Lina w dalszym ciągu pomagała Laurze. Właśnie szła z koszem po ziemniaki, które miały trawić w aromatycznych ziołach do piekarnika. Bartonowa powiedziała jej, że znajdzie je w domku gospodarskim najbliżej stawu. Tam też się udała. Sam natomiast miał na chwilę zająć się dziećmi. Dobrze mu to nawet wychodziło. Wcześniej Laura poprosiła Bucky'ego, ale jak zobaczyła jak mu to wychodziło to wysłała go, żeby porąbał drewno do kominka.
Lina w dobrym mimo wszytsko humorze weszła do drewnianej chatki. Podgwizdywała i śpiewała coś pod nosem. Nagle wyrósł przed nią Bucky z siekierą w ręku. Dziewczyna aż się go przestraszyła. Pojawił się znikąd.
- Boże! Nie strasz mnie tak! - złapała się za serce, które przyspieszyło i prawie co wypadł jej z rąk pleciony kosz.
Bucky spojrzał na nią pełen gniewu i rozżalania. Chciał przejść, jednak dziewczyna na to nie pozwoliła.
Muszę się dowiedzieć skoro jesteśmy sam na sam w tej szopie. Nie będzie następnej okazji.
- O co Ci chodzi Barnes? - zapytała. - Od rana dziwnie się zachowujesz i unikasz mnie...
Brunet odwrócił się i przeczesał swoje włosy ręką. Był to jeden z nawyków, które robił, kiedy był zdenerwowany.
- Ty jeszcze pytasz!?
Bucky był wyraźnie podburzony. Lina spojrzała na niego zdezorientowana i wzruszyła ramionami. Mężczyzna parsknął.
- Teraz będziesz udawać, że nic się nie wydarzyło... - powiedział unikając jej wzrok. Dziewczyna jeszcze bardziej się zdziwiła. Czoło zaczęło ją boleć od marszczenia się.
Bucky wyraźnie bił się z myślami. Miał tylko w głowie słowa Sama i jego ostrzeżenia, co do tego jeżeli postanowi posunąć się dalej. Miał jej unikać, ale było to trudniejsze niż mogło się wydawać.
- Ale co się wydarzyło?
- Zrobiłaś to celowo? Żeby mnie sprawdzić? W ogóle myślałaś, wtedy o mnie!? Co ja czuję... - Bucky był tak wściekły, że prawie się rozpłakał. Linie aż żołądek podchodził do serca.
Ale co on czuję? Czy ja zrobiłam coś nie tak?
- James... - próbowała go uspokoić. Ten jednak dalej był nakręcony.
- Nie pamiętasz nic? - spytał. Liczył na satysfakcjonującą odpowiedź. Dziewczyna tylko przeklnęła ślinę i pokiwała głową na nie.
Wtedy Bucky zrobił coś co wiedział, że będzie żałować i co było właśnie tym o czym poprzedniego dnia rozmawiali z Samem. Czymś zakazany, co miało się nigdy już nie wydarzyć.
- A to pamiętasz?
James rzucił się siekierę na bok. Swoją zdrową dłoń położył na policzku Liny i przysunął ją do siebie, po czym pocałował. Dziewczynie z rąk wypadł koszyk. Oderwał się od niej od razu, kiedy pojawiły się wokół niego wyrzuty sumienia. Lina zamilkła. Pierwszy raz nie wiedziała co powiedzieć, chociaż w jego głowie działo się wtedy bardzo wiele. Bucky spojrzał jej w oczy, czekając na jakąś reakcję. Ta jednak się nie pojawiała.
Do oczu dziewczyny napłynęły łzy.
- Nie wiem, o co ci chodzi... ale nie pamiętam nic z wczorajszego wieczoru... to wino tak na mnie zadziałało...
Ta odpowiedź bardzo go zabolała.
- Ja, ja... - zaczął się jąkać. Nie wiedział, co powiedzieć. - Lina...
Dziewczyna nie pozwoliła mu dokończyć. Wyszła z drewnianego domku.
Godzinę później. Siedziała w ogrodzie. Dalej była przybita tym co się wydarzyło.
Musiałam go pocałować. I on teraz myśli, że coś czuję do niego... co ja zrobiłam najlepszego?!
Bucky stał wraz z Samem w oddali i obserwowali dziewczynę. Barnes chciał do niej podejść i wytłumaczyć całą sytuację. Wilson powstrzymał go. W głębi serca bał się, że jeżeli będą dla siebie za mili, pogodzą się to skończy się to jeszcze gorzej. Przecież oni nie mogli ze sobą być...
CZYTASZ
Frozen Hearts I,II &III| Bucky Barnes
FanfictionPART I |Lina, córka Tony'ego Starka, wprowadza się do Avengers Tower, gdzie jej sąsiadem staje się Bucky Barnes. Ich relacja szybko staje się skomplikowana - raz są wobec siebie obojętni, innym razem nie mogą się znieść, a ich wzajemne uczucia są co...