Rozdział 38

15.5K 1.3K 78
                                    


Z perspektywy Paula.

- Chłopaki - powiedziłem podchodząc do kolegów z klasy. - Dajcie mi jedną butelkę procentowego.

- Po co ci? - zapytał jeden z nich.

- Dolejemy nauczycielom - odpowiedziałem.

- Chyba cię pojebało - powiedział Danty. - Przecież jak zobaczą, że mamy wódkę to dostaniemy opieprz i będziemy mieć przesrane. Miało być bez alko.

- Nie dowiedzą się, że to od was - zapewniłem ich. - Poza tym wymieszam to ze sokiem. Dzisiaj widziałem jak chemik i historyczka wymieniali się śliną, upijemy ich, zaprowadzimy do pokoju i zrobimy co trzeba żeby pomyśleli, że się ze sobą przespali. Jutro będzie niezły ubaw.

- Ale my nie mamy z tym nic wspólnego - powiedział podnosząc ręce w geście obronnym.

- Okej - powiedziałem. - To dacie czy nie?

- Bierz całe - wzruszył ramionami i podał mi butelkę. Wziąłem jeszcze karton soku i ruszyłem w stornę brata.

- Ty zagadujesz, ja wlewam. - powiedziałem do Matta, gdy wszystko było już gotowe.

Skinął głową i ruszyliśmy w stronę nauczycieli.

Poszło jak z płatka, po godzinie byli już pijani. Ledwo stali na nogach, już nie kontaktowali. Mieliśmy upić tylko tą dwójkę, a udało się całą szóstkę

- Zróbmy im grupowy seks - zaśmiałem się. - Kto pomoże? - krzyknąłem.

Kilku chłopaków podeszło do nas i zapytali o co chodzi. Gdy wytłumaczyłem im co i jak, zaczęli się śmiać i powiedzieli, że z chęcią pomogą. Oczywiście byli to tylko ci z naszej klasy, tacy, którzy nie wygadają, że to był nasz pomysł.

Pół godziny później wszyscy nauczyciele byli w jednym pokoju.

- Kto ściąga im ubrania? - zapytałem.

Wszyscy wymieniliśmy się spojrzeniami i padło na Petera, chłopaka z klasy, który jest dosyć specyficzny.

- To był ich pomysł - wskazał na mnie i Matta.

- Ale wszyscy wybrali ciebie - odpowedziałam wzruszając ramionami.

- Niech wam będzie - mruknął.

Wybuchłem śmiechem widząc bieliznę naszych nauczyciel. Była naprawdę bardzo dziwna.

Trzeba ich tylko odpowiednio ułożyć.

- Kurwa - przeklnął pod nosem Peter.

- Co jest? - zapytałem.

- Jest pięciu.

- Przecież liczyliśmy było sześcioro. - odpowiedziałem.

- Ten jeden to Daniel.

- Kurwa - przeklnąłem. -Wyniesiemy go i trzeba się pośpieszyć zanim ten szósty się zorientuje bo to oznacza, że ten jeden nie jest pijany i będzie źle jak nas tu znajdzie.

Momentalnie wszyscy przyśpieszyliśmy. Dwóch chłopaków wniosło Daniela. My zajęliśmy się układaniem nauczycieli. Wyszystko było już gotowe, leżeli jeden obok drugiego z dłońmi poukadanymi na różnych częściach swojego ciała. Ogarneliśmy wzrokiem jeszcze cały pokój żeby zobaczyć czy nic swojego tutaj nie zostawiliśmy. Już mieliśmy wychodzić (całą naszą czwórką ja, Matt i dwóch chłopaków z naszej klasy) gdy usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Nikt ich nie zamknął na klucz więc w każdej chwili można było tutaj wejść.

- Kurwa - przeklnąłem pod nosem. Rozglądnąłem się po pokoju. - Na balkon - szepnąłem.

Momentalnie dopadłem drzwi balkonowych. Drzwi do pokoju zaczęły się otwierać.

- Szybciej - ponaglałem chłopaków i w ostatnim momencie wszedłem na balkon. - Nie jest wysoko więc schodzimy. Tylko cicho. Jeśli ktoś nas przyłapie to mamy przesrane.

Skinęli głową i przeszli przez barierkę. Po kolei każdy z nas lądował na ziemi. Udało się nam uciec.

- Ale odjazd - powiedził jeden z naszych i się zaśmiał.

- Widzieliście Daniela? - usłyszałem za nami głos kilku kolegów z jego klasy.

- Wydawało mi się, że szedł do pokoju opiekunów - powiedział jeden z chłopaków.

- Dzięki - odpowiedzieli i ruszyli tam

- Kurwa po co im to powiedziałeś. Będzie na nas- syknąłem.

- Założę się, że ten trzeźwy jeszcze tam jest. Jak oni tam wejdą zapewne uzna, to za ich żart.

- Miejmy taka nadzieje - mruknąłem.

Rozeszliśmy się w różne strony. Paul poszedł szukać Scar, Dany i Peter poszli zapalić zioło.

Ja poszedłem przespacerować się brzegiem morza myśląc o Ler. Dziewczyna jest naprawdę bardzo fajna. Wszedłem na pomost i szedłem na jego koniec. Na końcu zobaczyłam jakąś postać. Siedziała skulona i pochlipywała. Znałem to chlipanie. Byłem pewien że to Skayler.

Przyśpieszyłem kroku.

- Ler? - zapytałem siadając obok dziewczyny.

- Idź stąd - powiedziała. - Chcę siedzieć sama.

- Co się stało? - zapytałem nie zwracając uwagi na jej słowa.

- Powiedziałam idź stąd - powtórzyła.

- Powiedz mi co się stało. Chodź o to wtedy przed wyjazdem? - zapytałem. Do tej pory nie powiedziała mi o co wtedy chodziło.

- Tak - odpowiedziała. Zagryzła dolną wargę i odwróciła twarz w przeciwną stronę.

Westchnąłem cicho i usiadłem obok dziewczyny. Objąłem ją ramieniem ale zrzuciła moją rękę.

- Idź stąd - powtórzyła.

- Chce ci pomoc - odpowedziałem.

- Pomożesz mi odchodząc stąd - warknęła.

- Skayler - warknąłem. - Nic ci nie zrobiłem. Chcę tylko żebyś się wygadała. Przecież widzę, że coś cię gryzie. Nie złość się na mnie za to, że chce ci pomóc. Przecież nic ci nie zrobiłem.

- Nie chcę rozmawiać - powiedziła cicho łamliwym głosem.

- W takim razie sobie posiedzimy - wzruszyłem ramionami. Spuściłam nogi w dół tak, że stopami dotykałem powierzchni wody i położyłem się na plecach. Dałem dłonie pod głowę i patrzyłem na gwiazdy.

Po chwili poczułem głowę brunetki na torsie. Uśmiechnąłem się, wyciągnąłem dłoń spod głowy i tak głaskałem ją po włosach.

- Przepraszam. Nie powinnam na ciebie krzyczeć-usłyszałem po chwili jej cichy szept.



******

Rodział poprawiła: Mariettesanel.

Tak jak obiecałam dzisiaj jeszcze jeden.

Ostatnio dodałam rozdział, ale nie wyświetliło go od razu i niektórzy mieli pretensje dlaczego się nie pojawił.

To nie była moja wina ponieważ go opublikowałam, poprostu nie każdemu przyszło powiadomienie.

Tak więc do następnego.

Wasza aktywność = następny rozdział.











Bliźniacy?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz