33. |Bucky Barnes|

609 33 4
                                    

Kilka dni później Lina miała cały dzień na uczelni. Przez ostatnie dni Bucky stał się bardzo dziwny. Miała wrażenie, że chyba próbują ją unikać i ignorować. Siedziała tak sobie na zajęciach, które były na maxa nudne i tylko spoglądała na zegarek. Z każdą minut miała wrażenie, że mija godzina.

Na telefon przyszedł jej SMS - był zakodowany.

"Będziemy jutro. Mamy to co poszukiwaliśmy. Twoja Natalie. Ps. Naucz się parkować :P"

Lina parsknęła, odczytując wiadomość od swojej przyjaciółki, ale z drugiej strony cieszyła się, że wracają. W Avengers Tower zrobiło się strasznie nudno i niezręcznie.

Po zajęciach, które na szczęście skończyły się, Lina poszła sobie kupić kawę mrożoną i ciastka z kremem pistacjowym z ulubionej cukierni. Od razu potem udała się w stronę domu. Wiedziała, że tym razem czeka ją przyszykowany obiad, ponieważ ich kucharka przychodzi od poniedziałku do piątku, a tak się składa, że był jej ulubiony dzień czyli ukochany poniedziałek.

Kiedy drzwi windy otworzyły się na wspólnym piętrze, Lina usłyszała dźwięki toczącej się, zaciętej kłótni. Wyszła bezszelestnie na korytarz, żeby dowiedzieć się o co chodzi.

Ciekawość zawsze była ode mnie silniejsza.

Były to głosy Sama i Buckyego.

- Żartujesz sobie!? - syknął wściekły brunet. Sam zdawał się rozbawiony i kpiący zarazem.

- Ale przecież to nic złego. - Lina nie musiała widzieć, żeby wiedzieć, że w tym momencie Sam machnął ręką.

- No właśnie, że jest to złe idioto... - burknął Bucky.

- Wyluzuj - rzucił Wilson. Jednak brunet w dalszym ciągu był bardzo wkurzony. Lina natomiast była tak zmieszana, że nie wiedziała, co ma o tym myśleć.

- Jak komuś powiesz, to jesteś skończony! - warknął Bucky, chwytając już nie tak rozbawionego Sama za ubrania. - Rozumiesz!?

- Stary, uspokój się... ja tylko chciałem pomóc... - Mężczyzna próbował się tłumaczyć. Wtedy do salonu weszła Lina. Bucky od razu puścił Sama.

- O cześć! Od kiedy tu jesteś? - zapytał i spojrzał na bruneta, który był napięty i zestresowany jak mało kto. Jakby mu odcięto tlen, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że zjawiła się w pomieszczeniu Lina.

- Kilka sekund może - westchnęła bez zastanowienia. Obaj mężczyźni jakby odetchnęli z ulgi.

Lina zrobiła się od razu bardziej podejrzliwa.

A to mendy...

- A może minutę - próbowała ich nabrać, żeby zobaczyć ich reakcje. Były takie jakie sobie wyobrażała. Spojrzeli na siebie jednoznacznie.

Musieli rozmawiać o czymś co nie chcieli, żebym słyszała

Frozen Hearts I,II &III| Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz