7. |Bucky Barnes|

808 26 6
                                    

Linie udało się umyć w spokoju. Zbliżała się 11 pm. Dziewczyna włączyła swoje budziki, żeby obudzić się o 7 i w spokoju ruszyć na uczelnię ulicami zatłoczonego Nowego Jorku.

Zasnęła szybko. Dzień wystarczająco ją wymęczył.

Pierwszy budzik o 6:40 - wyłączyła

6:45 - tak samo

6:50 - także

7:00 - było to silniejsze od niej włączyła drzemkę.

Obudziła się 15 min później. 15 min w jej wyliczonym planie dnia było czymś czego nie chciała stracić. Szybko otrząsnęła się i pośpiesznie zaczęła się ubierać. Złapała za jeansy, t-shirt i sztruksową kurtkę. Wzięła plecak i ruszyła do kuchni, żeby coś zjeść i zabrać coś na drogę.

- Cześć - wbiegła do kuchni połączonej z jadalnią. O tej godzinie było już tam kilkoro osób. Jedli śniadanie i rozmawiali. Był jej ojciec, Steve, Sam, Natasha i jej nowy sąsiad, który siedział na uboczu i jadł kanapki.

- Co się tak spieszysz? - zapytał Tony. Lina nawet się nie obejrzała i złapała ze świeżego croissanta.

- Nie mogę się przecież spóźnić na zajęcia - oparła.

- Będziesz na obiedzie?

- Powinnam wrócić przed 2 pm - rzuciła z buzią pełną okruchów.

- Jarvis zanotuj!

- Tak, panie Stark.

Kiedy Lina zjadła i napakowała batoników oraz napojów do swojego plecaka była gotowa do wyjścia. Kiedy się obejrzała bruneta nie było już przy stolę. Nie bardzo interesowała go jego obecność, ale zdziwiło ją to, że nie usłyszała jak wychodzi.

Truchtem pobiegła do windy, a tam benc. Był on. Też chciał skorzystać z windy, ale ta nie przyjeżdżała.

- No proszę, złodziej szczoteczek - spojrzała na niego jak byk na czerwoną płachtę. - Szkoda, że nie miałam jakieś grzyba w buzi, może byś się zaraził.

Bucky nic nie odpowiedział.

- Jestem James - odparł spokojnie, co zmieszało trochę dziewczynę. Na szczęście przyjechała winda.

- Ja Lina - powiedziała bez żadnych uczuć i oboje weszli do środka.

Winda ruszyła w dół.

- Przepraszam za wczoraj - odezwał się, a tym samym przerwał niezręczną ciszę.

- To ja przepraszam, niepotrzebnie na Ciebie krzyczałam. Jesteś przyjacielem Steve'a, tak?

- Zgadza się - kiwnął głową.

- Lubię Steve'a - palnęła. Nie wiedziała, co powiedzieć. Nie czuła się za dobrze w towarzystwie tego typa. Był taki chłodny i spięty - kompletnie nie jej typ osób, z którymi lubiła gadać.

Razem, ale w ciszy wyszli z Avengers Tower. On skręcił w lewo, a ona w prawo i złapała pierwszą lepszą taksówkę.

Ciekawe, gdzie się wybiera...

______________________

Możecie pisać co chcielibyście, żeby się wydarzyło!!!

Frozen Hearts I,II &III| Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz