Lina obudziła się kiedy w pokoju było już jasno. obróciła się do bruneta, z którym dzieliła łóżko - niestety. Ten już nie spał, ale nadal leżał sobie wygodnie. Lina zaczęła się zastanawiać kiedy wstał. Mimo przygód z poprzedniej nocy dziewczyna całkiem dobrze się wyspała. Nawet zapomniała o kontuzjowanej nodze. Bucky wyglądał na wypoczętego.
Dziewczyna odwróciła się do niego.
- Która godzina? - spytała, a ten nachylił się po swój zegarek, który leżał na szafce nocnej.
- Prawie 9 - odparł.
Wtedy do sypialni wbił Sam. Był już ubrany do wyjścia.
- Witam gołąbeczki! - zawołał, namaczając te słowa w hektolitrach ironii. Bucky skrzywił się, a Lina przewróciła oczami. - Mam dobrą wiadomość.
- Deportują Cię? - spytała.
- Nie tym razem - rzekł.
- A to zła wiadomość w takim razie. - Dziewczyna w dalszym ciągu tuliła się do kołdry.
- Droga, którą mieliśmy jechać jest zablokowana przez drzewa, więc mamy kilka godzin zanim ją usuną. Proponuję, żebyśmy poszli na śniadanie to hotelowej restauracji.
- W takim razie chodźmy - rzucił Bucky i wstał.
- Tobie też radzę - zwrócił się do Liny Wilson. - Wiem, że lubisz się ociągać.
Dziewczyna westchnęła ciężko. Łóżko było całkiem wygodne. Chciała jeszcze poleżeć.
Godzinę później.
Cała trójka siedziała w restauracji, gdzie na ich nieszczęście jadły też dziecka z wycieczek swoje śniadania. Były tam niezły rumor i hałas. Linie aż trudno było cokolwiek przełknąć. Bucky natomiast zabijał każde dziecko wzrokiem. Sam nic sobie z tego nie robił. Jakby wszechobecny harmider był dla niego muzyką dla uszu.
Po posiłku udalo się do swojego pokoju, zabrali rzeczy i wymeldowali się. Było południe, kiedy wyjechali spod hotelu, ale i tak na miejscu najwcześniej byliby wieczorem. Za kierownicą usiadł Sam, ale Lina uznała, że z jej nogą jest lepiej i może usiąść z tyłu, żeby Wilson i Barnes mogli pogadać. Głupia to była myśl, ponieważ Bucky nie należał do gaduł, a już na pewno częściej ignorował niż odpowiadał.
Po połowie drogi i postoju Sam z Buckym zamienili się, a dziewczynie się trochę przysnęło.
Obudziła się nagle, kiedy usłyszała trzask.
- Wstawaj, księżniczko - rozbrzmiał głos Sama.
Byli na miejscu. Dziewczyna spojrzała na telefon. Dochodziła 20. Lina nie bardzo wiedziała co się w ogóle nie dzieje. Wyszła z samochodu i okazało się, że są oczywiście na jakimś zadupiu – jak zwykle. Takie wakacje to tylko tony może zafundować. Zaparkowali samochód pod wiatą. Centralnym punktem był wielki dom w wiejskim stylu, a obok niego garaże i domki gospodarcze. A wszędzie indziej pola, łąki, wzgórza i lasy.
Zaczęli wyciągać swoje bagaże i przyszła do nich kobieta z zaokrąglanym brzuszkiem.
- No to nieźle Clint nabroił - wypalił Sam. Wtedy na tarasie pojawiło się jeszcze dwoje dzieci w piżamach.
- Coś tak czułam, że Barton lubi seks - dodała Lina. Bucky spojrzał na nich jakby to o czym myśleli było karygodne.
- Miło was w końcu poznać - zaczęła się z nimi witać, nie tracąc uśmiechu na twarzy. - Właśnie zrobiłam lazanie. Jest jeszcze ciepła. Dzieciaki już zjadły, więc wy teraz zjecie, a potem się wypakujecie i pokażę wam, gdzie będziecie spać... chodźcie, chodźcie, chodźcie! Lina jak noga?
- Już lepiej - uśmiechnęła się Lina.
W końcu ktoś miły do kogo można się uśmiechnąć. Może jakoś przeżyję ten czas.
Laura poszła położyć swoje pociechy do łóżek i wróciła do trójki gości, którzy kończyli jeść i pili ciepłą, owocową herbatkę. W domu Bartonów było bardzo przytulnie i rodzinnie. Wszędzie były ich zdjęcia, aż zaczęli się zastanawiać jak to możliwe, że Clint tak dobrze ich ukrył.
No niezły cwaniak.
- Ah te dzieci - westchnęła kobieta. - No wiecie jak jest... znaczy nie wiecie.
- Oj nie, nie. Ja w tatusia nie mam zamiaru się bawić - żartował Sam. Lina parsknęła.- Myślę, że nikt by cię nie chciał na tatusia. Plemniki jak nabiorą świadomości jakim dzbanem jesteś od razu zawrócą.
Bucky prawie udławił się herbatą. Miał dość tych podtekstów.
- A Tobie co Barnes? - spojrzała na niego rozbawiona Laura.
- On tak zawsze - rzucił Sam.
- Czego ty się spodziewasz po stulatku, że będzie śmiał się ze zboczonych żartów. W tamtych czasów nie były za modne. - Lina nie pozostała dłużna. Przez chwilę rozmawiali i śmiali się. Oprócz Bucky'ego. Jakoś nie miał ochoty na towarzystwo, a najchętniej by stamtąd uciekł.
Była 22, kiedy Laura pokazała im pokoje. Lina miała dostać jeden z pokojów na piętrze z osobną łazienką, a Sam i Bucky wspólny tuż obok niej, gdzie znajdowały się dwa osobne łóżka.
No w końcu bez tych dwóch patałachów. Prywatna łazienka i przede wszytskim prywatny kibel. Hmm... ciekawe jak szybko wkurzy się Barnes, kiedy Sam zacznie chrapać jak stary knur.
Dziewczyna położyła się na mega miękkim łóżku i szybko zasnęła nie przejmując się niczym.
CZYTASZ
Frozen Hearts I,II &III| Bucky Barnes
FanfictionPART I |Lina, córka Tony'ego Starka, wprowadza się do Avengers Tower, gdzie jej sąsiadem staje się Bucky Barnes. Ich relacja szybko staje się skomplikowana - raz są wobec siebie obojętni, innym razem nie mogą się znieść, a ich wzajemne uczucia są co...