Lina spędziła cały dzień z Natalie i z Tonym. Chciała jak najlepiej wykorzystać ten czas. W każdej chwili mogli wyruszyć na misję. Dziewczyna od rana nie widziała Buckyego. Nawet zaczęła się zastanawiać gdzie go wcięło.
Był wieczór kiedy Lina, Natalie, Tony i Clint grali w karty. Laura krzątała się wtedy w kuchni i oglądała jakiś serial na tablecie. Wtedy do jadalni weszli Sam i Steve. Wyglądali na lekko przejętych.
- Widziałaś gdzieś Buckyego? - Podeszli do Laury.
- Nie widziałam go od rana - odparła. - Ale Lina powinna wiedzieć.
Kurwa? Co?
Dziewczyna zaczęła udawać, że tego nie usłyszała, ale i tak jej ojciec od razu stał się podejrzliwy. Nawet odłożył swoje karty.
- Niby czemu moja córka ma wiedzieć, gdzie on jest? - zwrócił się do Wilsona i Rogersa
To było ostatnie czego chciała Lina. Natalie od razu zauważyła podenerwowanie przyjaciółki. W tym sam momencie Laura odłożyła swój tablet i zjawiła się przy nich.
– No przecież ona... – Zaczęła, ale na szczęście Natalie udało się ją powstrzymać.
- Ej Laura! Boli mnie brzuch! Masz jakąś herbatę? - zaczęła symulować. Lina mogła odetchnąć z ulgą.
- Pewnie! Chodź! - odparła kobieta i kompletnie zapomniała, co też miała powiedzieć.
- To co? Widziałaś go? - spytał Steve. Tony zrobił się jeszcze bardziej podejrzliwy. Lina dobrze znała ten wzrok.
- Nie widziałam - odparła. Wtedy Sam i Steve wyszli na zewnątrz. Po kilku minutach grania Lina także się ulotniła, wymyślając jakiś pierwszy, lepszy powód.
Przyznam, że jego tajemnicze zniknięcie także mnie zaniepokoiło...
Dziewczyna znalazła Steve'a i Sama na podwórku. Byli bardzo zdezorientowani i lekko podenerwowani. W końcu zgubili mężczyznę, który był najznakomitszym zabójców Hydry. To tak jak zgubić bombę. Nie mogli też wykluczyć, że to sprawka ich wrogów. Nie chcieli tego najbardziej na świecie, ale musili wziąć pod uwagę wszystkie scenariusze.
- Ty coś wiesz, Lina - odezwał się Steve. Sam spojrzał na nią z wymalowanym na czole napisem „powiedz, powiedz".
Dziewczyna zamarła i nie wiedziała jak może im to powiedzieć.
- Yyy - zacięła się. Steve podszedł do niego tak blisko, że zaczęła czuć się niekomfortowo.
- No dobra, widziałam go rano. Nie był w najlepszym humorze... trochę się na mnie zdenerwował...
Steve i Sam popatrzyli na siebie. Nie wiedzieli co mają o tym sądzić.
- Myślę, że nic mu się nie stało... - odparła.
Bo poprostu zrobiło mu się przykro po tym jak powiedziałam, że nic do niego nie czuję... to znaczy... że musiał on coś do mnie czuć... skoro tak to przeżył, że zniknął na cały dzień.
Nagle Lina coś sobie przypomniała.
Ten wzrok, kiedy patrzył na to jak zapoznaję się z innym mężczyzną. Przeszywają mnie, a zabijający jego. Kiedy poznałam Ryana był wtedy bardzo niezadowolony z tego. Nawet przez całe głupie wyzwanie strzelecki zachowywał się jak gbur i cały ten czas miał przy sobie... alkohol. Nie było go przy barku Clinta... więc musiał udać się gdzieś, gdzie spokojnie mógł się napić.
- Wydaję mi się, że mógł udać się do najbliższego baru - oznajmiła po chwili zastanowienia Lina.
- Niby dlaczego akurat tam? - spytał zdezorientowany Kapitan.
Lina zaczerwieniła się, a Sam wręcz dręczył ją swoim spojrzeniem.
- Nie zwlekajmy - próbowała zmienić temat. - Wsiadajmy do samochodu!
Steve zaniepokoił się jej zachowaniem, ale nie sprzeciwiał się i cała trójka pojechała w stronę miasta. Ich pierwszym przystankiem była knajpa 2 km od domu Bartonów, ale niestety tam go nie znaleźli. Bez większego przedłużania pojechali dalej, w stronę miasta. Okazało się, że jest tam kilka Barów. Wiedzieli, że będą musieli sprawdzić wszystkie. Robiło już się późno. Na ulice zaczęli wychodzić podejrzani ludzie, a ponadto rozpoczynało się życie nocne. Byli w każdej możliwej knajpie, barze, restauracji, ale nie znaleźli Buckyego. Nie mieli pojęcia, gdzie on się podział. Obawiali się najgorszego.
Wtedy Sam oniemiał. Jakby zobaczył ducha.
- Ej, widzicie ten sklep monopolowy? - zwrócił się do nich. Ci przytaknęli. - Ktoś barnesowo podobny tam siedzi na ławce.
Wtedy Steve od razu ruszył w stronę tajemniczej postaci. Chciał jak najszybciej dowiedzieć się czy nie jest to jego przyjaciel.
- Nie - zatrzymała go Lina. - Ja pójdę.
I poszła. Powoli zaczęła się do niego zbliżać. Z każdym metrem była bardziej pewna tego, że to on. Był ubrany w czapkę z daszkiem, bluzę z kapturem i miał skórzane rękawiczki. Dziewczyna od razu rozpoznała jego ubiór. Wzięła głęboki wdech i przysiadła się do niego. Mimo odurzenia alkoholowego mężczyzna doskonale wiedział, że to ona.
- Czego chcesz? - spytał z dobrze słyszalną chrypą. Jego ton był bardzo nieprzyjemny.
- Co tutaj robisz? - rzuciła. Wiedziała, że Bucky jest w nie w sosie. Wydawał się wręcz wrogo nastawiony.
- Nie widać? - wyciągnął butelkę mocnego alkoholu i napił się.
- Musimy wracać - odparła. Ten nawet na nią nie spojrzał. - Martwiliśmy się o Ciebie...
Bucky parsknął na jej słowa.
- Rozumiem, że ty też? Cóż za ironia...
- Barnes... Ja wcale...
- Pośpiesz się, Buck - przerwał jej Steve, który właśnie się zjawił. Lina nie mogła mu powiedzieć, że skłamała o swoich uczuciach w porannej rozmowie z Natalie, żeby ten nie dowiedział się w taki sposób, podsłuchując z łazienki.
Kurwa.
CZYTASZ
Frozen Hearts I,II &III| Bucky Barnes
FanfictionPART I |Lina, córka Tony'ego Starka, wprowadza się do Avengers Tower, gdzie jej sąsiadem staje się Bucky Barnes. Ich relacja szybko staje się skomplikowana - raz są wobec siebie obojętni, innym razem nie mogą się znieść, a ich wzajemne uczucia są co...