Rozdział 53

14.3K 1.1K 136
                                    

Z perspektywy Nadii.



Usiadłam na łóżku, po moich plecach, nogach i ogólnie prawie całym ciele spływały krople potu. Rozglądnełam się po pokoju ale w ciemności nocy niewiele widziałam. Na szczęście mieszkam tutaj już na tyle długo, żeby znać rozplanowanie pokoju i wiedzieć gdzie co się znajduje. Więc nawet ciemność mi nie przeszkadza. Wstałam z łóżka i na palcach podeszłam do okna i drzwi balkonowych, uchyliłam obydwie rzeczy i moją twarz owiało chłodniejsze powietrze.

Wróciłam na łóżko i ściągłam kołdrę z ciała Alana, a następnie zrzuciłam ją na podłogę i z dna szafy wyciągnęłam cienką, nie więcej niż na dwa milimetry czarna narzutę. Noce w Sydney przez ostatni czas zrobiły się dużo cieplejsze niż powinny być. Spanie pod cienką kołdrą to dzisiejszej nocy katastrofa, było za gorąco, pod cieniutkeńką narzutką będzie znacznie lepiej.

- Co jest skarbie? - zapytał zaspanym głosem Alan, a następnie obrócił się na moją stronę łóżka.

- Nic - szepnęłam.- Śpij - weszłam na łóżko i przykryłam się narzutką.

Brunet przysunął się do mnie i objął mnie ramieniem. Przysunęłam się bliżej niego i przełożyłam jedną rękę przez jego brzuch, a drugą położyłam na jego klatce piersiowej i na niej głowę. Poczułam jak całuje mnie w czubek głowy. Mimowolnie uśmiechnęłam się. Niby taki drobny gest, a tak cieszy. Uśmiechnęłam się i mocniej wtuliłam w niego.

- Gorąco mi - westchnął Alan. Zaśmiałam się cicho i lekko od niego odsunęłam, żeby było mu lepiej.- Mam pomysł - powiedział już mniej zaspanym głosem, ale nadal z chrypką.

- O nie - powiedziałam lekko kręcąc głową. - Tylko nie te twoje pomysły. Ostatnim razem źle się to skończyło - dodałam przypominając sobie jak zeszłej nocy wylądowaliśmy prawie w basenie przez ten jego "pomysł".

Mianowicie Alan wymyślił sobie, że pójdziemy spać na dwór, pod namiot. Zgodziłam się. Niestety pech chciał, że namiot rozłożony został na mrowisku i nie dość, że staliśmy się celem mrówek to jeszcze komarów i o mało co nie wylądowaliśmy poślizgiem w basenie. Światła były pogaszone i było ciemno więc mogło się to bardzo źle skończyć, zwłaszcza, że nie ma w nim za dużo wody, sięga tylko do kolan. Bo mężczyzna chciał ją wymienić, ale nie chciało się mu potem nalać jej do pełna, przez co sięga tylko do kolan, gdy się w niej stanie.

- Cicho - zaśmiał się. Zapewne też właśnie wspominał ostatnią noc. - Ten będzie wspaniały. Jeś ciepło, nikogo w domu nie ma. Jesteśmy sami. Wszystko jest pozamykane i pozasłaniane roletami. Nikt nas nie zobaczy więc możemy spać nago.

- Chyba cię popierdoliło - wyleciało to z moich ust zanim się zastanowiłam.

- Nadia- warknął Alan.- Słownictwo.

- Przepraszam - powiedziałam z uśmiechem i polizałam go po torsie. Poczułam, że kręci głową, a po chwili nade mną zawisł. Brunet nienawidzi, gdy brzydko się wyrażam, że tak to ujmę.

- Nie chcesz po dobroci to będzie siłą - zaśmiał się i pocałował moją szyję.

- Nie jesteś już śpiący? - zapytałam.

Dopiero przed chwilą miał zaspany i zachrypnięty głos, zresztą zachowywał się tak, jakby był w połowie nieprzytomny. A teraz był bardzo pobudziony.

- Jeśli masz spać obok mnie nago. To nie - odpowiedział, wkładać dłoń w moje majtki, a już po chwili ich nie było.

- Alan - pisnęłam łącząc nogi. Czułam się nieswojo. Wolałam spać w bieliźnie, czy w ogóle w piżame.

Bliźniacy?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz