na powrót Zimowego Żołnierza. Pomagali mu za pomocą najnowszej technologii. Twoje obawy są bezpodstawne.
- Ale zawsze jest szansa...
- Zawsze jest - przyznała mu rację. - Ale ja tam wolę wierzyć Wakandańczykom. To co? Skontaktujemy się z nimi?
Na twarzy Kapitana wnet pojawił się uśmiech i udali się razem do centrum dowodzenia. Tam wybrali połączenie do Suri i zadzwonili z dobrą wiadomość. Księżniczka zapewniała ich, że Barnes czuje się bardzo dobrze, że będzie gotowy do drogi nawet jutro.
- To co? Masz jutro czas na szybką wycieczkę do Wakandy? - zapytała figlarnie Natasha. Wtedy do centrum dowodzenia wszedł Sam.
- Ktoś tu mówił o wycieczce?
- Jutro mamy zamiar polecieć po Buckyego - wytłumaczył Steve.
- O to świetnie się składa, bo jutro nie mam niczego do roboty - odparł radośnie Falcon.
- A testowanie nowego sprzętu, hmm? - spytała Natasha. Z twarzy Sama zniknął uśmiech.
- To... może poczekać - powiedział.
- To może jeszcze weźmy Natalie do kompletu. Niech zobaczy trochę świata. - Zaproponowała kobieta. - Co myślisz, Steve?
Tym pytaniem wybiła go z zamyślenia.
- Tak, tak, niech leci. W quinjetcie mamy wystarczająco miejsca.
- To świetnie - skitowała Nat. - W takim razie idę Fury'emu o wszystkim powiedzieć. A i przydałoby się przygotować pokój dla Barnesa!
- Ja się tym zajmę! - zgłosił się Sam. - Powiadomię o wszystkim obsługę. Ma ten twój Bucky jakiś ulubiony kolor, preferencje dotyczącą miękkości poduszek czy grubości kołdry?
Steve spojrzał na niego z rozbawieniem.
- Nie, nie ma - zaśmiał się.
Każdy rozszedł się w inną stronę, żeby dopełnić codzienne obowiązki. Steve'a czekał trening. Ubrał się w sportowy strój i zabrał bidon z wodą. Zmierzał w stronę siłowni, aż nagle napatoczył się na Natalie.
- Hej! - zawołał w jej stronę.
- Hej! - odpowiedziała dziewczyna. Wyglądała na trochę zmieszaną. Była spocona jak szczur i ciągnęła za sobą torbę treningową.
No niech mnie!!! Akurat w tym momencie musiał mnie widzieć!!! Kiedy wyglądam jak pospolita wydra. Wiedziałam, że to zły pomysł, żeby iść na ten głupi trening...
- Niezły wycisk, co? - próbował zagadać.
Aha. Czyli jednak widać bardzooo...
- Tak, tak. - Natalie uśmiechnęła się. Chciała wypaść naturalnie. - No to ja lecę. Miłego treningu. - Jak najszybciej chciała zniknąć z jego pola widzenia, żeby nie poczuł odoru jaki od niej bił.
- Ej, Natalie! - zawołał za nią.
Fuck!
Dziewczyna obróciła się z gracją, a ten podszedł do niej. Dzielił ich tylko metr.
Pewnie czuję jak cuchnę. Przecież jest superżołnierzem. Super węch też ma. Z pewnością zaraz zemdleje.
- Jutro lecimy po Buckyego - odrzekł Steve. - Chciałabyś może?
Natalie przełknęła ślinę. Czy on jej właśnie coś zaproponował. Zaczerwieniała się lekko.
- Pewnie, że chcę - odparła jak najbardziej bez emocji. Nie chciała zdradzić tego jak bardzo się cieszy. - O której wylot?
- 9 a.m bądź na platformie.
- Będę! - powiedziała i jak najszybciej oddaliła się od Stevea.
Powąchała swoją pachę, kiedy miała pewność, że mężczyzna jej nie widzi.
Oh...będę musiała się porządnie wyszorować...
______________________
Możecie pisać co chcielibyście, żeby się wydarzyło!!!
CZYTASZ
Frozen Hearts I,II &III| Bucky Barnes
FanfictionPART I |Lina, córka Tony'ego Starka, wprowadza się do Avengers Tower, gdzie jej sąsiadem staje się Bucky Barnes. Ich relacja szybko staje się skomplikowana - raz są wobec siebie obojętni, innym razem nie mogą się znieść, a ich wzajemne uczucia są co...