16. |Bucky Barnes•Steve Rogers|

647 21 2
                                    

Natalie była trochę skołowana, kiedy weszli na strzelnicę. Obaj mężczyźni od razu przystąpili do rzeczy. Dziewczyna obserwowała ich z boku.

- No proszę, Buck! Wszystkie strzały bezbłędne! - Steve poklepał swojego przyjaciela po plecach. Jego wyniki były tak dobre, że wręcz nienaturalne.

- Natalie, możesz spróbujesz? - zapytał Steve.

Dziewczyna niechętnie się zgodziła. Nie była to jej dobra strona. Wzięła pistolet i wycelowała w tarcze.

- Nie tak... - rzekł Bucky, kiedy zobaczył jak się ustawiła. Zaczął ją poprawiać - ułożenie nóg, rąk. Przy czym zaczął ją dotykać, ale ani razu nie użył do tego swojej ręki z wilbranium.

Natalie strzeliła. Bucky i Steve stali obok. Pudło.

- Źle stoisz - wyburczał Bucky i stanął za nią, żeby pomóc w dobraniu dobrej postawy. Można by rzec, że objął ją od tyłu. Nie tego chciała. Wolałaby, żeby był to Rogers.

Poczuła jego miętowy oddech w okolicy ucha.

- Strzelaj

Dziewczyna puściła za spust. Strzeliła w sam środek.

- Widzisz, wystarczy dobre ustawienie - odsunął się.

Trening dobiegł końca, a Natalie poszła do kuchni na obiad. Był już gotowy przez kucharkę, którą wynajął Tony do robienia obiadów.

W jadalni była już Natasha.

- Co się tak śmiałaś poprzedniej nocy? - zapytała z lekkim uśmiechem.

- Aaa... Lina mi powiedziała bardzo zabawną rzecz.

- W środku nocy? - Natasha jak zwykle była podejrzliwa.

- To była bardzo zabawna rzecz - rozmarzyła się i miała w swojej głowie obraz skołowanej Liny.

- Swoją drogą. Szykuje się nam misja w Sokowii.

- Ooo, czy ja??

- Coś tam ptaszki śpiewają, że masz w niej brać udział.

Natalie zamarła. Pierwsza poważna misja.
_______

W tym samym czasie Lina załamała się. Kurier przyjechał zanim zdążyła wrócić z zajęć i kopę paczek z meblami na parterze.

To chyba jakiś żart.

Jednak dziewczyna nie należała do tych co się szybko poddawają. Zatrzymała windę i zaczęła pchać paczki do środka. Trochę się zmachała. Nie były tam lekkie rzeczy.

Winda zatrzymała się na piętrze, gdzie znajdował się jej apartament. Drzwi otworzyły się, w nich stał Sam.

- Bogu dzięki! - Lina zawiwatowala teatralnie. - Pomożesz z tymi paczkami? Kurier zostawił wszystko na parterze.

Sam spojrzał na pełną windę kartonów.

- No dobrze, ale w tempie ekspresowym. Mamy zabranie dotyczące nowej misji.

- Tylko pod mój pokój. Potem dam sobie radę sama.

Z pomocą Wilsona, paczki w 5 minut były już pod drzwiami.

- Wisisz mi przysługę, mała - odparł.

- Na pewno będzie okazja, żeby się odwdzięczyć. Dzięki!

Sam wyszedł z przedsionka, a za nim pojawił się Bucky, który był widocznie po treningu. Kartony zainteresowały go, ale nic nie mówił. Poprostu wszedł do swojego pokoju.

______________________

Możecie pisać co chcielibyście, żeby się wydarzyło!!!

Frozen Hearts I,II &III| Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz