Rozdział 47

14.6K 1.1K 81
                                    



Z perspektywy Paula.



Nie wiem ile tak stałem z Ler w uścisku, ale gdy się we mnie wtulała czułem się jakbym miał przy sobie wszytko co ważne.

Oparłem brodę na jej głowie i wziąłem głębszy oddech. Chciałem coś powiedzieć, ale wtedy drzwi do pokoju się otworzy, spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem w progu zapłakaną Scar. Dziewczyna zamknęła drzwi, a ja lekko odsunąłem od sibie Ler. Wymieniliśmy się porozumiewawczymi spojrzeniami. Podszedłem do zapłakanej dziewczyny i przytuliłem ją do siebie. Wtuliła się we mnie i zaczęła szlochać.

-Co się stało?- zapytała Ler, gdy jakieś pół godziny później siedzieliśmy trójką na łóżku, a Scar nadal była we mnie wtulona. Mając ją w ramionach nie czułem się tak jak z Ler w ramionach. Gdy tuliłem tą drugą, towarzyszyło mi pełno uczuć, miałem wrażenie jakbym trzymał to co najważniejsze w ramionach. Gdy natomiast przytulam Scar, czuję jakbym miał w ramionach młodszą siostrzyczkę, którą muszę obronić przed wszystkim co złe. Scar jest dla mnie jak siostra. Nigdy nic więcej do niej nie czułem od zawsze traktuję ją jak siostrę i przyjaciółkę. Nikogo mniej czy bardziej ważnego.

-Matt- powiedziała cicho, pociągnęła nosem i otarła łzy z policzków.

Ler zeszła z łóżka i wyciągnęła coś z plecaka, a następnie podała to Scar. Tym czymś okazało się pudełko chusteczek higienicznych.

-Dzięki - mruknęła odbierając od niej rzecz i posłała mojej brunetce smutny uśmiech.

-Co takiego zrobił mój brat?- zapytałem z westchnieniem, gdy dziewczyna wydmuchała nos.

-Przyszedł i chciał porozmawiać- powiedziała cicho, drżącym głosem. Widziałem, słyszałem i czułem, że po raz kolejny jest bliska płaczu. Nie mam ze Scar tak dobrych kontaktów jak Matt, ale również jestem jej przyjacielem. Ja znam ją, a ona zna mnie.- Nie chciałam z nim rozmawiać, bo nadal boli mnie to co zrobił z tą dziwką- zrobiła pauzę, a gdy mówiła słowo "dziwka" powiedziała je z obrzydzeniem.- Chciałam go wyminąć, a on mnie zatrzymał... powiedział, że ona dodała mu coś do jakiejś wody. Powiedział również, że był naćpany, a przynajmniej tak się czuł. Że nie wiedział co robi, nie panował nad sobą i nad tym co robi. Powiedział, że ty powiesz, że był naćpany. Ale ja mu nie wierzę, wszyscy dobrze wiedzą jak jest...

-Jak jest?- weszła jej w słowo Ler.

-Nie obraz się- powiedziała patrząc na mnie przez łzy, a potem znów przeniosła wzrok na swoje dłonie.- Zapewne jak sama wiesz- zwróciła się do Ler- lub zauwarzyłaś. Paul i Matt są zgranym rodzeństwem, mają bardzo dobre kontakty, można nawet powiedzieć, że rewelacyjne. Jeden za drugim w ogień skoczy. Jak coś robią to razem. Zawsze trzymają się razem. Wiadomym jest, że jeden drugiego będzie chronił, ukrywał i pomagał. Paul stanie przed Mattem jak mur chiński, byle tylko obronić brata, a Matt zrobi to samo dla Pula...

-Masz na myśli to, że będę go krył i mu pomagał?- przerwałem jej, w odpowiedzi skinęła głową.- Masz rację- przyznałem.- Ale w tej sytuacji... nie mogę kłamać. Uwierzysz mi lub nie, do ciebie należy decyzja. Ale mówię prawdę. Matt rzeczywiście wrócił po imprezie do pokoju jakiś...- zrobiłem pauzę, żeby znaleźć właściwe określenie- dziwny- dokończyłem.- Wogólę nie kontaktował. Co go zawołałem to rozglądał się po pokoju nieobecnym wzrokiem, mamrotał coś pod nosem. Na koniec zamknął się w łazience i w wannie spędził całą noc. Rano tez był trochę jakiś nie swój, a gdy go zapytałem o co chodzi powiedział, że nie wie co się stało ale nic nie pamięta od momentu, w którym napił się jakiegoś soku o lekko dziwnym smaku.

-Powiedział, że Stella- to imię ledwo przeszło jej przez gardło, powiedziała je z obrzydzeniem- dodała mu coś do napoju- spojrzała na mnie i na Ler.- Ale czy mogę mu wierzyć?

-Scar- powiedziałem po chwili.- Już Ci mówiłem. Decyzja należy do ciebie. Nie mogę Ci nic doradzić, bo ja mam na ten temat inne zdanie niż ty czy Ler. Z doświadczenia wiem, że wy kobiety odbieracie pewne sprawy inaczej niż my faceci. Nie patrzcie tak na mnie- powiedziałem gdy zobaczyłem ich miny.

-Czy ciebie podmienili?- zapytał Ler, wystawiłem jej język w odpowiedzi.

-Wiesz czasem mam poetyckie natchnienie. W końcu z naszej dwójki. Mam na myśli siebie i Matta- wytłumaczyłem widząc ich miny.- To ja jestem ten wrażliwszy i bardziej mamusiowaty, ale muszę przyznać, że sentencję mamy czasem są przydatne. Poza tym ojciec często lubi przutaczać fragmenty jej wypowiedzi, jak coś tłumaczy swoim synką. A mi czasem w ucho coś wpadnie, coś zapamiętam. Ale wracając do mojej wypowiedzi. Chyba powinnaś porozmawiać z Mattem- dokończyłem patrząc na Scar.- Znam swojego brata i wiem, że rzadko kłamie. Poza tym wiem też, że mu na tobie zależy. A oboje dobrze wiemy, że on słowa dotrzymuje. Już nie raz się o tym przekonałaś. Prawda?- zapytałem na koniec.

-Prawda- westchnęła cicho.- Matt zawsze dotrzymuje słowa. Przynajmniej stara się to robić. W ważnych obietnicach, które mi dał nigdy nie złamał danego słowa. Może masz rację. Może powinnam z nim porozmawiać. W końcu każdy zasługuje na drugą szansę.

-Skarbie, nie może, a na pewno. Wujek Paul zawsze ma rację- powiedziałem z powagą, powstrzymując śmiech.

Dziewczyny westchnęły, wymieniły się spojrzeniami, a po chwili wylądowałem na łóżku zaatakowany przez dwa brązowowłose potwory.



*****

Rozdział poprawiła: Karolina.

Co o nim sądzicie?

Jak się wam podoba?

Wybaczcie, że taki duży odstęp czasu... ale zgubiłam kartkę na której był, ale na szczęście się odnalazła.














Bliźniacy?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz