Rozdział 3

26.5K 2.1K 220
                                    


Z perspektywy Paula.

-Kurwa, Matt ciszej.- skarciłem brata, gdy po raz kolejny jego kroki były jak stado słoni.- Na palcach. Chcesz obudzić rodziców? Wątpię żeby byli zadowoleni gdy zobaczą, że ich synowie wymykają się z domu na nielegalne wyścigi.

-Zamknij się.- odpowiedział i szedł dalej. Doszliśmy do drzwi. Wyprzedziłem brata położyłem rękę na klamce i wtedy zaświeciło się w korytarzu światło.

-A panowie do kąd?- usłyszałem za sobą głos ojca.

Odwróciłam się w tym samym momencie co Matt i już wiedziałem, że mamy przejebane.

-Na spacer.- odpowiedziałem, pierwsze co przyszło mi do głowy.

-Na spacer w butach motocyklowych?- ojciec uniósł pytająco brew do góry.

Kurwa. Kurwa. Kurwa.- pomyślałem.

Jak mogliśmy być takimi idiotami i ubrać te buty, zanim wyszliśmy z domu.

-Nie powiesz mamie?- zapytał Matt.- No weź bądź dobrym ojcem. Ty się z domu nie wymykałeś?

-Ja wymykać z domu?- zapytał.- W życiu mieszkałem sam.- dodał widząc nasze zdziwione miny.

-Co tu się dzieje?- usłyszałem głos mamy.

-No to mamy przejebane.- mruknąłem do brata, który stał koło mnie.

Rodzicielka zeszła na dół i stanęła koło ojca, miła na sobie jego koszulkę.

-A panowie gdzie się wybierają?- zapytała.

-Na spacer.- kurczowo trzymałem się swojej opcji.

-W butach motocyklowych?- powtórzyła pytanie ojca.

-Żeby nam zimno nie było po stopach.- z pomocą przyszedł mi Matt.

Rodzice spojrzeli na sobie i wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami.

-Wy powiecie nam prawdę.- odezwał się ojciec i wskazał na nas palcem.- A my nie damy wam kary- powiedział i wskazał na siebie i mamę.

-Do kuchni.- powiedziała kobieta.

Westchnąłem razem z Mattem i udaliśmy się w stronę wspomnianego pomieszczenia.

-Myślałam, że nie mamy przed sobą tajemnic.- powiedziała nasza rodzicielka, gdy usiedliśmy przy stole.

-Bo nie mamy.- odpowiedzieliśmy w tym samym momencie.

-W takim razie czemu nie powiedzieliście, gdzie idziecie?- uniosła pytająco brew do góry.

-Bo byście nam nie pozwolili?- zasugerowałem.

-Czy kiedykolwiek na coś wam nie pozwoliliśmy?- mama uniosła pytająco brew.

Popatrzyłem na Matta i wymieniliśmy się spojrzeniami, potem po patrzyliśmy na mamę i chcieliśmy jej wszystkie po kolei wymienić, mimo że było tego nie wiele.

-Nie mówcie.- powiedziała i podniosła dłoń do góry, a potem położyła ją na stole. Przetarła twarz dłońmi i spojrzała na nas, jej wzrok przeszył mnie aż do kości. Dosłownie. Miałem wrażenie jakby czytała ze mnie jak z otwartej księgi.

To twoja mama, to normalne. Jesteś jej synem.- podsunął mój mózg.

-Nie będę wam prawić kazania.- powiedziała. Spojrzałem na nią zaskoczony.- Nie patrzcie tak na mnie, ja też byłam w waszym wieku... ale...

-Ale macie nam powiedzieć gdzie się wybieraliście- dokończył na nią ojciec.

Popatrzyłem na Matta. Skinął głową. Nie chciałem podejmować decyzji powiedzenia im prawdy sam, w końcu razem dostaniemy naganę.

-Za miasto.- powiedział cicho mój brat.

-Po co?- zapytał ojciec.

-A jak myślisz?- zapytałem.- Nie domyślasz się?

-Wiem po co.- odpowiedział z uśmiechem jakby go to bawiło.- Ale chcę to od was usłyszeć.

Spojrzałem na nich, ojciec miał minę jakby nie brał tego na poważne, mama natomiast była poważna, a w oczach miała troskę.

-Na wyścigi.- odpowiedziałem cicho i zamknąłem oczy czekając na naganę.

-Bez nas?!- krzyknęła mama.- Macie zamiar pójść na wyścigi bez nas?!- powtórzyła oburzona.

Otworzyłem oczy i popatrzyłem na nią szeroko rozwartymi ślepiami i szczęką opadniętą aż do ziemi.

Czy mówiłem już, że ta kobieta, która jest moją matką jest jak kosmitka? Jeśli nie to właśnie teraz to mówię.

Moja mama chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. No bo która matka jest oburzona tym, że jej synowie nie chcą jej wziąść na nielegalne wyścigi.

-Nie patrzcie tak na mnie.- powiedziała.

Spojrzałem na Matta, miał dosłownie taka minę jak przed chwilą ale się ogarnął.

-Mamo?- zapytałem.- Czy ty mówisz poważnie?

-Jak najbardziej.- odpowiedziała.- No co? Co wy sobie myślicie, że wasza matka nigdy na nielegalnych wyścigach nie była?- zapytała, a po chwili chyba sobie uświadomiła co powiedziała bo na jej policzkach pojawił się rumieniec.

-Wasza matka, była w tym najlepsza.- powiedział ojciec, czym jeszcze bardziej ją zawstydził bo jej policzki stały się jeszcze czerwieńsze. Uderzyła go w ramię i zgromiła wzrokiem.

-O kurwa.- wymsknęło mi się równocześnie z Mattem, za co zostaliśmy zgromieni wzrokiem.

-Ale bez takich słów.- powiedziała.- Dajcie nam pięć minut i proszę zostawić kluczyki od mojego motoru w spokoju.

Od jej motory?! Byłem pewien, że obydwa należą do ojca. Mama nigdy nie jeździła, nawet z ojcem nie chciała wsiąść na motor. Nigdy jej na tej maszynie nie widziałem. A tu się po osiemnastu latach okazuje, że ona brała udział w nielegalnych wyścigach i była w nich najlepsza.

Ta kobieta nigdy nie przestanie minie zadziwić. Moja matka jest jak kosmitka. Ale i tak kocham ją najmocniej na świecie i jest najważniejszą kobietą w moim życiu.

*****

Wiecie, że w tym momencie zamiast dodawać rozdział powinnam uczyć się na sprawdzian z chemii?!

Jak go nie zdam to będzie ze mną bardzo źle. Módlcie się, żebym zaliczyła ten przedmiot. Bo mam z niego aż trzy jedynki i jeśli nie poprawię sprawdzianu to będzie ze mną bardzo źle.

No ale co tam. Opowiadanie ważniejsze niż głupi sprawdzian z chemii.

Jeśli macie jakieś pytania do bohaterów to zadawajcie lub takie, które dotyczą opowiadania. Chętnie na nie odpowiem.


80 🌟 + 35 💬 = następny rozdział.











Bliźniacy?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz