Rozdział 57

13.3K 1.1K 111
                                    

Z perspektywy Paula.

- Usiądźcie w salonie - powiedziała mama, gdy ściągnąłem buty.

Bez słowa udałem się na górę.

- Paul - krzyknął ojciec. - Do salonu, a nie na górę, migiem. W tej chwili.

- Idę do pokoju - powiedziałem.

- Do salonu w tej chwili - warknął głośno.

- Daj mi spokój - mruknąłem robiąc krok na schodach.

Nie zdążyłem nawet postawić nogi na kolejnym schodku, a poczułem jak ktoś mnie z nich ściąga. Warknąłem głośno i uderzyłem tego kogoś. Po chwili zorientowałem się, że to ojciec. Patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami.

- Przepraszam - powiedziałem cicho. - Nie chciałem.

- Idź do salonu - powiedział puszczając moją koszulkę.

Zrobiłem co kazał. Czułem się okropnie z tym, że go uderzyłem. Myślałem, że to Matt ciągnie mnie za koszulkę. Nie chciałem uderzyć ojca. Mam wyrzuty sumienia. Nigdy nie podniósł na mnie ręki, nigdy mnie nie uderzył, ani mnie ani Matta. Ze mną i z moim bratem bił się jedynie tak na żarty.

- Zawieszenie w prawach ucznia na miesiąc?! - wrzasnęła mama stając na przeciwko mnie i bliźniaka. Była wściekła i to bardzo. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie. - Co wyście do jasnej cholery narobili i do tego dwa tygodnie prac społecznych?! Naprawdę nie macie co robić?!

- Kochanie, nie denerwuj się - próbował ją uspokoić ojciec.

- Jak mam się nie denerwować?! - zapytała głośno nie odrywając wzroku ode mnie i mojego brata. - Nawet nie próbuj mi tu nic mówić - dodała mając na myśli ojca, który już otwierał usta, żeby coś powiedzieć. - Przed wyjazdem obiecaliście, że będziecie grzeczni i nie wpakujecie się w kłopoty. Nie chcę nawet wiedzieć co tym razem żeście wykombinowali, ale sądząc po karze to coś poważnego. Co się z wami dzieje?! Odbija wam?! Macie już po osiemnaście lat. Powinniście wiedzieć co wam wolno, a czego nie. To miały być tylko dwa tygodnie, czy naprawdę tak trudno być spokojnym i nie wpakować się w kłopoty przez dwa tygodnie?! - zapytała gestykulując dłońmi.

- To wyszło przez te wasze tajemnice - krzyknąłem nie wytrzymując.

- Jakie znowu tajemnice? - zapytała ze zdziwieniem mama.

- Już nie udawaj, że nie wiesz. Dawid o wszystkim nam powiedział. Wiem już, że Ler jest nasza kuzynką. - oczy matki były ogromne, wyglądała na bardzo zdziwioną. Jednak po chwili jej oczy zaszły łzami.

- Tylko nie on - powiedziała z przerażeniem i spojrzała na ojca. - Alan - powiedziła łamiącym się głosem. - Mówiłeś, że go zamknęli. Skąd on się tam wziął? Jak to możliwe? Co on znowu kombinuje? - jej głos z każdym słowem stał się coraz bardziej histeryczny i przerażony. Mogłem wyczuć, że jest na skraju załamania. Jeszcze nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Ojciec podszedł do niej szybkim krokiem i objął ją ramionami. Kobieta wtuliła się w niego i powoli zaczęła się uspokajać.

Mężczyzna podniósł ją i wyszedł z nią z salonu.

-Zajebiście. Nie ma co - mruknął Matt patrząc na mnie i kręcąc głową. Opadłem na kanapę obok niego i szybko wziąłem głęboki oddech.

Po kilkunastu minutach do salonu wrócił ojciec. Usiadł w fotelu na przeciwko nas, pochylił się do przodu i oparł łokcie na kolanach.

-Mama zasnęła, wiec z łaski swojej nie krzyczcie - powiedział patrząc wrogo. On też był wściekły. Nie dziwię się mu, przed chwilą doprowadziłem mamę do histerii. Czułem się okropnie. - Co dokładnie powiedział wam Dawid? - zapytał patrząc to na mnie, to na swojego drugiego syna.

- Powiedział, że Ler jest naszą kuzynką - odezwał się Matt. - Że mama i ojciec Ler są rodzeństwem.

Ojciec wciągnął głośno powietrze przez usta i przetarł twarz dłońmi.

- Myślę, że czas wam o tym powiedzieć. Nadia chciała wam o tym powiedzieć, gdy wrócicie z obozu, przygotowywała się do tego... ale stało się co się stało..., a co się stało już się nie odstanie. Cokolwiek teraz usłyszycie niech wasze zdanie o mamie się nie zmieni. Ona bardzo was kocha i zależy jej na was. Nie chciała, żebyście wiedzieli, chciała zostawić przeszłość za sobą. Nie wiedziała, że coś takiego się stanie - wziął głęboki oddech i spojrzał na swoje dłonie, a potem na mnie i osobę siedząca obok mnie. - Gdy wasza mama zaszła w ciążę zaczęły na jej głowę sypać się różne problemy. Małe i duże - mówił powoli wspominając co się działo. - Kilka dni przed naszym wyjazdem do Sydney spotkaliśmy Dawida, Nadia powiedziała mu o tym, że jest w ciąży. Myślała, że będzie się razem ze nią cieszył, w końcu był jej przyjacielem. On jednak doprowadził ją do łez. Kazał jej, usunąć ciążę. Wróciła do pokoju z płaczem i się mi wygadała. Wdałem się z Dawidem w bójkę. Potem, przed wyjazdem poinformowaliśmy moich rodziców o ciąży. Ojciec nie przyjął tego za dobrze. Posprzeczałem się z nim. W nocy, gdy Nadia spała wyszedłem z domu przejechać się motorem. Jakoś to odreagować. Potrzebowałem tego aby się uspokoić. Tamtej nocy zdarzył się wypadek. W ciężkim stanie trafiłem do szpitala. Szanse na moje życie nie były za duże. Moje rokowania to rosły, to malały. Mój skarb czuwał przy mnie dzień i noc. Gdy się wybudziłem złożyłem zeznania. Ona doszła do wniosku, że wypadek spowodował Dawid. Po dokładnym śledztwie, okazało się to prawdą. Został zamknięty, a my wyjechaliśmy z kraju i zamieszkaliśmy w Sydney.

- Co to ma wspólnego z rodzicami Ler? - zapytałem.

- To nic, na razie. Posłuchaj tego co było wcześniej. Gdy Nadia miała szesnaście lat pokłóciła się z Damianem, ojcem Ler. Rudy uprawadził ją. Nie będę mówił co się działo. Zapewne domyślacie się. Powiem wam jedynie tyle, że do seksu jej nie zmusił bo wcześniej udało mi się ją z tamtego miejsca zabrać. Kilka miesięcy po tym zdarzeniu Damian nas odwiedził. Nie chciałem mu pozwolić na rozmowę z Nadią, ale w końcu się zgodziłem. Przeprosił, powiedział, że żałuje i że da nam już spokój. Powiedział wtedy też co nieco o przeszłości. Powiedział Nadii kto jest jej prawdziwym ojcem i co się stało. Jej matka została zgwałcona przez ojca Damiana. Nadi, za nic nie chciała mieć z nim nic wspólnego, z biologicznym ojcem. Źle czuła się z tym co się stało. Chciała o tym wszystkim zapomnieć. Nie myślała, że będzie musiała wrócić do przeszłości, to dla niej bardzo bolesne wspomnienia.

- Tato? - odezwałem się cicho. - Co z mamą?

- Zasnęła - odpowiedział.

- Przepraszam - powiedziałem wstając i odszedłem w stronę swojego pokoju, usłyszałem jeszcze, że Matt rozmawia z ojcem. Zawołali mnie, ale nie miałem ochoty z nimi rozmawiać. Ani teraz, ani w najbliższym czasie.

*******

Rozdział poprawiła: MARIETTESANEL

Mam nadzieję, że się podoba. Wybaczcie, że tak późno... no ale... w powietrzu internetu nie ma. 😂😟

300🌟 + 80 💬 = następny rozdział

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

300🌟 + 80 💬 = następny rozdział.














Bliźniacy?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz