Z perspektywy Paula.
Zakończenie roku szkolnego.
-Może ktoś z uczniów chciałby powiedzieć kilka słów na zakończenie nauki w naszej szkole?- zaproponował dyrektor spoglądając na wszystkich z ostatnich klas.
Wymieniliśmy się spojrzeniami z bratem i podszedłem do mikrofonu, a on razem ze mną.
-Cześć wszystkim- powiedziałam patrząc po wszystkich zebranych i im pomachałem.- Cieszę się, że nareszcie mogę skończyć tę szkołę- osoby siedzące na krzesłach zaśmiały się, a ja razem z nimi.
-Chcielibyśmy powiedzieć kilka słów - zaczął Matt przy drugim mikrofonie.
-Mianowicie chcielibyśmy się do czegoś przyznać, a raczej się czymś z wami podzielić .Skoro już i tak mamy tutaj nie wrócić, a wy nauczyciele nie będzie nas już więcej uczyć...
-To możemy, to powiedzieć - dokończył bliźniak. Wziąłem głęboki oddech i spojrzałem na panią od angielskiego.
-Płaz w pani szufladzie to nasza sprawka- przyznałam, a uczniowie siedzący za mną zaczęli się śmiać. Sam ledwo powstrzymywałem śmiech.
-Prezent w pana gabinecie to również nasza sprawka- przyznał Matt, patrząc na trenera.
Nauczyciele tylko stawali się czerwoni na twarzy, a my dalej wymieniliśmy nasze przekręty.
-Olej na korytarzu również jest naszym pomysłem.
-Kościotrup zwisający z sufitu? Oczywiście, że nasz pomysł- zaśmiałem się.
-Dyrektorze- powiedział Matt tłumiąc śmiech.- Pierdząca poduszka jest również naszą sprawką- dokończył.
Wybuchnęliśmy śmiechem, w momencie, w którym twarz dyrektora przybrała kolor buraka.
-Panowie może już usiądą- zaproponował jeden z nauczycieli stający obok mnie i brata.
-Ależ panie nauczycielu, my mamy jeszcze dużo do powiedzenia- zaśmiałem się.
-Usiądźcie- warknął tak żebym tylko ja i Matt usłyszał.
Zaśmialiśmy się i zrobiliśmy co chciał. Przybiłem piątkę z kolegami z klasy siadając na swoim miejscu.
-To wybieramy się gdzieś?- zapytałem Matta i Scar zarzucając rękę na ramię mojej dziewczyny Ler.
-Ja i Scar jedziemy za miasto, wrócimy wieczorem- powiedział bliźniak.
-Ja muszę coś załatwić- powiedziałem i westchnąłem. Muszę naprawić swój błąd. Wszystko już jest załatwione trzeba tylko po to pojechać.- Jedziesz ze mną skarbie?- zapytałem brunetkę całując ja w skroń.
-Chętnie- odpowiedziała.
-Do wieczora- powiedziałem bratu i pociągnąłem Ler w stronę mojego samochodu.
-Psiak?- zapiszczała Ler, gdy wróciłem do samochodu z małym psiakiem w kartonowe pudełku.
-Dla mamy- powiedziałem.-Potrzymasz go?
-Oczywiście- pisnęła i wzięła pudełko z moich kolan.
-Gdybym wiedział, że tak cię ucieszy widok szczeniaka też bym ci jednego załatwił- zaśmiałem się sugestywnie poruszając brwiami.
-Wystarczy mi jeden - odpowiedziała wywracając oczami.
-Ale przecież ty nie masz...- przerwałem orientując się o co jej chodzi.- Niech tylko zostaniemy potem sami w domu to pokażę ci co ten twój szczeniak potrafi zrobić tymi palcami- powiedziałem unosząc do góry przed jej twarz swoją dłoń. Policzki dziewczyny zrobiły się czerwone, na co się zaśmiałem.
-Mamo!- krzyknąłem wchodząc do domu z pudełkiem w rękach.
-Zamknij się Paul dzieci śpią- skarciła mnie kobieta wychodząc z salonu.
Mama urodziła dwóch bliźniaków, znów, i teraz wszyscy się śmieją, że tata produkuje tylko bliźniaków.
Chłopcy mają na imię Cameron i Jack.
Wiem, że to pedalsko brzmi i w ogóle... ale oni są strasznie słodcy i kochani. Uwielbiam moich braci.
Położyłem karton na podłodze, a po chwili wyłoniła się z niego mała główka szczeniaka. Mam zapiszczała głośno, a po chwili z pokoju obok usłyszałem płacz dzieci. Zaśmiałem się i wymieniłem spojrzeniami z Ler.
-To za to co zrobiłem na tamtych wakacjach- powiedziałem cicho patrząc w podłogę.- Przepraszam, za to jak się wtedy zachowywałem. Obiecuję, że to się więcej nie powtórzy.
-Och synku- powiedziała mama i podeszła do mnie.
-Nadia- krzyknął tata zbiegając po schodach.- Co się dzieje?- Stanął na ostatnim schodku i spojrzał na zaistniałą sytuacje, a potem się zaśmiał. -Zajmę się chłopcami- powiedział ze śmiechem i skierował się w stronę pokoju w którym w ciągu dnia śpią bliźniacy.
-Nie musiałeś- powiedziała rodzicielka i mnie przytuliła.
-Ale chciałem- odpowiedziałem i oddałem gest.
-Mam najlepszych synów na świcie- powiedziała.
-A o mężu to już nie łaska wspomnieć?!- krzyknął tata.
Na co wszyscy wybuchneliśmy śmiechem, a mam odsunęła się ode mnie i wzięła szczeniaka na ręce.
-Jest taki podobny do Nalli- powiedziała łamiącym się głosem.- Pamiętam jak tata ją przyniósł do domu- dodała i po jej policzki spłynęła łza.
Uśmiechnąłem się zakłopotany. Nie chciałem, aby mama płakała. Chciałem żeby była szczęśliwa. Kobieta odwróciła się w moją stronę i Zmrużyła oczy przytulając pieska.
-Coś znów wykombinował?- zapytała przyglądając mi się uważnie.
I tak oto w moje głowie zrodził się nowy pomysł.
-No wiesz- zacząłem drapiąc się po karku.- Tak jakoś wyszło i no... ten... tego...- zacząłem się jąkać.
-Paul- warknęła kobieta.- Mów mi w tej chwili. Chodź bym nawet najgorsza prawdę miała usłyszeć.
-No bo Ler jest w ciąży- powiedziałem powstrzymując śmiech. Oczy mamy rozszerzyły się, na twarzy pojawił się szok.
-Że co?!- wrzasnęła. Skrzywiłem się lekko i wybuchnąłem śmiechem.
-Czy ciebie to bawi?- zapytała odkładając przerażonego psa, który zaczął skomleć, na podłogę.
-Żartowałem- powiedziałem i oberwałem od mamy, a potem od Ler.- Wasze miny były bezcenne- dodałem.
-Won mi z domu do końca dnia. Chcę cię widzieć dopiero na kolacji i twojego bliźniaka tak samo. Przed kolacją mi się w domu nie pokazywać- warknęła i skierowała się do kuchni biorąc psa na ręce. Zaśmiałem się i razem z Ler wyszedłem z domu.
Skoro mama wydania mnie z domu Matta tez znaczy, że razem z tatą planują powiedzieć coś ważnego wieczorem przy kolacji.
****
Rozdział poprawiła: jaga2002
Jak się wam podoba rozdział?
Co o nim sądzicie?
300 🌟 + 80 💬 = następny rozdział.
CZYTASZ
Bliźniacy?!
Teen Fiction"-Piąteczka- powiedziałem do brata, gdy usiadł przy stoliku obok. -No wiadomo.- odpowiedział.- Za to ty zdajesz za mnie historie- powiedział cicho tak żeby nikt nas nie usłyszał. -No problem.- powiedziałem i przybiłem z nim żółwika. Nigdy bym nie po...