40.|Bucky Barnes•Steve Rogers|

611 30 11
                                    

Wszyscy udali się do nowoczesnej strzelnicy. Były tam kanapy, więc Lina i Natalie rozsiadły się, aby obserwować co będzie się działo. Zasady dla mężczyzn oraz Natashy były proste. Mieli po 5 strzałów. Maksymalną liczbą punktów do zdobycia było 50 punktów. Tarcza była bardzo daleko, a pola z punktami nie łatwo były zdobyć.

- To może pierwszy będzie nasz gość - zaproponowała Natasha. Ryan uśmiechnął się i wyszedł na przód.

- Nie chcę wam zepsuć zabawy, ale to może skończyć się dla was bardzo słabo - zaśmiał się, a wszyscy inni załapali żart. Oprocz rzecz jasna Bucky'ego, którego mało co śmieszyło i Natalie I Line, które zajęte były drinkami oraz swoimi plotkami.

Ryan zabrał broń i wykonał strzały. Zautomatywana tarcza wyświetliła wynik. Zdobył 50 punktów.

- A nie mówiłeś! - odparł pewny siebie i oddał broń Natashy. Zebrani wokół niego zaczęli klaskać.

- Teraz pani - powiedział uprzejmie.

- Niezły, co nie? - Natalie była pod wrażeniem.

- Trzeba to przyznać, ale mam nadzieję, że Nat sprawi, że będzie dogrywka.

- A Tobie co?

- Jakiś taki sztuczny jest... zbyt miły...

Ale natomiast bardzo przystojny.

- To może i dobrze. Lepszy taki niż staroświecki Steve, gburowaty Bucky czy wredny Sam...

- Lepiej nie wymieniaj dalej - przerwała jej Lina i obie spojrzały na wynik Natashy. Nie był pocieszający - tylko 48 punktów. Następnie za broń chwycił Sam.

- Mam wrażenie, że ojciec chce mnie z nim zeswatać - ujawniła swoje przemyślenia Lina.

- Czemu tak myślisz? - Natalie skrzywiła się.

- Każe mi koniecznie być na jednej ze swoich imprez, mimo że wie, że tego nie lubię. Każe mi się ładnie przebrać. Przedstawia mi go. Ten mnie komplementuje już na samym wstępie. A po za tym chłop wygląda jak wypisz wymaluj idealny zięć mojego ojca. Bogaty, miły, elegancki i przede wszystkim lubią się. A wiesz, że mój ojciec mało kogo tak szczerze lubi.

- Wiem, wiem - odparła i od razu zaczęła się śmiać. Ponieważ Sam spudłował dwa razy, a był przecież żołnierzem. Zdobył jedynie 22 punkty.

- Chyba Wilson za dużo się napił - spojrzała na Sama, który był lekko spłoszony i rzeczywiście było widać skutki spożycia alkoholu.

W tym samym czasie inni oddali swoje strzały i mieścili się w przedziale między 39 a 47 punktów. Został tylko Steve i Bucky, a Ryan dalej mógł cieszyć się przewagą oraz tym, że pokonał w strzelaniu kilkoro superbohaterów.

Kapitan uznał, że pierwszy odda swoje strzały. Zakasał rękawy, podwijając je do łokci. Natalie wyprostowała się w mgnieniu oka, kiedy zobaczyła jak mężczyzna się przygotowuje.

- O patrz, twój Romeo - zaśmiała się Lina.

Natalie wzięła głęboki oddech. Te kpiny trochę ją drażniły, jednak wolała nie zaprzątać swoich myśli jakimiś żartami.

Steve złapał za broń. Ustawił się w odpowiedniej pozycji i oddał pięć strzałów z przerwami po kilka sekund. Natalie zacisnęła pięści. Tak bardzo chciała dowiedzieć się ile punktów zdobył Steve. Okazało się, że 49. Ryan spojrzał na niego z szacunkiem.

- To zaszczyt pokonać niezwykłego Kapitana Amerykę - odparł.

- Nie zawsze jest się najlepszym. Ale gratuluję już teraz.

Natalie nie była zadowolona z tego wyniku. Odwróciła się do Liny zawiedziona.

- Może masz rację. Podejrzany jest ten Ryana. Może jest jakimś tajnym agentem czy coś.

Dziewczyny zaczęły się śmiać, a wtedy do stanowiska podszedł Bucky. Lina w ostatniej chwili skierowała na niego swój wzrok. Strzały wystrzeliły jeden po drugim. Ten odszedł od stanowiska, jakby skończył wykonywać swoją robotę i duszkiem wypił następną szklankę whisky.

Była to piąta, o ile dobrze liczę. A mimo wszystko jego strzały były tak dobre. Wręcz imponujące...

- No to mamy remis, panowie - oznajmiła Natasha. Bucky zdobył 50 punktów. Steve poklepał swojego przyjaciela po plecach.

- Dobra robota, Buck - rzekł.

- No to w takim razie musimy zrobić dogrywkę - zaproponował Sam.

- Nie, nie, nie, bo i tak wystrzelą po 50 punktów - zbuntował się Clint, który nie był zadowolony ze swojego wyniku, ponieważ był za bardzo wstawiony, żeby udowodnić, że przy każdej broni ma Sokole Oko. - I byśmy tu siedzieli całą noc.

- Ma rację! - zaśmiała się Natasha.

- To może to jakoś urozmaicimy - zaproponował Ryan.

- A może zrobicie jakieś zapasy i takim sposobem sprawdzimy kto jest większym samcem Alfa - odezwała się Lina.

W sumie nie mam pojęcia po co to powiedziałam i co tym chciałam osiągnąć, ale wtedy kiedy byłam po kilku drinkach wydawało mi się to bardzo zabawne.

- Świetny pomysł, Lina! - wykrzyknął Sam.

- Myślę, że lepiej by było, gdyby nikt nie skończył z połamanym nosem - odezwał się głos rozsądku Natashy. 

- To niech strzelają z zamkniętymi oczami - rzuciła Natalie.

- To nie jest najgorszy pomysł. Nie szkodliwe, szybkie i efektowne. - Odparła rezolutnie Natasha i ściągnęła ze swojej szyi jedwabną chustkę. 

- Wchodzę w to - rzucił Bucky bez większych emocji.  

- No dobrze...

Ryan był lekko w szoku, że tamten tak szybko się zgodził. Natalie i Lina zauważyły jego niepewność. Spojrzały na siebie w tym samym czasie.

Bucky był jakiś niespokojny. Odpiął tuż przy swojej szyi jeden z guzików w koszuli i pozwolił, żeby Natasha zawiązała mu oczy. Przez niczyjej pomocy podszedł to stanowiska, złapał za broń i strzelił znowu 50 punktów. Było to coś wręcz nadzwyczajnego, a dla niego wydawało się to tak łatwe jak posmarowanie kromki masłem. Zdjął chustę jednym ruchem, jego ulizane włosy niedbale rozproszyły się, i lekko przykryły część jego twarzy. Od razu ulizał je do tyłu i spojrzał w stronę Liny, która przyglądała się mu. Była zdumiona, a z drugiej strony nie bardzo wiedziała, co ma o nim myśleć. On jednak rzucił jej spojrzenie, któremu bliżej było do pogardy, a potem jakby zorientował się co robi i odwrócił się do niej plecami.

Raz wydawał się miły, drugi raz uroczy, kiedy w tydzień przeczytał całą trylogie "Władcy Pierścieni" albo pomógł mi z meblami w pokoju... Przy tym wszystkim był bardzo nieśmiały i wycofany. Z drugiej strony, kiedy obudziłam go z koszmaru był taki bezbronny, biedny, przerażony... Ale miał też tą drugą twarz, która sprawiała, że czułam niepokój i aż włos jeżył mi się na głowie. Było w nim pełno gniewu, złości i nienawiści. A teraz patrzył się na mnie jakbym mnie szczerze nienawidził, a przecież nic mu nie zrobiłam. 

Lina wzięła pustą szklankę po drinku i wyszła ze strzelnicy.

- Idę na górę. Jakoś mi duszno. - Poinformowała swoją przyjaciółkę.

W tym czasie do stanowiska podszedł Ryana. Był lekko ucieszony, że Lina nie zobaczy jego porażki. Związano mu oczy, a spudłował wszystkie pięć strzałów. Nie zaburzyło to jednak jego dobrego humoru. Próbował nawet żartować z Bucky'm - nieskutecznie jak się okazało. 

Frozen Hearts I,II &III| Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz