3. |Steve Rogers•Bucky Barnes|

1.1K 32 19
                                    

Natalie przez całą noc myślała tylko o dwóch rzeczach. Znaczy nie konkretnie dwóch, bo było mnóstwo innych pierdół, które zaprzątały jej głowę. Między innymi to czy Steve czuł zapach jej potu.
Ale przejdźmy do rzeczy.

Jutro miała polecieć w mini misję, że Stevem.

Znaczy inni też mieli lecieć, ale wiadomo Kapitan dowodzi, więc możemy mówić tylko o nim. To nie wcale dlatego że zaprząta mi głowę odkąd tutaj jestem... nie, nie.

Drugą sprawą było to, że jej przyjaciółka (jedyna w jej wieku) ma się wprowadzić do Avengers Tower. Cieszyła się, że lada dzień będzie miała takie atrakcje. Lina napisała jej, że gdy wróci z Wakandy ona już będzie na nią czekała - z naczosami i guacamole.

Czy może być cudowniej?

Szybko zasnęła i na drugi dzień od razu wyparowała ze swojego pokoju. Pierwsza była na platformie. Trochę przesadziła, bo miała zapas 30 min. Jednak ekscytacja sięgała zenitu. Dla innych był to pewnie pikuś - dla niej podróż po Barnesa brzmiała jak poważna misja.

Zostało 5 min do wylotu. Steve w końcu się zjawił. Miał na sobie obscisły kombinezon, który podkreślał jego atuty. Natalie poczuła kulę w gardle. On była ubrana w zwykłe jeansy i bluzę, nie sądziła, że obowiązuje jakiś dresscode. Jednak potem pojawili się Sam i Natasha, którzy ubranii byli w miarę normalnie - w swoje stroje do treningu.

Gdybym ja musiała ubrać swój strój do treningu to albo poleciałabym do Wakandy w różowych, obcisłych legginsach albo w starych, rozwalonych dresach.

- To jak? - zwrócił się do niej Steve. - Gotowa na przejażdżkę quinjetem? - zapytał. Natalie pokiwała głową i weszła do środka, zajmując pierwsze lepsze miejsce z dala od niepokojąco wyglądających guzików.

Natasha ze Stevem zajęli najważniejsze miejsca przy panelu sterowania, a Sam dosiadł się do Natalie. Zaczęli swobodną pogawędkę. O wszystkim i o niczym, ale nagle zaczęli gadać o Kapitanie.

Źle się kończy jak ktokolwiek zaczyna o nim rozmawiać. Czuję takie ciepło na policzkach, że pewnie śmiesznie muszę wyglądać jak człowiek burak.

- Jestem ciekaw jak to będzie z tym Buckym - zaczął niewinnie. - Poznałem go w dość nietypowych okolicznościach. Nawet nie wiem czy o tym można mówić, że było to poznanie. Ale Steve zawsze mówił o nim dobrze. Jak go bronił jak był twojego wzrostu i inne takie smęty...

- Ja słyszałam tylko historie z Zimowym Żołnierzem. Nawet nie wiem jak koleś wygląda.

- Ee tam, nic nie straciłaś - machnął ręką Sam. - Nic godnego uwagi.

- Może dzięki przyjacielowi z dzieciństwa Steve bardziej wyluzuje - zasugerowała dziewczyna.

Sam parsknął.

- On to powinien sobie babę znaleść. To by mu dobrze zrobiło. Dosłownie.

Natalie aż zesztywniała. Uśmiechnęła się tylko sztucznie, żeby Wilson nie myślał, że nie jest śmieszny.

- Trzeba mu jakąś znaleść. Najlepiej jakąś pewną siebie, staroświecką, wysoką, kształtną... - Zaczął wymieniać, ale żadna z tych cech nie opisywała Natalie.

No to klops.

- Ty się lepiej nie baw w swatkę, Sam - burknęła, chcąc jak najszybciej zakończyć ten temat. - Nie chcę nic mówić, ale Tobie to by się bardziej przydała jakaś kobieta.

- Ja nie potrzebuję.

- Ta, na pewno - przewróciła oczami Natalie.

- Nie mam czasu na związek.

- Steve tym bardziej - powiedziała z nutą sarkazmu. - Taki zapracowany jest.

Nagle przy nich zjawiła się Natasha.

- Przestańcie obgadywać Steve'a i zapnijcie pasy. Zaraz lądujemy. - Poleciła im Rudowłosa.

Natalie szybko się zapięła i przysunęła się bliżej okna. Chciała wszystko widzieć. Kiedy poszedli do lądowania wnet zanurzyli się w cyfrowy kamuflaż, a ich oczom ukazało się piękne, nowoczesne miasto. Aż wstyd pomyśleć, że Natalie Nowy Jork się podobał.

- Wow. - Widok zapierał dech w piersiach. Zaczęli zbliżać się do pałacu, a Steve osiadł bezpiecznie statkiem na jednej z wielu platform.

Wszyscy mogli odpiąć pasy. Drzwi Quinjetu otworzyły się. Cała czwórka wyszła, oglądając się wokół. Przywitała ich straż, a potem zjawiła się szczupła dziewczyna, która przedstawiła się jako Suri. Na placu zjawiło się wiele osób, ale Natalie wypatrywała tylko jednej osoby. Chciała zobaczyć jak wygląda ten niegodny uwagi Bucky.

W końcu go spostrzegła.

Sam chyba ma jakiś kompleks skoro nazywa wysokiego, dobrze zbudowanego bruneta z niebieskimi oczami niegodnego uwagi. Było wręcz przeciwnie.

Bucky uśmiechnął się lekko w stronę Steve'a i obaj przytulili się bratersko. Natalie zauważyła na twarzy Barnesa wiele bólu, mimo że próbował się uśmiechać. Patrzył surowo w posadzkę i unikał wzroku innych jak tylko się da.

Jedno jest pewne - typ na pewno nie jest normalny, a na pewno będzie trzeba na niego uważać. Mimo iż ma ładne oczy, to źle mu z nich patrzy.

______________________

Możecie pisać co chcielibyście, żeby się wydarzyło!!!

Frozen Hearts I,II &III| Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz